Rozdział 2

2.3K 133 4
                                    

*Hermiona POV

-Hermiona?

-Draco?

Oboje zatracili się w swoich tęczówkach, On co rusz zerkał na jej pełne, brzoskwiniowe usta a ona? Ona przeszywała jego całe ciało od stóp do głowy.

-Hej, my tez tu jestesmy-odparł lekko śmiejący się Blaise.

-A no tak, sorry- odpowiedzial Draco. Muszę to przyznać był niezwykle przystojny, po raz pierwszy pomyślalam o nim w inny sposób niz podczas edukacji w szkole magii.

-Ładnie Ci w tej sukience Granger-powiedział blondyn ze swoim cwaniackim uśmieszkiem.

-Dzieki Malfoy- odszepnęłam nieco zmieszana i zdziwiona.

Całą czwórką usiedliśmy przy stoliku i zamowiliśmy wybrane drinki.

-Jak tam Ci się powodzi Draco?-zapytala Gin.

-Od wojny dużo się zmieniło i mam nadzieje, że na lepsze- mówiąc to spojrzał się na mnie z uśmiechem.

-Okaże sie-syknęłam w jego stronę.

Spojrzał na mnie zdziwiony a jednocześnie pod wrażeniem, że nie jestem taka niewinna na jaką wyglądam.

-Proszę, proszę Pannie Granger nadal zostały pazurki, które okazywała w Hogwarcie.- powiedział przybliżając się.

-Ten sam prawy sierpowy też, więc nie naruszaj mojej przestrzeni osobistej.- powiedziałam z lekkim uśmiechem.

-To my na chwilę zostawimy was samych- powiedziała wiewiórka i pociągnęła Zabinniego
-Wiec jak tam u ciebie Granger?-zapytal Blondyn
-Nie narzekam, w klinice dobrze sie powodzi wiec jakos zyje a u ciebie?
-Nie jest zle, pewnie juz slyszalas o sytuacji z Pansy? W sumie sam nie wiem czemu z nia bylem. A jak twoje sprawy sercowe? Nie wierze, ze nikt nie interesuje sie taka Gryfonka jak ty.-odparl Draco z cynicznym usmiechem.
-od kat Ron wyjechal tresowac smoki nie bylam z nikim w zwiazku ale na zainteresowanie u plci przeciwnej nie narzekam.
-pewnie kolejka kawalerow sie ustawia co?-zaczal sie smiac
-a zebys wiedzial-odparlam nieco wstawiona smiejac sie.
-Hermiona co ty tu robisz?-nagle uslyszalam za soba dobrze znany glos kelnera z naszej ulubionej kawiarenki.
-Calum? Moglabym zapytac o to samo? Jestem tu z Gin, jej chlopakiem i Draco- odparlam wskazujac na blondyna siedzacego obok mnie.
-Jestem tu z Paulem mam nadzieje ze go pamietasz
-Az za dobrze pamietam-warknelam
-Jakze milo mi to slyszec slicznotko-odezwal sie wspomniany przed chwila chlopak.
Spojrzalam blagalnie w strone Draco, ktory od razu wiedzial co robic.
-Przepraszamy was ale my idziemy na parkiet, milo bylo pogawedzic-powiedzial Malfoy i pociagnal mnie za reke w strone bawiacego sie tlumu.
-jakis kochanek? Lovelas?
-Przestan to nie jest smieszne, Calum to tylko kumpel a Paul... on to juz inna sytuacja.
-Mianowicie? Cos powaznego?
-No cos ty, nie to mialam na mysli, po prostu ta relacja co nas laczyla byla skomplikowana ale bylo minelo i nie wroci-powiedzialam usmiechajac sie w strone Smoka.
-Milo mi sie z toba rozmawia Granger a jeszcze lepiej tanczy-puscil do mnie oczko
-Czy ty mnie probujesz poderwac?-zasmialam sie perliscie.
-Kto wie, noc jest jeszcze mloda-odparl na co oboje zaczelismy sie smiac.
Po skonczonych tancach bawilismy sie w klubie we czworke, byla calkiem fajna atmosfera i bardzo dobra muzyka jak i drinki. Impreze moge zaliczyc do udanych i wbrew moim oczekiwaniom nie bylo az tak zle jak myslalam. Do domu wrocilam okolo 4 nad ranem oczywisicie nie sama, bo ledwo utrzymywalam sie na nogach. W znalezieniu drogi do mojego mieszkania pomogl mi Draco ktory byl zaskakujaco chetny do odprowadzenia mnie.
Obudzilam sie okolo 12 z ogromnym bolem glowy.
-ugh nigdy wiecej nie wypije az tyle, na merlina leb mi peka.
Zeszlam po schodach na dol do kuchni w celu zrobienia sobie sniadania i wziecia jakis proszkow na bol glowy. Kiedy juz poklnelam, popijajac woda dwie tabletki przeciwbolowe  uslyszalam dzwonek do drzwi.
Otworzylam i za nimi ujrzalam Draco.
-Granger juz wiecej nie pijesz, a tak w ogole to ladna pizamka-odparl spogladajac na mnie od gory do dolu. No co sie dziwic mialam na sobie za duza koszulke meska, ktora nalezala do Rona i majtki.
-Czego ty o tej porze chcesz Malfoy?-zapytalam ziewajac
-Sniadanie ci przynioslem zebys nie zdychala z glodu
-och jakis ty dobroduszny- zakpilam, -ale dobra gdzie jest haczyk?
-Jaki haczyk? Nie ma w tym zadnego haczyka czy interesu.
-Malfoy znam cie juz troche, mow co chcesz.
-wlasciwie to mam tylko jedna prosbe-powiedzial zdenerwowany
-Wiedzialam, wiedzialam ze cos jest na rzeczy no ale dobra o co chodzi?
-bedziesz moja osoba towarzyszaca na najblizszym bankiecie? Bardzo zalezy mi na tym, bo beda tam najwazniejsze szprychy w biznesie.
-Eh no dobra ale pod jednym warunkiem-powiedzialam.
-Jakim?
-To sniadanie ma byc najlepsze jakie jadlam-usmiechnelam sie.
-Ajaj szefowo!-ktzyknal.
Kiedy juz oboje zjedliśmy wysmienite śniadanie przyrządzone przez Draco, reszte dnia spędziliśmy na oglądaniu filmow i rozmawianiu na przerozne tematy. Zupelnie nie wiedzialam wtedy, ze to co stanie sie jutro przejdzie moje oczekiwania. 

****

Kochani skonczylam wreszcie pisac ten rozdzial! Przepraszam, mialam dodac wczesniej ale nie mialam czasu w dodatku nie wiedzialam jak sie do tego zabrac i jak rozpoczac rozdzial. Jednak po wczorajszym wieczorze filmowym spedzonym z przyjaciolka na nocowaniu przy Harrym Potterze coś mi zaświtało. No to chyba na tyle z ogloszen parafialnych, nie bede pisala nic na temat dodania nastepnego bo sama nie wiem kiedy zdolam cos napisac. 

xxx 

Kati:) 


And,that will not leave you until death ✔ DramioneWhere stories live. Discover now