Prolog

4.9K 189 16
                                    

Wolnym krokiem, trzymając kubek gorącego kakao powędrowałam w stronę salonu. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie i spojrzałam po zdjęciach na kominku. Byli tam wszyscy, moi najlepsi przyjaciele, rodzice a nawet grono pedagogiczne z Hogwartu. Tęskniłam za nimi wszystkimi. Wprawdzie z niektórymi widywałam się dość często, to brakowało mi tych wspomnień z lat edukacji kiedy to razem z Harrym i Ronem ratowaliśmy tyłki innym osobom ze szkoły. Od wojny minęły już 3 lata. Wszystko diametralnie się zmieniło, i jeśli ktoś powiedziałby kiedyś że tak będzie wyglądało moje życie wyśmiałabym go. Święta Trójca Hogwartu rozpadła się. Każdy nawet ja dałby sobie rękę uciąć, że wezmę ślub z Ronem i wychowam cudowną gromadkę dzieci. No cóż wyszło inaczej, znudził się mną i wyjechał do Rumunii tresować smoki. Harry został aurorem, a ich drogi z Ginny rozeszły się rok temu. Mimo wielu przeszkód i braku czasu nadal potrafię spotkać się Potterem u mnie w salonie przy kubku ciepłej herbaty i rozmowie. Z Ginny widuję się codziennie w założonej przez nas, klinice z oddziałami dla mugoli jak i czarodziejów. Nasza przyjaźń nie zmieniła się, ciągłe ploteczki, zakupy czy babskie wieczorki pozostały. Obie wiemy że zawsze możemy na sobie polegać. Co do statusu Ginny, jest on od kilku miesięcy zajęty przez Blaise Zabiniego. Kto by przypuszczał że były ślizgon i gryfonka będą razem szczęśliwi. Nawet ja sama zakopałam topór wojenny z jej chłopakiem. Co do Luny i Nevilla, są oni szczęśliwym małżeństwem z dwójką przesłodkich dzieci. Przyjeżdżają od czasu do czasu w odwiedziny do mojego mieszkania położonego w centrum. Reszta rodziny Weasleyów trzyma się znacznie lepiej niż wcześniej. Molly znowu nabrała pogodę ducha a Artur coraz więcej poświęca czasu jej a nie pracy, traktuję ich aktualnie jako własnych rodziców z tym że swoich nie dałam rady odszukać. Bardzo brakuje mi mojej prawdziwej mamy tak samo jak i taty, ale cóż narzekać nie mogę, w końcu każde Święta spędzane w Norze są niesamowite. Co do pana-wrednego-fretki moje stosunki również się zmieniły. Nie widziałam go od końca bitwy, ale nie trzymam do niego urazy za nazywanie mnie szlamą. Z tego co opowiadał mi Blaise, Draco ponoć bardzo się zmienił. Od kąt jego ojciec wylądował w Azkabanie, zmienił pogląd co do siebie i ludzi. Aktualnie zajmuje się siecią hoteli w Paryżu, Londynie, Stanach, Włoszech i innych krajach, ponoć jest teraz w związku z Pansy, która taką jaką była pozostała. Co do mojego wyglądu jak i charakteru jestem zadowolona ze zmian. Zmieniłam swoją fryzurę i zamiast szopy na głowię mam lekko kręcone, opadające na ramiona włosy. Swoją garderobę zamieniłam na styl bardziej kobiecy i seksowny. Ostatnimi czasy nawet więcej imprezuję czy wychodzę. Oczywiście najwięcej czasu poświęcam klinice jak i najbliższym. Ale kilka miesięcy temu postanowiłam zrobić coś więcej dla siebie więc zapisałam się na kurs Salsy, i razem z Ginny kupiłyśmy Domek położony w górach, tylko i wyłącznie przeznaczony dla nas i naszych przyjaciół. Mój status towarzyski nie zmienił się od odejścia Rona. Hermiona ciągła singielka. Nie mogę jednak narzekać na zaloty ze strony płci przeciwnej. Co chwila znajdzie się jakiś chłopak, kelner, sprzedawca który poprosi mnie o swój numer. 

-Miona, Mionka- usłyszałam donośne krzyki Gin tuż przy moim uchu.

-Em co? Co ty tu robisz?- zapytałam zdziwiona, po w miarę ogarnięciu rzeczywistości.

-Znowu odpłynęłaś, a ja teleportowałam się tutaj aby zabrać się do naszej ulubionej kawiarenki.- powiedziała zadowolona z siebie wiewiórka.

-Eh dobra daj mi 15 minut- odpowiedziałam i poleciałam szybko się przebrać. Zalożyłam na siebie jeansowe, przecierane rurki i bluzkę w czarno białe paski z nie za dużym dekoltem. Do tego na nogi wciągnęłam czarne koturny. Schodząc na dół złapałam za swój jasny płaszczyk i razem z przyjaciółką udałyśmy się do Charlotte.

Kiedy już przysiadłyśmy, podszedł do nas kelner.

-Hej Gin, Hej Mionia ślicznie wyglądasz- powiedział po czym puścił do mnie oczko.

-Hej Calum- odpowiedziałyśmy chórem

-Co zamawiacie?

-To co zwykle- odparłam, na co rudowłosa lekko kiwnęła głową w geście, że się zgadza. 

-No więc dzisiejsza hot plota?- zapytałam z uśmiechem.

-Jutro idziemy na imprezę do klubu Sunshine-powiedziała podekscytowana Gin

-Czekaj, czy to nie jest klub Zabiniego?- zapytałam unosząc jedną brew do góry.

-No jest, więc idziemy z nim i z gościem specjalnym- powiedziała szyderczo się uśmiechając.

-Że co? Z jakim gościem specjalnym?

-Z panem-wredną-fretką

-Z Draco? Co wam odbiło?- zapytałam zdziwiona.

-Od jutra wprowadza się do Londynu i Diabeł wymyślił, że we czwórkę wybierzemy się to oblać w jego nowym klubie- dodała Gin na jednym wdechu

-Litości, może jeszcze Rona tu przywieje- powiedziałam podnosząc ręcę ku górze.

-Wiesz kategorycznie to..

-Nic nie mów- warknęłam zaciskając ręce.

-Ale na impreze idziemy?

-No a co mam innego do roboty, żeby zrobić wam przyjemność pójdę. Lecz wątpie w to że Smok będzie zadowolony z mojej obecności.- odparłam po czym kelner przyniósł nasze zamówienie. Nasączyłam usta gorącą latte upijając małego łyczka i zabrałam się za jedzenie szarlotki.

-Sam to zasugerował, ale spokojnie reszte zostaw mnie. Ja was jeszcze ustawię- dwuznacznie sie uśmiechnęła.

-O nie moja droga, żadnego swatania nie będzie. Sama znajde sobie kiedyś tego jedynego.-powiedziałam nieco zdenerwowana.

-Oj Hermi, ale czemu nie? Bogaty, przystojny, zmienił się, no mówię Ci idealny dla Ciebie.

-Po pierwsze nie, po drugie nie patrze na wygląd czy stan konta a po trzecie ponoć jest w związku z Parkinson.

-Już nie- niedbale odparła młoda Weasley.

-Jak to już nie?

-Zdradziła go, to wywalił ją ze swojego życia i wraca tu. A co ciekawsze nie uwierzysz z kim go zdradziła.- powiedziała zafascynowana dziewczyna

-No z kim?

-Z Teodorem Nottem- powiedziała upijając łyk swojej czarnej kawy.

-Z jego najlepszym kolegą za czasów Hogwartu? 

-No a jak inaczej, sama się zdziwiłam jak usłyszałam to od Blaise'a 

-Wow porzuciła swojego ukochanego Dracusia dla Notta, nieźle się bawi- powiedziałam śmiejąc się.

-Dobra Chodź zbieramy się do Kliniki.- powiedziała ruda ciągnąc mnie za sobą, oczywiście po tym jak obie zapłaciłyśmy i dokończyłyśmy nasze zamówienia.

Jutrzejszy dzień zapowiada się ciekawie. Łasica wraca do Londynu i już mam iśc w jego towarzystwie na imprezę. Nie powiem kiedyś nie uwierzyłabym w taką rzecz nawet sama sobie.

Co będzie dalej? Zobaczymy z czasem.



And,that will not leave you until death ✔ DramioneWhere stories live. Discover now