1. Gorzka prawda lepsza od słodkiego kłamstwa

14.4K 549 2.6K
                                    

Hej, słoneczka! Witam Was w poprawionej wersji. 

Hehe. Zapraszam do ponownej przygody

Miłego czytania! Notka pod rozdziałem!

***

– Musisz zjeść wszystko – wyjaśniła mi Melanie. – Jeśli tego nie zrobisz, ciocie nie pozwolą ci pójść ze mną do ogrodu.

Kiwnąłem głową i zmusiłem się do kolejnego kęsa. Skrzywiłem się i sięgnąłem po szklankę z sokiem, by pozbyć się tego okropnego smaku. Oli gotował lepiej.

Zdziwiłem się, widząc opróżniony talerz Mel. Jakim cudem zdołała tak szybko zjeść?

– Gdy doliczę do trzech, owiń je w chusteczkę i podaj mi pod stołem – szepnęła, wskazując na mięso.

– Okej.

Udawałem zainteresowanie jedzeniem i czekałem na znak dziewczyny. Starałem się nie zwracać na siebie uwagi. Melanie zerknęła na panią Clay, która tego dnia pełniła dyżur. Miała na imię Betty, ale z jakiegoś powodu wolałem zwracać się do niej po nazwisku.

– Raz, dwa, trzy! – dotarło do moich uszu.

Pośpiesznie opróżniłem talerz i podałem chusteczkę przyjaciółce.

– Szybko się uczysz – pochwaliła mnie i włożyła obiad do kieszeni przy jej różowej sukience.

Będąc z nią, czułem się wyróżniony. W ciągu tych kilkunastu dni zdążyłem zauważyć, że była lubiana przez resztę, a niektórzy nawet się jej bali, co było dziwne, bo Mel to najmilsza osoba na świecie.

Był w tym jednak plus. Bali się jej, więc dawali nam spokój i nie sprawiali przykrości. Zabroniła wszystkim mi dokuczać, a oni dziwnym trafem jej słuchali. Zapewniła mi ochronę.

– Smakowało, co? – zagadnęła wesoło pani Clay.

Wydawała się w porządku, ale przerażały mnie jej intensywnie brązowe oczy. Bałem się, że potrafi czytać w myślach.

– Bardzo – odpowiedziała za mnie Melanie i podała nasze talerze.

– Ciociu, ja i Vicky chcemy pójść do ogrodu, możemy?

Pozwoliłem jej tak na siebie mówić. W jej ustach nie brzmiało to obraźliwie.

– Ciocia Diana powinna tam być. Poinformujcie ją tylko – zaznaczyła opiekunka i pogłaskała mnie po głowie, na co się wzdrygnąłem.

To jej wada. Pani Clay lubiła dotyk, a ja zacząłem go nienawidzić. Chciałem przytulać się jedynie do mamy i Olliego, a ich nie było.

Melanie dała znać, żebym poszedł za nią, tak też zrobiłem. Nieco zdziwił mnie fakt, że nie kierowaliśmy się w stronę ogrodu. Znaleźliśmy się w pralni, w której my, dzieci, nie powinniśmy przebywać bez nadzoru dorosłych.

– Mel, co ty robisz? – spytałem, gdy otworzyła drzwi prowadzące na tył budynku. Tam wywieszaliśmy pranie. – Wracaj tu.

– Nie gadaj, chodź. Przedstawię ci kogoś. – Przystanęła i czekała, aż do niej dołączę.

Zmarszczyłem brwi i niepewnie stawiałem kroki w jej stronę. Z tyłu głowy miałem świadomość, że w każdej chwili mogliśmy zostać przyłapani. Pani Gomez powiedziała, że muszę być grzeczny, jeśli chcę wrócić do domu.

Chociaż... Melanie mi trochę opowiedziała. Według niej dyrektorka mówiła tak każdemu, aby mieć nad nami większą kontrolę.

Chodziło o strach.

Thanks to You [W SPRZEDAŻY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz