Rozdział 10

61 0 0
                                    

 Amanda wróciła do domu przed ostatnim rokiem szkolnym. Była w bardzo kiepskim stanie, zwłaszcza po śmierci dyrektora. Alex praktycznie przestała odzywać się do kogokolwiek, co jeszcze bardziej spotęgowało zły humor starszej. Bała się o młodszą siostrę. Rodzice kłócili się teraz tak często, że ojciec zwykle zostawał w pracy na noc lub wykonywał jakieś zadania dla Zakonu. Matka nie mogąc pokazywać się w towarzystwie, ponieważ większość rodzin arystokratycznych popierała otwarcie Voldemorta, zostawała w domu i krzyczała na każdego, kto się jej nawinął.

Amanda nie mogła znieść tej atmosfery, więc nie czekając na pozwolenie ojca, teleportowała się na Pokątną. Strażnicy wpuścili ja, bo była już pełnoletnia. Udało się jej zdążyć przed ciszą nocną. Kiedy podeszła do drzwi Magicznych Dowcipów, Fred miał je właśnie zamknąć. Zdziwił się, widząc dziewczynę kompletnie różną od tej, która żegnał kilka miesięcy temu.

– Amanda – szepnął kompletnie zdziwiony.

– Cześć – odparła cicho.

– Wchodź szybko. Nie jest bezpiecznie.

Wpuścił ja do środka z mocno bijącym sercem. George akurat wychodził. Byli niemal pewni, że robi to specjalnie.

– Muszę tu posprzątać – powiedział tonem pełnym jakiegoś dziwnego napięcia.

– Pomogę – zaoferowała.

Zaczęli zbierać pudła, rzucając sobie ukradkowe spojrzenia.

– Możesz tu być? – spytał nagle, gdy już kończyli.

– To bez znaczenia – odparła zbyt buntowniczo nawet jak na nią.

– Wiesz, że jestem kompletnie przeciwny regułom, ale nie chce, żeby stała ci się krzywda.

Odłożyła pudełko i podeszła do niego. Objął ją w pasie, gdy oparła czoło o jego klatkę piersiową. Pogładził jej kasztanowe włosy.

– Nie chce cię stracić...

Nie dała mu dokończyć, niemal wypijając się w jego usta. Zacisnął dłonie, przysuwając ją bliżej.

– Co... się... dzieje... – wydyszał między pocałunkami, na które warto było czekać półtora roku.

– Coś... złego...

Zaciągnął ja blisko lady. Jęknęła, gdy ja na niej posadził, nawet wtedy nie przerwał całowania. Tyle czasu stracili na listy i krótkie spotkania. A mogli stracić jeszcze więcej. Przyciągnęła go bliżej czując jak cała krew uderza jej do głowy. To było lepsze od Ognistej Whisky czy eliksiru szczęścia. Chwila zapomnienia, o której marzyli od dawna.

– Powinienem... ci... chcę... powiedzieć...

Zatrzymała się na chwilę z ustami wciąż blisko jego, jakby się zaraz miał odsunąć.

– Że cię kocham – dokończył, cały czerwony na twarzy. – To chyba wszystko.

– Wszystko? – zdziwiła się zachrypniętym głosem.

– No... Powinnaś była to wiedzieć. Ale chciałem sam ci to powiedzieć, zanim znowu gdzieś uciekniesz.

– Dzisiaj jestem. I mogę być całą noc.

Spojrzeli na siebie z jakimś dziwnym wyrazem. Oboje tak samo zmieszani i zaskoczeni. Fred przełknął ślinę.

– Ok. To pokaże ci sypialnie.

Poszli na górę, trzymając się za ręce. Rzucali sobie ukradkowe, speszone spojrzenia. Oboje wiedząc czego pragną i jak to się pewnie skończy.

– To dlatego, że jest wojna? – spytał nagle.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 06, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Piętno Teraźniejszości - Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz