1

464 31 8
                                    

Zacisnąwszy w dłoniach niedbale zaklejoną kopertę, przyśpieszył kroku stukając o podłoże drewnianymi obcasami. W środku znajdował się list, który aktualnie zajmował całą uwagę białowłosego. Był to list pisany z samego dna serca, z czeluści emocjonalnej wysokiego mężczyzny, który pomimo niebywale postawnej postury, drapieżnych żywoczerwonych rogów zdobiących jego głowę oraz wilczych malunków na ciele aktualnie zduszał swoją ekscytację z niepowodzeniem. Wpisanie na papier kolejnej tony zmartwień i przemyśleń było odrobinę pretekstem. Głównym powodem tej całej szopki nie było zwierzenie się z codziennych problemow, które dotykają każdego, szczególnie w Inazumie aktualnie próbującej wrócić do spokojnego życia jakie wiedli przed rozpoczęciem się Hunt Degree.

Niepokój stanowiący widok żołnierzy nadal stojących na warcie nie opuścił mieszkańców, wciąż obawiali się interwencji służb z najbardziej trywialnych powodow. Po tym czasie nie łatwo było im o powrót ufności wobec wojska i samych siebie. Brutalne odbieranie społeczeństwu ich własności niebywale istotnych w owym uniwersum pozostawiło po sobie ślad. Szczególnie, że zniesienie tego stanu nastąpiło nagle bez zbytnich tłumaczeń. Istniało wiele plotek dotyczących aktualnie obejmującej władze tyrańskiej Archonki, która to rzekomo przeszła gruntowną przemianę wewnętrzną i zwróciła sie do ludności pełna refleksji. Nieznane powody nagłego wprowadzenia reform i zmian budziło wciąż ferment i gorączkowość w ludziach. Rzeczywisty powód do wycofania się działań wojskowych został całkowicie ukryty. Co zabawniejsze, sami wojskowi okazywali się być niedoinformowani na ten temat.
Tajemniczość byłej tyranki i jej prawej ręki, biorącej czynny udział w "magicznym przeistoczeniu" sprawiała, że społeczeństwo wciąż chodziło jak na szpilkach.

Co do tego miał Arataki Itto Oni numero Uno? Oprócz wciąż naderwanej dumy z powodu zbyt niskiego umieszczenia na statule zabranego mu siłą vision - nie skupiał szczególnie swoich myśli nad tym tematem. Uznał to za przegraną Raiden Shogun i zwrócenie mu należytego honoru - co w rzeczywiście było tylko jego własnym wymysłem, ale tworzenie swojego prywatnego świata było jego codziennością. Z resztą po odnalezieniu rodu Blue Oni i odzyskaniu vision jego wyimaginowana rzeczywistość nie odbiegało aż tak od prawdy. Co więcej właśnie w tamtym momencie dążył do nałożenia się na siebie światów - szedł spotkać Ms.Hinę, która od wielu miesięcy dostaje w ręce listy, które on sam we własnej osobie pisał starając się pracować nad swoją kulawą estetyka.

Dostrzegawszy niewielki potoczek płynący wzdłuż drogi zwrócił ku niemu kroki. Przykucnął spoglądając na swoje odbicie w tafli wolno płynącej wody. Nie brakowało mu pewności siebie w żadnym wypadku, żeby nie było żadnych niedomówień. Oni miał o sobie wielkie mniemanie co było zgrama urokliwe, ale równocześnie piorunująco irytujace - nie dajmy się bowiem zwieść fantazji. Godnym podziwu była samoocena Aratakiego, lecz należy podkreślić fakt iż niejedna postać uznała by go za szczególnie zuchwałego. Mało kto wyzwał by samą Raiden Shogun czy główną dowódczynie jej wojsk Kujo Sarę do walki z bardzo personalnych powodów jego ogromnej mierzacej nieskończoność kilometrów dumy. W dodatku będąc niepodważalnie pewnym swojej wygranej.

Przeczesał śnieżnobiałe pasmo włosów, które zaburzylo symetrie ułożenia jego fryzury. Wyprostował wysoką sylwetkę i zawrócił na właściwą drogę. Tym razem nie chciał znowu minąć się z szansa zobaczenia swojej idolki. To był jego dzień i czuł to w kościach - dopóki jego oczom nie ukazał  sie niekończący się rząd ludzi stojących niespokojnie.
— Huh?! — głośnym oburzeniem zwrócił na siebie kilka spojrzeń. Zerknął na kopertę w swojej dłoni i rzucił wtórnie wzrok na kolejke. Nie liczyła ona wcale mało osób, prawdopodobnie dzielilo go od idolki kilkoro mężczyzn. Gdyby tak paru z nich wkręcić w jakąś brednię, kolejne kilka fałszywie podkablować straży, a resztę subtelnie wypchnąć z kolejki - to było by wyśmienicie. Oblizał wargi zahaczając językiem o kły w pełni gotowości do zrealizowania swojego szczegółowo obmysłonego planu.
— Itto pomyśl dwa, albo nawet trzy razy zanim to zrobisz. — blondyn z niską kitką związaną czerwoną wstążką położył na ramieniu Aratakiego silną dłoń. Czerwonooki zmarniał niczym szczeniak po odebraniu mu ukochanej zabawki, opuścił ramiona ku swemu padole łez.
— Wiesz, że idąc po trupach nie załatwisz sobie przychylności Ms.Hiny, co nie? — szeroki uśmiech niższego znajomego mu mężczyźnie ukazał się przed nim w pełni okazałości. Buchał dojrzałością na każdym kroku co szczególnie odczuwał Itto. Thoma był jedną z tych osób, której z pokorą trzeba było przytaknąć i z bólem serca przyznać słuszność jego słów.
— Chyba wiem. — jego średnie zadowolenie ukazało się w kilku zmarszczkach pomiędzy jego rozrośniętymi brwiami. Thoma znał jego naburmuszony wyraz twarzy i był świadkiem przykładu owej mimiki w tamtej chwili.
— Chyba się cieszę. Mam nadzieję, że nie puszczasz słów na wiatr. Ratowanie Cię z rąk służby robi się już nudne, szczególnie gdy podkładasz im się jak na talerz. — spojrzał na znajome twarze mężczyzn w pełnych zbrojach i skłonił sie uprzejmie. Arataki miał szczęście, że jego znajomy jest bliski tak wpływowej osoby jaką jest Kamisato Ayato. Gdyby nie to siedział by zapewne w więzieniu kolejne kilka miesięcy za swoje durne pomysły przed którymi nie potrafił się uchronić. Lekkomyślność obejmowała jego ciało każdego dnia z coraz to większą siłą. Czasem ciężko było uwierzyć w to, że Itto wcale nie zgrywa tak niedojrzałego. Jego infantylność sięgała zenitu i jak już myślano, że bardziej dziecinnie zachować sie nie mógł, wtedy Oni ku zdziwieniu każdemu robił coś co przenosiło jego niepowage w zupełnie nowy wymiar.

— Mówiłeś, że do dwóch razy sztuka. — białowłosy założył ręce na wysokości piersi spoglądając na blondyna.

— Trzech. Do trzech razu sztuka. Z resztą z czasem mniej osób będzie pchać się w kolejkę do osobistego spotkania z Ms.Hiną, w końcu przyjdzie czas na Ciebie. — Thoma u boku prężnej sylwetki prowadził kroki przed siebie wraz ze zmniejszającym się rzędem ludzi.
Obaj byli świadomi, że nie zdołają za żadne skarby wejść do środka, stąd też narodził się pomysł, by chociaż wręczyć list ludziom pilnującym wejścia do budynku.

Blondwłosy opierając ramiona na biodrach stanął z wypiętą piersią, a tuż za nim dużo szerszy mężczyzna z roztrzepanymi, białymi pasmami włosów, który usilnie próbował nie zwracać na siebie uwagi strażnika.
Dar przekonywania Thomy zdawał się niknąć z każda sekundą, a mężczyzna pilnujący porządku - coraz mniej chętny do rozmowy. Arataki pragnął wziąć czynny udział w debacie jaką przeprowadzali, ale nie dawano mu nawet dojść do słowa.
Czarujący kobiecy chichot przerwał konwersację przeistaczającą się z wolna w kłótnie. Głęboki, ale zarazem aksamitny głos rozbrzmiał tuż obok nich.

— Ja z chęcią przekaże list Ms. Hinie skoro jest to aż tak pilna sprawa. — oczy trójki zwróciły się ku sylwetce różowowłosej o lisim ogonie i puszystych uszach, ozdobionych liczną biżuterią. Pełna niepowtarzalnej charyzmy wyciągnęła zgrabną dłoń w stronę najwyższego osobnika. Arataki od razu rozpoznał lisice, z którą zaznajomił się swego czasu, gdy założyli się o jakąś głupotę.

— Ha ha Yae Miko!! Spadłaś mi jak z nieba! — wepchnął niedelikatnie w jej dłoń kopertę, którą dzierżył za sobą przez cały dzien. Ułożyła list pomiędzy palcem środkowym, a wskazującym unosząc nieco ku górze, by wycelować nim w piers Itto.
— Nie lekceważ mnie pomimo swojej wygranej. Nie znasz dnia, ani godziny aż znów będziesz musiał ze mną o coś zawalczyc, ale tym razem na moich zasadach. — powaga w jej głosie podekscytowała mężczyznę gotowego na przyjęcie kolejnego zakladu. Schowała w kieszeń swojego stroju przekazany jej rękopis uśmiechając się z lisim uśmiechem formującym się z jej różowych warg. Nie powiedziała nic więcej. Zaraz po tym zniknęła między ludźmi, przechodząc wprost do ówczesnej celebrytki, o którą się rozchodziło.

Miko była bardzo specyficzną postacią w całej Inazumie. To właśnie ona wybrana została jako prawa ręka tyranki panującej nad regionem. Lisica wcale nie ukrywała tego, że ma coś za uszami. Aura bijąca od niej nie była prosta do rozczytania, ponieważ pomimo tego iż owszem była pomocna, to właśnie jej chęć do pomocy wiązała sie z tym, że prędzej czy później w przyszłości powoła sie na tą jedną przysługę, by wymagać rewanżu bez słowa sprzeciwu. Każdy to odczuwał, lecz jej urok przysłaniał uczucie podstępu.
Była z reszta tą, która wrobiła Gorou w promocję swojego najnowszego wydania.

— Wydaje mi się, że czas upływa nieubłagalnie szybko i na dzisiaj zakończymy spotkanie. Hina musi nabrać siły na kolejne interakcje z swoimi najdroższymi fanami. — niskie obcasy stukały miarowo, gdy Miko przemierzała salę spotkań kierując się do ośrodka zainterwsowania. Skinęła głową do ochrony, która bez dłuższego namysłu pozbyła się adoratorów bohaterki eventu.
Stukot twardego obcasu nie ustał. Lisica zbliżyła się do stołu i stając naprzeciw Hinie, zniżyła się opierając całe dłonie o drewniany blat. Zawisnęła swój tułów nad drobną sylwetkę i przechyliła głowę na bok, przez co biżuteria wydała cichy dźwięk uderzenia o siebie metalu.

— Jak zwykle świetnie sobie poradziłeś. Co ja i Yae's Publishing House by bez ciebie w tej chwili zrobiło, hm? — uśmiechnęła się zadowolona. Pojawienie się tak barwnej postaci skutkowało wzrostem popularności pracy samej Yae Miko.

Puszysty beżowy ogon poruszył się niepewnie na boki.
— Nie jestem wciąż pewien tego wszystkiego. — do jego nosa dotarł ostry zapach perfum Miko, drażniąc jego szczególnie wyczulony zmysł węchu. Był nieco bardziej przekonany do całej zabawy w przebieranki dopiero teraz, lecz nie ukrywał że miał wiele obaw z tym związanych. W końcu wplątano go w to podstępem.

— Generale uwierz mi, sama nie zrobiła bym tego lepiej. — lisica mrużąc powieki formujące się w półksiężyce, wystawiła czubek przydługawego języka na wierzch. Hybryda o drobnej posturze uśmiechnęła się delikatnie wciąż podważając słuszność swojego wyboru. Koniec końców to on sam zgodził się na wcielenie w Ms. Hinę.

But what if I still love You - ♡IttorouWhere stories live. Discover now