3.Spóźniona

7 0 0
                                    

    Ze snu wyrwało, mnie ciche pukanie do drzwi. Przetarłam oczy i powoli podniosłam z łóżka, pokonałam niewielką odległość dzielącą mnie od źródła hałasu i nacisnęłam na klamkę, do ciemnego pokoju wdarł się nikły strumień światła dochodzący z delikatnie oświetlanego korytarza. Swój nieprzytomny wzrok ulokowałam w adresacie wcześniej wspomnianego hałasu, a był nim nie kto inny jak Dan. Już miałam wydać z siebie jakąś bliżej niezidentyfikowaną obelgę, jednak ochroniarz mnie wyprzedził.

-Panno Votrę, chcę się tylko upewnić, że nie lecisz do Tajlandii?

-Oczywiście, że lecę Dany, dlaczego mnie o to pytasz? -odpowiedziałam sennie.

-Bo do startu samolotu zostało czterdzieści minut, a ty jesteś nadal w domu.

Ta informacja była jak kubeł lodowatej wody. Moje oczy momentalnie się rozszerzyły, a ja poczułam, jak serce przyspiesza.

-Kurwa, oni mnie zabiją- odpowiedziałam po czym odwróciłam się gwałtownie – Dan odpalaj samochód ja biorę, rzeczy i jedziemy! – krzyknęłam przez ramię.

-Oczywiście pan...

-No pośpiesz się – nie dałam mu dokończyć.

Usłyszałam tylko jak żwawym krokiem opuszcza korytarz. Omiotłam pokój spojrzeniem w poszukiwaniu wcześniej zostawionej gdzieś walizki. Odnalazłam ją szybko opartą o ścianę, podbiegłam do niej i jednym szarpnięciem podniosłam. Rozejrzałam się również za telefonem i podniosłam go z ziemi. Szybkim krokiem ruszyłam do drzwi, naglę coś kopnęłam i usłyszałam ciche stuknięcie szkła o podłogę.

- No japierdolę- warknęłam pod nosem.

Oczywiście,że musiałam rozlać tą niedopitą kawę. Spojrzałam z żałością na niewielką plamę formującąsię na podłodze, trudno posprzątam jak wrócę najwyżej do tego czasu zalęgną sięw tym pokoju robale. Przeskoczyłam nad cieczą i pobiegłam korytarzem do windy.Szybko zarzuciłam płaszcz na ramiona i założyłam buty, po chwili już jechałamwindą. Swoją drogą tą przejażdżkę zapamiętam do końca życia, bo jak spojrzałamw lustro to myślałam, że padnę. Rozmazany makijaż, potargane włosy, lekkowygniecione ubrania, no krótko mówiąc obraz nędzy i rozpaczy. Maszynazatrzymała się na parkingu, a ja truchtem z niej wybiegłam i udałam do swojesamochodu. Spojrzałam na Dana, który na moje wcześniejsze polecenie odpalił jużoba pojazdy i teraz tylko czekał przy otwartych drzwiach na mnie, dziękiniebiosom, że biorąc kluczyki zabrał też moją torebkę, bo właśnie w tejsekundzie musiałabym się po nią cofać. Spojrzałam na mężczyznę, który uśmiechałsię w delikatny, prześmiewczy sposób. Zgromiłam go wzrokiem mówiącym ,,jeżeli wtej chwili nie przestaniesz posłużysz jako pokarm dla mojego psa'' i wsiadłamdo samochodu uprzednio zostawiając mu swój bagaż do zapakowania w pojazd. Zatrzasnęłam za sobą drzwi, odłożyłam torebkę i telefon na siedzenie obok i spojrzałam na zegarek. Miałam jakieś trzydzieści minut, aby dotrzeć na lotnisko, wzięłam głębszy wdech zaciskając ręce na kierownicy, dobra nie takie rzeczy się robiło damy radę. Uruchomiłam silnik i spojrzałam w lusterko, sprawdzając, gdzie jest moja ochrona, jak się okazało ona również była już gotowa. Pisk opon odbił się od ścian parkingu, kiedy z niego wyjeżdżałam, włączyłam się do ruchu i przycisnęłam pedał gazu, auto wydało z siebie przyjemny pomruk, przyśpieszając. Uwielbiam ten dźwięk, w ogóle kocham samochody zwłaszcza te sportowe, zostałam zarażona tą miłością przez moich braci, wiecie gigantyczny parking w domu z zastraszając liczbą sportowych pojazdów, gdzie każdy jest traktowany jak ulubiony pupilek. Pędziłam ulicami nie zwracając uwagi na przepisy drogowe, a wiecie jak to się mówi, gdzie się człowiek śpieszy tam się diabeł cieszy, a raczej gliniarz cieszy, choć jego radość miała być chwilowa. Fuknęłam wściekle pod nosem rejestrując odgłosy syren policyjnych za moim samochodem, nosz jasna cholera pomyślałam codziennie tak jeżdżę i jakoś nigdy mnie nie łapią, a akurat jak się śpieszę to muszą. Zerknęłam w lusterko wsteczne i posłusznie zjechałam na pobocze. Kiedy radiowóz się zatrzymał przez moją głowę przemknęła poważnie myśl o ucieczce, ale pewnie nasi jakże inteligentni stróże prawa wymyśliliby jakąś bombę w bagażniku i nawet spóźniona nigdzie bym nie poleciała. Z mojego rozmyślania wyrwało mnie pukanie w szybę, wzięłam głęboki wdech i przyjęłam najbardziej obojętny wyraz twarzy na jaki było mnie stać po czym opuściłam szybę. Policjant po drugiej stronie okazał się młodym chłopakiem z chytrym uśmieszkiem na twarzy, oj zdecydowanie nie wiedział na kogo trafił. Mężczyzna nawet na mnie nie spojrzał, kiedy zaczął swoją wypowiedź.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 24, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Pani VotręWhere stories live. Discover now