iv /day five

37 5 21
                                    

     Haechan był uosobieniem słońca. Zawsze radosny i pełen energii, potrafił wywołać uśmiech na twarzach innych. Można powiedzieć, że patrzył na świat przez różowe okulary. Z łatwością utożsamiano go z kolorem żółtym, mimo że jego ulubionym kolorem był czerwony.

     Większość ludzi go uwielbiała, a on dobrze o tym wiedział, dlatego starał się ze wszystkich sił, aby poprawiać innym humor. Widok szczęśliwych ludzi wokół niego sprawiał, że sam czuł się lepiej. Potrafił zawiązywać nowe relacje niemal od razu.

     Dziewięcioletni Haechan wszedł do swojej klasy z szerokim uśmiechem wymalowanym na twarzy. Pierwszym co usłyszał była prośba o pomoc.

     — Haechan-ssi, mógłbyś podpowiedzieć mi, jak rozwiązać naszą pracę domową z matematyki?

     — Jasne — powiedział, siadając koło swojej koleżanki.

     Haechan był naprawdę inteligentny. Jego oceny utrzymywały się na wysokim poziomie, a na dodatek był dość sprawny fizycznie i uczył się grać na pianinie. Właśnie dlatego był jednym z ulubieńców nauczycieli.

     — Chciałbym być tak dobry z matematyki, jak ty — zawołał jeden z jego kolegów.

     — Wcale nie jestem taki świetny — zaprzeczył, nieco speszony.

     Inni tylko spojrzeli na niego wymownie, śmiejąc się pod nosem.

     Pomimo dobrych wyników w szkole, czasem zdarzało mu się wpakować w kłopoty, na szczęście niewielkie. Nauczyciele karali go wtedy uwagą w dzienniczku lub negatywną oceną, nawet jeśli nie uśmiechało im się robienie tego.

     Chodził do jednej szkoły razem ze swoim ulubionym kuzynem. W szkolnej stołówce zawsze jedli wspólnie drugie śniadanie, zrobione dla nich przez ich matki.

     — Co ciocia ci dzisiaj dała? — spytał Haechan, zaglądając do pudełka swojego kuzyna. — Czy to smażone krewetki?

     Jeno tylko pokiwał głową.

     — Mogę trochę? Uwielbiam krewetki.

     — Pewnie!


━━━━━━━━━━


     — Teraz pamiętam! — powiedział nagle Renjun, kiedy siedział w kuchni, jedząc swój lunch.

     Jego bratnia dusza miała na imię Haechan. Dalej jednak nie był w stanie sobie przypomnieć imienia jej kuzyna.

     — Co pamiętasz?

     Renjun odwrócił się w kierunku swojej mamy, która siedziała w salonie i przeglądała jakiś magazyn. Uśmiechnął się niezręcznie.

     — Nic takiego. Chodzi o imię mojej bratniej duszy.

     — W takim razie cieszę się razem z tobą. — Po tych słowach wróciła do czytania jednego z artykułów w magazynie.

     Myśli Renjuna dalej okupowała jego bratnia dusza. Zastanawiał się, jak wygląda. Już wtedy wiedział, że kimkolwiek będzie, polubi tę osobę.


FERRARI

dreams of memories [renhyuck] translationTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon