Rozdział 7.

624 31 42
                                    

- Marinette? - zapytał po krótkiej ciszy. Mruknęłam patrząc przed siebie - Moja była tu jest.

- Co? Jak to? - zapytałam. Rozejrzałam się i po chwili poczułam ściśnięcie w rękę. Popatrzył na mnie i się uśmiechnął. Odwzajemniłam.

Szliśmy jeszcze kawałek. W tym momencie Adrien stanął, a to, że trzymałam jego dłoń, ja zrobiłam to samo. Na mojej twarzy pojawił się znak zapytania. (Tak to się pisze? XD. aut.)

- To ona - wskazał głową. Spojrzałam w tamtym kierunku i to co zobaczyłam zbiło mnie z nóg. W sumie dziewczyna nawet ładna ale jej chłopak...

- A-Adrien...?

- Tak? - spytał z troską w głosie

- Tu jest też mój były chłopak

Niestety to była prawda. Luka i granatowłosa-dla-mnie-bez-imienia siedzieli na ławce i się całowali. Gdy to zobaczyłam po moim policzku popłynęła malutka łza ale szybko ją wytarłam. Nie umknęło to uwadze chłopaka.

- Hej, nie płacz - powiedział, patrząc na mnie z troską. - Nie jest Ciebie wart - Puściłam jego rękę i wyciągnęłam chusteczkę z mojej torebki.

- Ja? Płaczę? - pociągnęłam nosem - W życiu...

- Chodźmy. Widzę, że Ci ciężko. - powiedziawszy to, objął mnie swoją ręką i udaliśmy się do kawiarni.

Siedzieliśmy właśnie przy stoliku. Ja zamówiłam Matcha Latte, a Adrien jakiś egzotyczny napój. Wyciągnęłam kartę by zapłacić, ale on stanowczo mnie zatrzymał i sam zapłacił za siebie i za mnie.

- Adrien! - krzyknęłam na niego ale nie zbyt głośno. Kasjerka się dziwnie na mnie spojrzała.

- Tak? Kartą - powiedział do kasjerki i przybliżył kartę do terminala. - Usłyszałam piknięcie. Złapałam go za nadgarstek.

- Nie musisz za mnie płacić, mam pieniądze. - odsunęłam jego rękę od urządzenia i poszliśmy do naszego stolika.

- Wiem ale za to możesz zbierać na nowe mieszkanie. - upił łyk napoju - o kurde ale dobry.

Nie odezwałam się. Rzeczywiście, to nie był zły pomysł, by kupić nowe mieszkanie. Mam jeszcze odłożone moje 500+ z dawnych lat na nieprzewidziane wydatki. Jest tam około 3000. Jedyny problem to taki, że jest to w starym domu, a tam jest mój ojciec.

Napiłam się swojego napoju. Lekko się skrzywiłam, bo gorzki smak.

- Daj trochę - wziął mój kubek i napił się trochę. - Lubisz to?

- Pierwszy raz wzięłam.

- To już nie bierz. - uśmiechnął się i podał mi swój kubek z egzotycznym napojem. Spróbowałam i nawet dobry.

- Jest spoko - oddałam mu jego napój, a on oddał mi mój.

Po wypiciu poszliśmy na spacer się przewietrzyć. Szłam koło niego ze spuszczoną głową jak na skazanie do więzienia. W ręku trzymałam telefon co jakiś czas sprawdzając czy nie przyszła żadna wiadomość od mamy. Jakby nie patrzeć to może się martwić, bo jest godzina 21:00. Co chwila kopałam jakiś kamień. Nie wiem co robi Adrien, bo bałam się go zobaczyć, sama nie wiem czemu.

- Długo myślałem - zaczął. Spojrzałam na niego zaciekawiona - i jest propozycja. Może chciałabyś zamieszkać na jakiś czas u nas? - zapytał z pełnym poważaniem, ale z troską.

NO CHYBA CIĘ COŚ BOLI.

- Miałabyś swój pokój, swoją łazienkę i mógłbym cię od razu podwozić do szkoły. - dopowiedział

- To miłe z twojej strony, ale wątpię by mama się zgodziła, tym bardziej, że nie wie o naszym związku.

- Oh, spokojnie, o to się nie martw. Już wszystko załatwione, jedynie chciałbym wiedzieć czy ty się zgodzisz. - stanęliśmy.

- Ja...

- Nie musisz od razu odpowiadać.

- Możesz mi przestać przerywać? - zaśmiałam się.

- Jasne, sorki - skruszył się. Stanęłam przed nim.

- Jeśli to nie będzie problem to mogę...

- SUPER. - przytulił mnie, jednak szybko się odsunął i głupio zaśmiał.

- Muszę iść do swojego starego domu, by wziąć rzeczy na zieloną szkołę.

Usiedliśmy na jakiejś ławeczce.

- Jedyny problem jest taki, że tam jest mój tata, a muszę wsiąść ubrania, kosmetyki i takie tam...

- Możemy zrobić włam na twój dom. - zaśmiał się

- Ej to nie jest taki zły pomysł - patrzyłam na innych ludzi i zaraz po tym spojrzałam na blondyna. - Ejj to nie jest taki zły pomysł! - powiedziałam głośniej - Chodźmy, już teraz!

Gdy to powiedziałam ludzie dziwnie się na mnie spojrzeli. Jak na wariatkę. Dopiero po spojrzeniu na Adriena zrozumiałam co ludzie mogli odebrać. Walnęłam się w czoło i kucnęłam. Ale żenada.

- Może chodźmy już zanim dosłownie zapadniesz się pod ziemię - powiedział Adriem wyciągając do mnie rękę. Nic nie powiedziałam tylko dałam sobie pomóc i poszliśmy do domu Adriena.

______________
Dzisiaj krótszy rozdział no ale chociaż jest. Miałam zamiar dziś napisać ale wcześniej oglądałam film z Tomem Hollandem i zapomniałam.

PS. Kocham tego aktora 💋❤️

🤙

Związek na niby | Adrienette Where stories live. Discover now