14. Better days are coming.

53 9 48
                                    

∆ Środa 9 listopada 2048

Kawałek przed ratuszem, Simon w wyjątkowo nieprzyjemnych słowach wytłumaczył Markusowi jak ma się zachowywać i czego unikać, jeżeli zależy mu na bezpieczeństwie Connora i porucznika. Potwornie ciężko przechodziły mu przez gardło tak wstrętne słowa, ale wmawiał sobie, że to wszystko w imię wyższego celu. Nie pomogło mu to poczuć się lepiej, a jedynie na ułamek sekundy zagłuszyło potworne wyrzuty sumienia.

W momencie, gdy ruszyli schodami w stronę drzwi wejściowych, Simon poprosił Markusa, żeby chwilę na niego zaczekał, a sam oddalił się szybko i zniknął za rogiem budynku. RK200 nie miał pojęcia o co chodzi, ale zarówno mina, jak i ton androida wydawały mu się bardzo podejrzane. Brak świadomości tego, co tak zestresowało blondyna, spowodowała, że Markus sam zaczął się denerwować. Miał niedobre przeczucia, bo zachowanie Simona w ciągu sekundy obróciło się o 180 stopni. Do tej pory perfekcyjnie zmieniał maski, w zależności od sytuacji, w jakiej się znajdował, a gdy od wejścia do ratusza dzieliło ich kilkanaście kroków, cały się spiął. Według Markusa było to nie tylko podejrzane, ale i niepokojące.

Po kilku minutach, które w odczuciu RK200 trwały całe wieki, Simon wrócił. Był spokojniejszy, ale to nie uśpiło czujności Markusa, wręcz przeciwnie. Chciał go zapytać, co się stało, ale blondyn machnął tylko ręką i powiedział, że to nic takiego.

W środku, panował spory ruch, a wszechobecny gwar skutecznie zagłuszał absolutnie wszystko, przez co ciężko było usłyszeć własne myśli. Podeszli do jednego z okienek, przedstawili się i powiedzieli, w jakiej sprawie przybyli. Siedząca za szybą kobieta  zmierzyła ich podejrzliwym spojrzeniem i poprosiła o chwilę cierpliwości. Nagle, do androidów podeszło dwóch wysokich, barczystych ochroniarzy. Wzięli ich nieco na bok i bez zbędnych dyskusji oznajmili, że zostaną przeszukani. Markus rzucił towarzyszowi krótkie, pełne strachu spojrzenie. Bał się, że znajdą podsłuch, bo wtedy wszystko skończyłoby się sromotną klęską. Nikt nie mógł przewidzieć, co w takiej sytuacji zrobiłaby North. Blondyn jedynie mrugnął uspokajająco, po czym zgodnie z poleceniem stanął twarzą do ściany i oparł na niej dłonie.

- To naprawdę konieczne? - zapytał Markus, czując, jak niemal każdy centymetr jego ciała jest dokładnie sprawdzany.

- Podziękujcie swojej królowej - sarknął mężczyzna sprawdzający Simona. - Róbcie tak dalej, a ktoś wpadnie na pomysł, żeby zakwestionować waszą zdolność do odczuwania emocji.

- Niektórzy tłuką pięściami w nawalające maszyny. - Ochroniarz poklepał RK200 po ramieniu i nachylił się w jego stronę, wymieniając ze swoim kolegą złośliwe uśmieszki. - Podobno działa, więc może spróbujcie trochę oklepać tę swoją cizię.

Ochroniarze ryknęli głośnym rechotem, wyraźnie zadowoleni z rady, jakiej udzielili i wskazali im drogę do biura burmistrza.

- Jakby znaleźli podsłuch, byłoby po nas - odezwał się RK200, gdy dochodzili do prowadzących na piętro schodów.

- Spokojnie, możesz mówić normalnie. Zanim weszliśmy pomyślałem, że możemy mieć przez niego duży problem. Ludzie nam nie ufają, więc prawdopodobnie Moore będzie miał przy sobie wykrywacz. Dzwoniłem do North i o dziwo, przyznała mi rację. Zostawiłem go za budynkiem, w dyskretnym miejscu. Jak wyjdziemy, to sprawdzimy, czy dalej tam jest. A nawet, jeżeli ktoś się na niego połakomi, to żadna strata. Takie urządzenia nie dość, że są dostępne na każdym kroku, to kosztują grosze.

Markus spojrzał na niego spod przymkniętych powiek.

- Coś mi tu śmierdzi... Ot tak się z tobą zgodziła? Bez żadnego ale? Nie wydaje ci się to podejrzane?

Shades of fear ∆ D:BH fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz