"Jedyny pewnik w naszym życiu to... zmiana"

2.8K 91 29
                                    

— Długo mam jeszcze czekać, dziecko?

— Nie, ojcze. Już wkrótce.

* * 

— Zaczekaj tutaj.

Posłusznie usiadłam na brzegu miękkiej sofy, w której tapicerce się zapadłam. Zacisnęłam dłonie na boku kanapy i spuściłam głowę w dół, zasłaniając rozpuszczonymi włosami twarz, gdy obok przeszła śmiejącą się para nastolatków.

Było już dość późno, gdy Nicolas bez jakiegokolwiek słowa zaparkował pod hotelem na obrzeżach Denver i zaciągnął mnie do środka. W dalszym ciągu odczuwałam pulsacje i delikatny ból głowy, ale na szczęście nie był on na tyle intensywny, bym mogła popaść w jakąś histerię. Niewiele jednak pamiętałam z tego, co stało się po wtargnięciu bruneta. Jak przez mgłę widziałam w głowie jego zagubione spojrzenie i to, jak na rękach zanosi mnie do swoje samochodu. Podczas jazdy nie z własnej woli, zasypiałam co jakiś czas, a później znowu wstawałam i ponownie zderzałam się z jego nieodgadnionym wyrazem twarzy.

— Jak to nie ma Pani wolnych pokoi?! — wzburzony, głośny głos Nicolasa uniósł się po całej recepcji. 

Spojrzałam na drugą stronę korytarza, w której przy wysokim blacie stał najeżony Nicolas. Nie widziałam jego twarzy, ponieważ stał do mnie plecami, ale i tak doskonale wiedziałam, że był zdenerwowany. Palce zamknął szczelnie w pięści, które przyciskał do blatu, a jego spięte mięśnie na plecach jeszcze bardziej uwydatniły się pod koszulką. 

Poderwałam się szybko do góry. Może nawet za szybko, przez co niebezpiecznie zakręciło mi się w głowie, na chwilę odcinając możliwość widzenia. Gdy zawroty ustąpiły, lekko zgarbiona ze zwisającą głową skierowałam się do nabuzowanego chłopaka.

— Tłumaczę Panu, że... 

— Nie obchodzi mnie, co Pani tam sobie tłumaczy — warknął, uderzając lekko w marmurową płytę. — Potrzebuje tego cholernego pokoju. Może być najgorszy, jaki macie, ale byle był.

— Naprawdę nie mogę pomóc — odpowiedziała spokojnie recepcjonistka. 

— Mogę ci kurwa zapłacić dwa razy więcej, ale daj mi te klucze — prawie, że krzyknął, a później zacisnął szczękę tak mocno, że aż usłyszałam zgrzytanie zębów. 

Stanęłam obok, oplatając ręką jego talie. Uścisk nie był mocny, można nawet powiedzieć, że ledwo wyczuwalny, ale nawet, mimo to poczułam, jak rozluźnia spięte mięśnie, a sekundę później wypuszcza głośno powietrze.

— Proszę — jęknął i jedną dłonią odnalazł moją drugą rękę, której skórę zaczął pocierać kciukiem.

Zerknęłam na kobietę w średnim wieku, która jeszcze przed chwilą ciskała gniewnym spojrzeniem w Nicolasa. Teraz jednak, gdy spojrzała przelotnie na mnie jej wzrok złagodniał, a z gardła wydostało się ciche westchnięcie.

— Co prawda mam jeden pokój — zaczęła formalnym tonem i skupiła swoją uwagę na ekranie komputera — jednak jest on zarezerwowany na jutrzejszy poranek, więc z regulaminowego punktu widzenia nie mogę wam go dać — spojrzała na naszą dwójkę spod przymrużonych powiek — ale ten jeden raz zrobie wyjątek.

Przeniosłam wzrok z kobiety na bruneta, którego twarz zrobiła się bardziej... ludzka. Usta wygiął w koślawy uśmiech, a oczy delikatnie rozszerzył jakby do końca nie dowierzał, że mogła zmienić zdanie. 

— Zapłacimy Pani więcej niż powinniśmy — wychrypiałam cienkim od dłuższego milczenia głosem. Skrzywiłam się, gdy na nowo w klatce piersiowej pojawiło się kłujące uczucie.

Escape from the pastWhere stories live. Discover now