ROZDZIAŁ IV; Upadek

290 19 14
                                    

-Teraz!- krzyknął najmłodszy, zjeżdżając po cienkiej, giętkiej sieci.

Tuż za nim zeszli po kolei Sam, Bucky, Scott, Yelena i Kate. Spiderman rozejrzał się szybko czy wszyscy są cali i pobiegł do pierwszego lepszego wana.

-Panie Bruce? Auto nie ruszy - odparł młodszy, gdy koło niego znalazł się naukowiec.

-Wystarczy Bruce.

Ostrożnie wyszli z pojazdu i zerknęli pod ciężarówkę cicho przeklinając pod nosem.

-Nie wygląda dobrze...- westrznął Banner, chwytając w rękę rozcięte kable, z których wylewała się czarna ciecz.

-Wszystkie przewody są rozcięte... myśli pan, że ten cały Venom zrobił to umyślnie?- spytał młodszy z nie małym zaskoczeniem. W końcu kto mógłby przypuszczać, że eksperyment laboratoryjny ma świadomość tego co robi i umie myśleć strategicznie.

-Obawiam się, że tak. Venom nie zdążył przejść przez wszystkie badania, kto wie czym jeszcze nas zaskoczy- mruknął starszy, próbując zatkać wylewający się zbiornik benzyny.

***

Gdy Peter wraz z Brucem w końcu naprawili pojazd, dumni z siebie wsiedli do środka. Parę razy nawet zdarzyło się im ledwo uniknąć konfrontacji z Venomem, lecz cudem uratowała ich strzelająca z oddali Kate.

-Umie ktoś prowadzić?- krzyknął szybko Sam, gdy zobaczył, że bestie zaczęły dobierać się do pojazdu, tłucząc lekko szybę jednego z bocznych okien.

-Ja spróbuję!- odparł Scott, chwytając za kierownicę i szybko naciskając na pedał gazu.

Mężczyzna co prawda jechał jak pirat drogowy, potrącając po drodze zarażonych ludzi, lecz w tym momencie to nie miało większego znaczenia.

-Ty umiesz prowadzić?!- krzykła rozzłoszczona Bishop, gdy po raz trzeci o mało co nie spadła twardo z fotela.

-Bo prawko mam! Co prawda podrobione!- krzyknął Ant Man, robiąc gwałtowny zakręt i uderzył w kilka koszy na śmieci.

-Hej dzieciaku? Gdzie ten magazyn?

-Niech pan jedzie w prawo, prosto i na lewo!- krzyknął Spiderman, próbując utrzymać równowagę w trzęsącym się pojeździe.

Nagle zza zakrętu wyłonił się wielki szary budynek, który bardzo przypominał więzienie. Bohaterowie szybko się rozglądneli czy w pobliżu nie ma bestii i ostrożnie wysiedli z wanu, który był już cały porysowany i w niektórych miejscach obity przez wcześniej potrącone kubły na śmieci.

-To tu?- spytała Yelena z lekkim wahaniem w głosie, gdy stanęła na stabilnym gruncie.

-Chodźcie- odparł w odpowiedzi Parker, otwierając klapę podziemną, gdzie znajdywała się niebezpiecznie wyglądająca drewniana drabina.

-Levi, mogę cię prosić?- spytał, spoglądając na pelerynę, a ta szybko poleciała tunelem w dół

Reszta tylko niepewnie poszła za najmłodszym, uważając przy tym, by nie postawić żadnego złego kroku, który najlepewniej wiązałby się ze śmiertelnym twardym upadkiem.

Nagle rączka drabiny się zerwała, a w tunelu dało się słyszeć głośny krzyk młodej łuczniczki. Przerażający dźwięk odbijał się po ścianach, brzęcząc głośno w uszach bohaterów.

Cała drużyna momentalnie pobladła, gdy mała fioletowa postać przeleciała im przed oczami.

Peter jako jedyny długo nie myśląc, wystrzelił sieć w kierunku dziewczyny o mało co sam nie spadając z drabiny.

Dosłownie kilka sekund mogło zadecydować o dalszym losie młodej bohaterki.

***

Hi 😉

Wiem, że krótki rozdział ale cóż, trochę brak mi weny. Swoją drogą jak myślicie? Peter uratuje Kate czy powtórzy się sytuacja z Gwen Stacy?

Spiderman | New AvengersWhere stories live. Discover now