353 21 6
                                    


Pov: Anya


Tak jak już mówiłam dojechaliśmy na sale. I że jest ogromna. No ale to jest teraz nie ważne. Stałam zapatrzona w parę młodą którzy właśnie wysiadali z auta. Kiedy wszyscy już przyjechali weszliśmy do środka. W środku było jeszcze piękniej niż na zewnątrz. Najpierw wszyscy stali tak jakby na jednej połowie sali i na coś czekaliśmy. I o dziwo po jakiejś minucie czekania roznosili już szampana.

-Drugi raz w życiu jestem na weselu...-

Powiedziałam cicho do Damiana który po tych słowach uśmiechną się czule. Po cholerę się czerwienie?

-Ej Anya spaliłaś buraka.-

Damian szepną mi na ucho. No jak będziesz tak robić to chyba nie przestanę wiesz??!! Szczerze mówiąc to chciałam stamtąd wtedy spiepszyć. Dziwnie się tam czułam... Ale nie dawałam tego po sobie poznać. Reszta wesela minęła cudownie! Jedzenie też takie było (były nawet orzeszki). Nie będę wam wszystkiego mówić bo po prostu zanudzilibyście się na śmierć. Ale opowiem wam o mega śmiesznej sytuacji która na się zdarzyła. A więc tak było to gdzieś tak w połowie wesela? Może trochę później. No ale jak wiecie , lub nie wiecie to na weselach najczęściej jest tak że dla osób pełno letnich zdarza się trochę wypić. Najczęściej dla tych trochę starczych. No ale jeśli chodzi o tą sytuacje to było tak. Ja i Damian siedzieliśmy i rozmawialiśmy z jego rodziną. W pewnym momencie jeden z jego na pół-pijanych wujków zapytał czy jesteśmy małżeństwem. Myślałam że wybuchnę śmiechem. Bo on dobrze wiedział że Damian ma 15 lat ( tak samo jak ja.) Damian powiedział że OCZYWIŚĆE ŻE NIE a ja tylko przytaknęłam bo gdybym chciała coś powiedzieć to raczej wybuchłabym śmiechem. No ale kiedy Damian próbował mu wytłumaczyć że jesteśmy niepełnoletni to ja wręcz spie4doliłam do łazienki. I zaczęłam się śmiać na cały głos. Na moje szczęście nikogo tam nie było a zespół który grał różne piosenki teraz puścił taką w ch00j głośną że mojego śmiechu nawet nie dało się usłyszeć. No ale wszystko co dobre kiedyś się kończy co nie? No tak też było z weselem. Było chyba gdzieś po piątej w nocy kiedy to Damian odprowadzał mnie do domu. Na szczęście miałam ze sobą klucze i nie musiałam budzić rodziców.      

-Do zobaczenia w poniedziałek. I dobranoc.

Damian powiedział na odchodne tylko tyle a po chwili znikną mi za drzwiami. Jak to dobrze że jest sobotaaaaaaaaaa. Mam wielką nadzieje że moi rodzice nie będą mnie budzić 😫. No dobra idę spać bo i tak jutro wstanę (bez pomocy rodziców) pewnie o jakiejś 14:30. No to do jutra!

  *time skip do rana*

Kiedy się obudziłam O DZIWO była 10:52. Byłam dalej zmęczona ale postanowiłam że pójdę się ogarnąć , zjeść , umyć się itp. Kiedy weszłam do kuchni moi rodzice coś tam robili. Kiedy tylko mnie zobaczyli zaczęli mnie wypytywać o różne rzeczy.


______________________________________

Guysssss ogólnie to przepraszam ale na razie będzie tyle i trzymajcie kciuki żebym jutro coś tu napisała. (słowa 474.)


"W tą noc" || 𝑨𝒏𝒚𝒂 𝒙 𝑫𝒂𝒎𝒊𝒂𝒏जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें