Rozdział I Pan(i) Kapitan.

4 1 0
                                    

-Gońcie ją idioci!

- Strzelcy na dach!

-Weźcie psy tropiące! - Liczne rozkazy i odgłosy biegnących na poszukiwania strażników opętały całe Lochy. Wszystko spowodowane było ucieczką jednej więźniarki. Arwyn Smith. Przeciętne imię i przeciętne nazwisko. Zbrodnie, za które została osadzona też przeciętne: rozróby, pijackie bójki, napady rabunkowe, kradzieże, ucieczki, odpowiedzialna za ruch przeciwny władzy Króla Owengardu. Zwykła rozbójniczka można by pomyśleć, jedyne co skłania do przemyśleń to to, że za takie przewinienia została umieszczona w zamkowych lochach a nie w zwykłym więzieniu. Do lochów bowiem zsyłani byli najgroźniejsi przestępcy z całego królestwa. Mordercy, gwałciciele, zamachowcy. Co robiła więc tam 15 letnia złodziejka? Czy stanowiła aż takie zagrożenie dla królestwa? Nie. Po prostu bardzo podpadła Królowi. Pozwólcie jednak, że wróce do pościgu gdyż to równie interesujące.

Nasza Arwyn biegła ile sił w nogach, czuła jak szybko wali jej serce, czuła wreszcie że żyje. W pogoń za 15 letnią bandytką ruszyły 3 oddziały straży zamkowej wraz z psami tropiącymi, na dach murów wspieli się strzelcy by w razie czego móc ustrzelić te jakże niebezpieczną uciekinierke. Nikt jednak nie mógł jej dogonić. Dlaczego? A dlatego, że Arwyn była niezwykle inteligentna. Biegła slalomem skręcając w każdą napotkaną uliczke. Aż w końcu znalazła się w ciemnym zaułku. To koniec, pomyślał by przeciętny człowiek ale nie ona. Z jednego muru zwisał sznur który był przymocowany do dzwona.

-Teraz albo nigdy - Kilku strażników zdąrzyło już do niej dobiec w tym oficer straży John Rother, Arwyn go nie znosiła więc bardzo ucieszyła się, że będzie świadkiem jej niesamowitej ucieczki. Mocno trzymając line rozbiegła się i wbiegła na ściane naprzeciwko, Odbiła się od niej, udało jej się dosięgnąć liny i wspiąć się po niej aż na dzwonnice.

- Boże chroń Króla! - Wrzasnęła i po chwili dodała- ... przed jego własną głupotą! - szarpnęła line a dzwon zaczął bić niemiłosiernie głośno. Chwyciła za pochodnie płonącą przy jednej z wież dzwonnicy. Przebiegła kawałek i podpaliła słupki słomy zrzucając je tak by strażnicy nie mogli się do niej dostać

- Biegnijcie na około idioci! - Wrzasnął generał

- otworzyć brame ! - Brama powoli zaczęła opadać, z początku Arwyn chciała zkoczyć na wóz stojący kilka metrów dalej ale stwierdziła, że skoro otwierają jej brame to ciężko nie skorzystać. Wiedziała jak wolni są strażnicy, więc na linie zjechała do bramy.

- Adios! - Krzyknęła i zasalutowała. Teraz nie zostało jej nic jak tylko biec. Biegła przed siebie aż do klifu. Gonił ją tylko generał Rother. Dobiegła do klifu i stanęła na jego skraju patrząc w morze.

- Przegrałaś, gra skończona - odezwał się generał stojący kilka metrów za nią

- Nie masz dokąd uciec, szkoda ładna z ciebie była dziewczyna – Arwyn zaczęła śmiać się pod nosem

- Bezczelna złodziejka! Jak śmiesz śmiać mi się w twarz?!

- Widze, że generał wciąż nie zrozumiał, że wariaci zawsze mają plan B. - rozłożyła ręce, jej sukienka kołysała się na wietrze.

- Raczy Pan przekazać Królowi - Pokazała środkowy palec po czym zrobiła krok do tyłu i spadła z klifu prosto do morza.

- Idiotka- Powiedział generał i podszedł do klifu. Ujrzał tylko ogromne fale rozbijające się o wielkie skały na brzegu.

- Panie generale meldujemy gotowość! - krzyknął jeden ze strażników, którym dopiero co udało się wyruszyć z pałacu.

-A gdzie dziewczyna? - zapytał drugi. Generał roześmiał się tylko

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 20, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

The Last Hope StoriesWhere stories live. Discover now