Rozdział 5

15 1 0
                                    

Nawet paskudna pogoda nie popsuła Amandzie humoru. Gdy obudziła się w sobotę rano, nie było widać słońca, wiatr i deszcz zacinały w szyby okien, a termometr pokazywał dołująco niską temperaturę. Prawdopodobnie większość hogwartczyków postanowiła tego dnia zostać w zamku. Kałuże i błoto, które teraz zdobiły błonia, nie zachęcały do wychylania nosa zza potężnych drzwi wyjściowych.

Niespodziewanie dobry humor dziewczyny nie uszedł uwadze jej trzech współlokatorek.

­­­– Widzisz się dzisiaj z Fredem – zgadła Hermiona, gdy Amanda czesała włosy przed ogromnym lustrem.

– Czyli chodzicie ze sobą? – spytała uradowana Parvati.

Amanda nie wiedziała jak to wszystko wytłumaczyć. Nie chciała wielkiej afery na całą szkołę, nie lubiła być w centrum uwagi.

– Ciężko nazwać to chodzeniem ze sobą. Ja jestem tutaj, a on większość czasu spędza w Londynie. To bardziej... przyjaźń – dodała, choć zabolały ją jej własne słowa.

– Tak, jasne – zaśmiała się Parvati.

– Może będziemy kiedyś rodziną – dodała Lavender.

Amanda zwróciła uwagę na niezadowoloną minę Hermiony i niemo poruszające się usta, składające się w słowa „twoje niedoczekanie". Czyżby nie tylko ona przeżywała miłosne rozterki z chłopakiem o nazwisku Weasley?

*

Wyjście z zamku zajęło jej więcej czasu niż w zeszłych latach, ponieważ woźny przed pozwoleniem na pójście do wioski, dźgał każdego czujnikiem tajności. Siniaki, które przy okazji nabił tym dziewczynie, nie zrobiły na niej większego wrażenia. Za bardzo cieszyła się na dzisiejsze spotkanie.

Po drodze wpadła na Tonks. Kobieta wyglądała na smutną i zmęczoną. Wydało się to Amandzie dziwne, ponieważ wcześniej zawsze tryskała energią. Mimo jej niezdarności była cenionym aurorem.

– Wszystko w porządku? – spytała Amanda, gdy już zrównała się z Nimphadorą.

– Tak – powiedziała, choć ton jej głosu nie brzmiał całkiem szczerze. – Czemu idziesz sama? To niebezpieczne.

Panna Blue zawahała się. Nie lubiła opowiadać o swoich uczuciach, ale z drugiej strony czuła, że może traktować Tonsk jak starszą siostrę. A skoro z Lizzie nie miała dobrych kontaktów, uznała, że może spróbuje zwierzyć się aurorce.

– Umówiła się z Fredem, spotykamy się dopiero w Hogsmeade.

– O kurczę, nie wiedziałam, że masz chłopaka.

– Nie jesteśmy parą. Zostało mi prawie dwa lata do skończenia szkoły, a on już jest pełnoprawnym czarodziejem i pracuje.

– Z tego, co wiem, to nie tak do końca pełnoprawnym, nie ma OWTMów – ku zadowoleniu Amandy wreszcie się uśmiechnęła. – A jeśli między wami istnieje prawdziwe uczucie, to nie ma co zwracać uwagi ani na odległość, ani na wiek. Zresztą to samo tyczy się wykształcenia i statusu społecznego.

– Tak sądzisz?

– Tak... Szkoda, że niektórzy mają inne zdanie – mruknęła.

– Co przez to rozumiesz?

– Nic.

Znów spochmurniała. Doszły już do granic wioski, więc Amanda nie miała możliwości drążenia tematu. Tonks pożegnała się z nią prędko i pod pretekstem patrolu zniknęła w pierwszej bocznej uliczce.

Pogoda nie poprawiła się, a właściwie to zrobiło się chyba jeszcze zimniej. Uczniowie, którzy jednak postanowili wybrać się do wioski, szukali jakiegoś dobrego schronienia przed deszczem.

Piętno Teraźniejszości - Fred WeasleyWhere stories live. Discover now