Rozdział 12.

573 26 19
                                    

Marinette

Obudził mnie budzik. Chwila, ja go nawet nie nastawiałam.

- Wstajemy śpiochu - powiedziała Emilie stojąc tuż nad moją głową.

- O dzień dobry. Co tu Pani robi? - byłam zaskoczona, tym bardziej, że nie wiem ile ona stała tak nade mną. Jezu jak ja nie lubię jak ktoś się na mnie patrzy bez mojej wiedzy!

- Dzisiaj zielona szkoła.

- Która godzina? - zapytałam zaspana, sięgając po mój telefon.

- 3:00 w nocy. - powiedziała całkiem naturalnie - A co?

- Słucham?! - krzyknęłam. Zaraz po tym złapałam się za usta.

- O 4:30 wyjeżdżacie.

- Ojojojoj... No tak muszę się spakować, umyć, ubrać itd.

- Spakowana jesteś, śniadanie na stole, ubrania masz przygotowane, nie ma za co - uśmiechnęła się i wyszła

- Przepraszam! - krzyknęłam by mnie usłyszała. Wróciła się - Skąd pani wie co mam spakować albo co na siebie ubiorę?

- Nie wiem. Patrzyłam w co się ubierasz na codzień, więc pomyślałam, żeby jakoś ładniej się ubrać na dzisiaj.

- Okej... To w takim razie czemu Pani tak wcześnie mnie budzi?

- Nie wiem. - spokojnie Marinette, jesteś lotosem na jeziorze spokoju...

- To ja idę spać dalej. - znów się położyłam. Strasznie się dziwnie zachowywała. Przysnęłam na pół godziny.

Tym razem obudziło mnie pukanie w drzwi. Podniosłam się na łokciach i zaprosiłam. Proszę!

- Hej Marinette - do mojego pokoju wszedł Adrien.

- O hej Adrien. - przeciągnęłam się i ziewnęłam.

- Wyspałaś się? - zapytał stając przy moim łóżku.

- No... można tak powiedzieć. - usiadłam.

- Czyli nie. Pewnie przez moją matkę?

- Nie da się ukryć. - zaśmiałam się

- Mnie też obudziła. Powiedziała, że za 30 minut już wyjeżdżamy, więc zerwałem się na równe nogi. Gdy spojrzałem w telefon okazało się, że jest dopiero przed 3:00.

- Współczuję wczesnego wstania.

- Spoko. Gorsze rzeczy moja mama wymyślała.

- Powiem Ci coś... twoja mama mówi bym na nią mówiła „mama", bo niedługo będę jej synową.

- Ona tak ma. Przesadza. Nie przejmuj się. Niedługo jej przejedzie.

- Mam nadzieję.

~~~~~~~

Siedzę właśnie w autokarze. Obok mnie jest Adrien. Przyszliśmy jako jedni z pierwszych, więc zajęliśmy miejsce gdzieś na końcu. Po chwili ludzie zaczęli się schodzić. Po 10 minutach autokar był wypełniony ludźmi.

Droga jak narazie mija spokojnie. Oprócz tego, że cały czas czuję na sobie wzrok Kagami i tego, że ktoś się zrzygał, to nic ciekawego się nie dzieje. Adrien miał słuchawki i patrzył przez okno. Przed nami siedzieli standardowo Nino i Alya. Za nami jacyś ludzie, których nie kojarzyłam a są z naszej szkoły. Oczywiście na samym samym końcu siedziała totalna patologia czyli Kim i Alix, razem z jakimś chłopakiem z młodszej klasy.

Luka  z Kagami siedzieli na przodzie. Lepiej dla mnie. Ostatnio wcale o nim nie myślę i o tym co mi zrobił. Żyję tym co dla mnie się liczy - Adrien.

W końcu dojechaliśmy na miejsce. Pani porozdzielała nam pokoje. Jakie szczęście, że mam z Alyą. Dołączyła do nas jeszcze dziewczyna z niższej klasy, ale lubimy się z nią, więc mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze.

Weszłam do naszego pokoju i zaczęłam się rozpakowywać. Ustaliliśmy, że ja śpię od lewej strony, Alya po prawej a ta dziewczyna po drugiej stronie pokoju zaraz za drzwiami.

Po rozpakowaniu się była jakaś godzina 20:00. Ktoś rzucił hasło i wszyscy zeszli się do pokoju chłopaków, by zagrać w butelkę. Chętnie bym nie szła ale prędzej Alya by mnie zabiła, więc wyjątkowo dla niej się zgodziłam i poszłam.

Po cichaczu weszłyśmy do pokoju Kima, Adriena i Nino. Usiedliśmy w kółku. Na środku leżała pusta butelka od szklanej Coca Coli. Wszyscy z naszej klasy byli. No i kilka osób z „zewnątrz" m.in. Kagami, Luka i z tych młodszych klas.

Siedziałam obok Alyi i Kima. Alya zakręciła jako pierwsza. Wypadło na Alix.

- Alix, prawda czy wyzwanie? - zapytała przyjaciółka

- ... prawda. - dziewczyna chwilę się zastanawiała ale w końcu odpowedziała.

- Czy to prawda, że do tej pory śpisz z misiem?

- Nie wiem, kto naopowiadał takich głupot. Kręcę! - wypadło na Maxa.

Graliśmy tak około pół godziny. Dobrze się bawiłam puki nie wypadło na Adriena. I oczywiście kto zakręcił? Alya, jakżeby inaczej.

- Adrien prawda czy wyzwanie? - spytała bez emocji. To znaczy, że właśnie wymyśla jakiś totalnie obłędny pomysł.

- W-wyzwanie...? - powiedział niepewnie. Dziewczyna uśmiechnęła się złowieszczo.

- Pocałuj Marinette

______________
😏😏😏
Zapowiada się ciekawie...

Związek na niby | Adrienette Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ