24. Zawsze kończy się to, co się zaczyna.

Zacznij od początku
                                    

Ludzie na stołówce coś tam krzyczeli i dopingowali. Odwróciłam się do niej tyłem, a przodem do wyjścia. Powoli odchodziłam w kierunku Cam'a. Podniosłam ramię do góry i pokazałam tej zołzie środkowy palec, na co ta głośno prychnęła. Po raz kolejny jacyś chłopcy zagwizdali.

— To jeszcze nie koniec! — krzyknęła za mną, na co przewróciłam tylko oczami.

Wyszłam ze stołówki, kiedy zadzwonił dzwonek.

— Wiedziałem, że nie przejdziesz obojętnie — rzekł Cam, po czym parsknął.

Zaśmiałam się.

Kierowaliśmy się do klasy na moją ukochaną fizykę.

Mam nadzieję, że czuć ironię.

***

Czwartek,
19 grudnia 2019r.

Dzisiaj będzie mecz koszykówki. Z tego co wiem, przyjechali do nas z innej szkoły. Każdy nie może się doczekać meczu, ale tylko nie ja. Jedynie co mnie cieszy to to, że nie będę miała lekcji.
Za to, Pani od fizyki sprawdziła już kartkówki i dostałam dobrą ocenę z czego się cieszę.

— Może już chodźmy na salę gimnastyczną i usiądźmy na trybunach? Później nie będzie miejsc, a uwierzcie, że na pewno już jakaś część ludzi tam jest — poleciła Clara, gdy siedzieliśmy w szkolnej stołówce.

— Musimy pójść! Muszę chłopakom sprzedać kopy w dupy na szczęście — oznajmił nagle zemocjonowany Max z uśmiechem.

Zaśmialiśmy się na jego wyznanie. Wstaliśmy ze swoich miejsc i pokierowaliśmy się do wyjścia z pomieszczenia.

— Jak myślisz, kto wygra? — spytał Cameron, który szedł obok mnie.

— Nie wiem. Niech wygrają nasi —odpowiedziałam, wzruszając ramionami.

— Mam taką nadzieję, bo przeciwników nie znamy — dodał, wychodząc na korytarz.

Przypomniało mi się, że zostawiłam telefon w plecaku, który był na korytarzu.

— Muszę wrócić po telefon. Idźcie, zaraz do was dołączę — oznajmiłam, a Clara pokiwała głową, bo chłopaki już się rwali do sali.

Musiałam się cofnąć. Kierowałam się w stronę klasy w której miałam lekcje. Znalazłam wzrokiem swój plecak. Wyjęłam z niego telefon i włożyłam do przedniej kieszeni spodni. Zaczęłam się kierować na sam koniec dolnego korytarza na którym się znajdowałam.
Kiedy wyłoniłam się z zakrętu, zobaczyłam jak wprost na mnie, patrzyła się blondynka i jej przyjaciółki wraz z jakimś chłopakiem. Zauważyłam na bluzie chłopaka nazwę jego drużyny. To musiał być ten, który przyjechał grać mecz. Chciałam przejść z lekko uniesioną głową do góry, ale niestety mi się nie udało.

Poczułam mocne szarpnięcie za ramię. Musiałam zadrzeć lekko głowę do góry. Za moje ramię trzymał chłopak, który stał z tymi sukami. Patrzył na mnie z wrogością i wyższością. Był wyższy ode mnie i miał brązowe włosy. Wyglądał na nieprzyjemnego gościa o czym zaraz miałam się przekonać.

— To ty jesteś tą kurwą, która nie umie trzymać języka za zębami — wycedził przez zęby.

Ta małpa nasłała na mnie swojego kolegę.

— Nie nazywaj mnie tak — syknęłam niemiło.

— Będę na ciebie mówił tak jak mi się podoba — odparł z kpiącym uśmieszkiem, który ani trochę mi się nie podobał. — Powiedz mi, jaki masz problem, dziwko?

— To twoja koleżanka jest... — nie zdołałam dokończyć.

Nagle chłopak mną szarpnął i rzucił o ścianę. Jęknęłam z bólu, gdy uderzyłam plecami o twardy spadek. Nadal trzymał moje ramię. Na korytarzu byliśmy tylko my, kilka dziewczyn i kilku chłopaków. Każdy z nich zapewne bał się cokolwiek powiedzieć, a co dopiero podejść. Reszta szkoły siedziała już wygodnie ma trybunach, szykując się na całe show.

Gdy nastanie jutro Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz