5. owen

45 2 0
                                    

-Hej, Carlos! Wejdź. Nie musiałeś pukać, przecież kiedyś tu mieszkałeś. Czy nie masz jeszcze klucza?- powiedział Owen, otwierając drzwi, po czym odsunął się na bok, zamykając drzwi, gdy Carlos już przeszedł obok niego.

-O tak, nie pomyślałem o tym.

-No to chodź. Chcesz coś do picia?

Carlos poszedł za Owenem do kuchni i oparł się ciężko o blat.

-Nie, dzięki, Owen. Nie chcę zajmować ci zbyt wiele czasu, ale chciałem tylko z tobą porozmawiać.

-Jasne, Carlos. Usiądź. Czy wszystko w porządku?

Carlos skinął głową, gdy opadł na krzesło naprzeciwko Owena.

-Tak, wszystko jest w porządku. Nie chcę zabierać ci zbyt wiele czasu, wiem, że za chwilę masz zmianę, więc przejdę do rzeczy. Chciałabym prosić cię o pozwolenie, aby poprosić TK o rękę.

-Wiesz, pamiętam dzień, w którym TK przyprowadził do domu swojego byłego, Alex.

-Um...

Carlos słyszał kilka historii o Alex, wszystkie z punktu widzenia TK, ale był chorobliwie ciekawy, co starszy Strand myśli o byłego TK.

-Zjedliśmy kolację, na wynos, skądś. Alex był miły, uprzejmy. Nie było to nic nadzwyczajnego. Wyszedł, a TK zapytał mnie, co o tym myślę.

-Nie podobał ci się?

-Tak- potwierdził Owen- W każdym razie TK pyta, co o tym myślę, a ja mu mówię. Mówię mu, że nie sądzę, aby Alex był dla niego odpowiedni i szczerze mówiąc, myślę, że on też to wie. Mówię mu też, że kiedy znajdzie właściwą osobę, będzie o tym wiedział i nie będzie go obchodziło, co ja o tym myślę.

Carlos powoli przytaknął. Czuł, że wie, w jakim kierunku potoczy się historia Owena, ale bardzo chciał, żeby Owen skrócił jego cierpienia.

-Przenosimy się tutaj i przenosimy w czasie do mniej więcej roku temu. Byliście parą dopiero od kilku tygodni. To był wieczór, kiedy poszedłeś z nami na kolację w remizie strażackiej przed swoją zmianą. TK wyprowadził cię, wrócił do kuchni, a ja mu powiedziałem, że mi się podobasz. Myślę, że dobrze do siebie pasujecie. A TK rzucił mi ten gówniarski uśmieszek i powiedział, że cieszy się, że mi się podobasz, ale nie obchodzi go, co ja o tym myślę.

Carlos roześmiał się.

-Tak, to brzmi mniej więcej jak TK.

-Carlos, on jest taki szczęśliwy, kiedy jest z tobą. Widzę, jak się rozświetla, gdy wchodzisz do pokoju. Ta przeprowadzka do Austin była dla niego uzdrawiająca i wiem, że masz w tym duży udział. Chcę dla niego tylko tego, co najlepsze, a widziałem wystarczająco dużo, by wiedzieć, że to ty.

-Gwyn powiedziała prawie to samo.

-To prawda. Ale wiedziałeś, że się zgodzę, prawda?

-Tak przypuszczałem. Ale i tak miło to usłyszeć. Dziękuję- zachichotał Carlos.

-Nie ma za co. Obiecaj mi tylko, że nie pójdziecie się pobrać w urzędzie ani nic w tym stylu. Matka TK zabije mnie, jeśli nie będzie mogła patrzeć, jak jej syn się żeni.

-Nie mogę tego obiecać. Ale niezależnie od tego, gdzie i kiedy, obiecuję, że ty i Gwyn zostaniecie zaproszeni.

-Wystarczająco dobrze. Dziękuję, Carlos.

asking for premissionWhere stories live. Discover now