4. powroty nie są szczęśliwe

23 4 0
                                    

Na chodniku pozostawały różnej barwy ślady od brudnych butów, z początku wyschnięta krew pozostawiała suche smugi w brązowo czerwonym odcieniu od szurania butami po drodze, w emocjach pociągnięcia były mocne, znaczyły wiele, kroki szybkie, lecz leniwe, mocne i pokazujące wszystko, co gnieździło się w demonie.

Nadchodziła noc, naprawdę zrobiło się późno, nawet nie wiadomo kiedy, czas miną dziś tak szybko.

Chyba jednak lepiej, że złotooki wyszedł z budynku, noc jak wiadomo jest momentem gdy szczerość bierze władze nad człowiekiem, sztuka teatralna jest zbyt trudna do zagrania, emocje przestają być sekretem.

Anthony często płakał nocami, w domu i na spacerach, płakał z bezsilności i myśli, przez przeszłość i niepewną przyszłość, płakał, bo nie był w stanie wziąć leków, płakał przy atakach paniki gdy widział swoje ręce lub bliznę na szyi.

Płakał, bo wiedział, że świat dla niego już nigdy nie gdzie normalny, nieważne kogo spotka i jak się postara, szczęście go opuści, taką jest jego rola, człowiek tragedii nie zaznaje szczęścia, człowiek tragedii umiera na końcu, doświadczając sprawiedliwości, sam na siebie ściąga taki los.

Głos za rudzielcem nie ustawał, brzmiał już znajomo i niegroźnie, ale ciało nie chciało się odwrócić, szedł naprzód, poprawiając okulary,  naraz wbijając wzrok w już czarne od ścierających się podeszew ślady po butach.

Nie dał tego pokazać nawet samemu sobie, ale w środku był roztrzęsiony, wydawało mu się, że jego pamięć już wyparła te obrazy, nie chciał wracać w swoje progi, białe ściany nie były jego sprzymierzeńcem, wiedział, że pod warstwami białej farby znajdują się czerwone ślady przeszłości.

Wiedział, że powroty nie są szczęśliwe, z pewnością nie dla niego.

Powracanie kojarzy się dobrze, może dlatego ludzie opuszczają swoje domy, by wracać szczęśliwi... musi być w tym jakiś sens, jednak Anthony nie umiał tego odkryć.

Wzdrygną się zauważalnie gdy poczuł dotyk na ramieniu.

- boże święty jak ty szybko chodzisz.

Nieco zmęczony szybką wycieczką głos skutecznie zdradził, kto znalazł się za demonem.

- co ty tu-

Crowley chciał zadać pytanie, ale blondyn zaczął tłumaczyć się szybciej, niż w zdaniu dałoby się postawić kropkę.
Niebieskie oczy zalśniły resztą światła tego dnia.

- cóż... Mam w zwyczaju się martwić, wydawało mi się, że wyszedłeś jakiś taki zły, albo smutny... Po prostu za tobą pobiegłem.

Dałoby się przysiąc, że podczas tej wypowiedzi blondyn się zarumienił, róż koloru balowych sukienek małych dziewczynek, pudrowych pasemek we włosach czy gumy balonowej, jeśli złote oczy nie miały zwidów, właśnie taki był kolor pucołowatych policzków.

Rudzielec się zaśmiał, szczerze, dość ładnie i głośno zasłaniając przy tym usta szczupłą dłonią o obtartych kostkach, niższy był tym faktem oczarowany, choć równie zmieszany sytuacją.

- To... Serio miłe

Stwierdził bez wahania Crowley, powoli się uspokajając.

Nie potrafił rozszyfrować blondyna, nieważne jak chciał, mimo że bariera dzieląca niebieskie oczy od świata była idealnie wypolerowana I przezroczysta to, co się w nich kryło, było zagadką, puzzlami przedstawiającymi niebo, które jednak było chaotyczne, mimo iż w jednej barwie.

Każda część układanki nie łączyła się z innymi, demon to zauważał i na ten moment nie próbował tego łączyć, nie zależało mu, by wiedzieć, chciał poznać, choć cząstki prawdziwego obrazu jawiącego się w oczach, chciał rozumieć, skąd wziął się chaos, skąd zagadki, skąd niewidzialna barykada.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 10, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

𝙻𝚒𝚔𝚎 𝚏𝚛𝚘𝚖 𝚑𝚎𝚛𝚎 𝚝𝚘 𝙰𝚕𝚙𝚑𝚊 𝙲𝚎𝚗𝚝𝚊𝚞𝚛𝚒Where stories live. Discover now