Peter wciągnął Czwórkę w grę, w której on wymyślił zasady. Swoim tokiem rozumowania wzbudzał w niej ciepło i już, już miał musnąć jej dłoń, posłać jej uśmiech kiedy nagle jego twarz stawała się kamienna i udawał, że jej nie widzi.
Prowadzili wewnętrzną grę pomiędzy sobą, coraz częściej między wierszami posyłał jej przeróżne podteksty, czekając aż ona się przełamie i wydusi przy nim słowa, których zabrakło jej w odpowiednim czasie.
Jednak Czwórka robiła mu na złość i brnęła coraz głębiej w tę grę.
Jednakże z drugiej strony i siebie zmuszała na dłuższe wyczekiwanie poczucia jego ust, oddechu na szyi i zimnych rąk obejmujących ją w talii...
Pionki sunęły po planszy czekając, który król polegnie jako pierwszy, a ona nie chciała być tą przegraną i Peter też, dlatego końca widać nie było, aż dwa dni później od ich ostatniej wymiany zdań w jej pokoju coś się zmieniło.
- Dzień dobry Papo.
- Tak, tak. Dzisiaj mam dla was nowe zadanie. Czwórko otworzysz drzwi? - Siwowłosy wydawał się lekko rozkojarzony, na szybko starał się wytłumaczyć proste zasady i co rusz zerkał na drzwi wyjściowe.
- Dwójko zapraszam. - Wskazał dłonią na wyrysowane białe kółko przed labiryntem.
Czwórka niechętnie nałożyła mu na oczy białą przepaskę i odsunęła się od niego.
- Start. - Głos Papy odbił się od ścian i trafił do jej uszu z każdej strony.
Blondyn mierzył czas wydostania czerwonej kulki z labiryntu. Innego niż ten w Tęczowym Pokoju, bardziej rozbudowanego i skomplikowanego.
- Jaki czas? - Wysunął rękę w stronę Petera i nagląco machnął palcami jakby chciał aby odpowiedź podano mu prosto do ręki.
- Minuta dwadzieścia trzy i siedem setnych. - Odpowiedział nawet nie spoglądając, czy aby na pewno dobrze zapamiętał liczby.
Przez twarz Papy przebiegł cień rozczarowania.
- Nie podoba mi się to co dzisiaj się stało. - Zaczął pod koniec zajęć, a Czwórka spostrzegła jak blondyn zaciska szczękę chociaż nic nie zrobił.
Inni wtulili się w ścianę za plecami przylegając do niej i starając się zniknąć.
- Powinniście wykonać to zadanie w czasie krótszym niż minuta. - Kontynuował. - Gdybyście znaleźli się w labiryncie bez wyjścia, nie znając drogi, a gonił by was straszliwy potwór... - Zawiesił głos na chwilę, aby do każdego dotarł sens słów. - Byłoby po was.
Czwórka wbiła wzrok w Papę, który znów spoglądnął na drzwi.
- Niedługo powtórzymy ten test, a teraz Peter i Czwórka zaprowadzą was do Tęczowego Pokoju, chociaż nie zasłużyliście. - Nałożył nacisk na nie.
Cały korowód pociągnął się za nimi natomiast Papa skręcił w jeden z bocznych korytarzy.
- Idzie do Jedenastki. - Szepnął do niej Peter.
- Skąd wiesz? - Starała mówić jak najciszej.
- Jest czymś zaniepokojony, a w tamtą stronę wtedy mnie prowadził. - Przesunął wzrok z niej na drzwi przed nimi.
- Coś poszło nie po jego myśli... - Zastanawiała się na głos kiedy już wszyscy weszli do pokoju.
- Zapewne, mam nadzieję, że to nie pokrzyżuje naszych planów, Śpiochu. - Jego wzrok błądził po ścianach co jakiś czas zatrzymując się na jednej z kamer w rogach pokoju.
CZYTASZ
White Corridor | Peter Ballard
FanfictionPapa obiecał jej wolność kiedy skończy wszystkie ćwiczenia. Obiecał jej, że będzie mogła zaznać normalnego życia. Jednak zapomniała, że Papa nie zawsze mówi prawdę... Kiedy wybudza się po narkotyku, znów jest w białym pokoju, a na krześle widzi biał...