Epilog: Czy Ainosuke wróci na dobry tor?

128 18 3
                                    

 Obserwatorzy wpatrywali się w to z niedowierzaniem. Właśnie widzieli to o czym niektórzy nawet nie wiedzieli. No bo, jakim cudem może istnieć choroba, z której powodu się pluje kwiatami? Hanahaki w aktualnych czasach nie było znane, raczej tego typu przypadki się ukrywało.

 - O-oi co mu jest?! - wykrzyczał ktoś w tłumie. Już po chwili ludzie zaczęli się burzyć, a widok Tadashiego, po którego dłoni spływała krew wraz z drobnymi płatkami przerażał. Większość odwracała wzrok od tego widoku.

 - T-trzeba mu pomóc! - wykrzyczał Miya, który już chciał biec na pomoc nieznajomemu.

 - Zaraz powinno się uspokoić - powiedział Cherry. - Spokojnie Miya.

 - J-jakie spokojnie, to nie wygląda okej! wykrzyczał nastolatek, jednak został w swoim miejscu.

 - Tadashi! - podbiegł do niego Adam, choć bardziej, po barwie głosu, przypominał Ainosuke. To co zobaczył przeraziło go, tym bardziej, że atak nastąpił po tym, jak go odrzucił, jego pomoc. Na ten jakże makabryczny widok w Adamie, jakby jakiś trybik się przekręcił i już nie miał siły udawać twardziela, który wciąż pamięta zdradę. Nie miał siły tego rozpamiętywać, gdy na jego oczach, dawna Ewa umierała. Jego dziecinna miłość, tak bardzo cierpiała, a on tego nie widział. Wszystko co tak bardzo mu przeszkadzało, po tym jak Tadashi go wydał, nagle przestało mu zawadzać.

 - Jest w porządku, paniczu - powiedział powoli Tadashi wstając. Wciąż miał całą brodę we krwi, oraz drobnych płatkach kwiatów.

 - Akacja, chaber bławatek, dzwonek pokrzywolistny, goździk nakrapiany i róża - wymienił wszystkie kwiaty, które przy tym ataku się pojawiły.

 Przykucnął przy Tadashim i rękawem swojego stroju starł krew. Tadashi na ten gest, aż się wzruszył. Poczuł, że jego Ainosuke wrócił. Delikatnie zdjął jego ,,kościstą" maskę i ujrzał tą czerwień, w której się kiedyś zakochał. Nie była ona przepełniona teraz gniewem, a czystym zmartwieniem. Tadashi, żeby pokazać, że już jest dobrze (choć nie było bo wciąż, czuł zawroty głowy i ból w klatce piersiowej) przygotował się do zaczęcia ponownej jazdy. Już po chwili znów jechał wyprzedzając Adama, który zdziwiony na ten widok patrzył.

 Skaterzy, którzy przed chwilą widzieli, Tadashiego w jego najsłabszej formie, aż się zdziwili, gdy znów zaczął pędzić na desce. Jechał niezwykle szybko, a do tego, jego ruchy były tak bardzo dokładne. Wcale nie wyglądał, jakby przed chwilą miał atak.

 Ainosuke stał tak chwilę zdezorientowany tym co się stało. Przed chwilą jeszcze miał przy sobie zranionego szczeniaka, a teraz, ten sam pies, pędził w swej najlepszej okazałości, jakby nie martwiąc się co może mu się stać.

 - Snake! - wykrzyczał ktoś w tłumie, a reszta zaczęła Tadashiemu kibicować. Nikt nie zwracał uwagi na to, że mogli bez problemu zobaczyć twarz Adama, teraz jazda Tadashiego się najbardziej liczyła.

 Adam już po chwili się otrząsnął i pojechał za czarnowłosym. Skracał swoją trasę, w stu procentach, tylko po to, żeby dogonić starszego. Już po chwili znowu byli łeb w łeb, Tadashi odwrócił głowę na chwilę w stronę niebieskowłosego i, aż się uśmiechnął na widok jego twarzy, nie skrytej żadną maską. Na ich drodze pojawiło się drzewo, które obaj musieli przeskoczyć, w głowach obu pojawiło się wspomnienie, gdy jako dzieci robili to samo. Przeskakując w tym samym czasie, nad jakimiś przedmiotami i śmiejąc się przy tym. Nagle jazda na desce zaczęła sprawiać radość oby dwójce, uśmiechnęli się delikatnie do siebie i dalej parli na przód, jadąc jak najszybciej. Żaden nie chciał przegrać, choć prawdą było, że Adam jeszcze nigdy nie wygrał ze swoją Ewą.

 Obaj byli tak blisko mety, tak bliziutko. Schylili się, aby zmniejszyć opór i tym samym sprawić, aby szybciej pojechać. Przejechali przez linię. Pojawili się za metą wywracając się i spadając z desek. Ludzie przyglądali się im, aż w końcu, mężczyźni wybuchli wielkim śmiechem. Nikt nie wiedział dlaczego, aż dostrzegli, w którym kierunku patrzyli. Było to zapętlone w spowolnionym tempie nagranie z tego kto wygrał. Pierwszy metę przekroczył Tadashi, różnica była minimalna, ale jednak, pojawiła się. Nikt nie rozumiał, dlaczego się śmiali, aż w końcu Adam, który zakrył swoją twarzy włosami, powiedział:

 - Wciąż jesteś niepokonany Snake - wypowiedział te słowa Adam, a po tym jak to powiedział, Cherry wraz z Joe zaczęli się śmiać. Tadashi nic nie odpowiedział rumieniąc się lekko, jednak przez swoją czapkę, nie było tego widać.

 - Jest twoja - rzekł Adam, który już wstał, rzucił w stronę wciąż siedzącego czarnowłosego swoją deskę. Kikuchi złapał ją, powoli wstał i uśmiechnął się delikatnie do Adama.

 - Jest pana, nie mogę jej odebrać, skoro już pamięta pan, czym jest jazda - odparł podając mu deskę w kształcie trumny.

 Pojawiła się z lekka niezręczna cisza, aż w końcu Reki wraz z Shadow'em nie zaczęli wiwatować z powodu wygranej Snake'a. Wszyscy poszli w ich ślad i zaczęli wykrzykiwać ,,Snake!". Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie na to wszystko.

 Kiedy ludzie byli zapatrzeni tylko w powtórki z wyścigu, Adam wyciągnął Tadashiego za rękę, poszli razem powoli, w przyjemnej ciszy, do czarnego samochodu.

 - Te kwiaty, czy ty je wypluwasz dla mnie Tadashi? - zapytał powoli Adam.

 - Ja... - nie był pewny czy powiedzieć prawdę. W końcu co będzie, jeśli za kilka godzin, wszystko wróci do normalności, a Ainosuke, pomimo wszystko, będzie mu kazać pójść do lekarza?

***

 - Dziękujemy ci panie Shindo za zgłoszenie pana Takano - powiedział powoli główny komisarz komendy. - Poza tym załatwię sprawę z tą detektyw, która panu nie daje spokoju, a teraz przepraszam ale muszę wyjść. - powiedział spokojnie mężczyzna po czterdziestce.

 Adam powoli wstał z fotela i podszedł do okna, aby popatrzeć na krajobraz miasta.

 - Więc, pan kłamał wtedy? - zapytał delikatnie Tadashi.

 - Oczywiście, że tak, nie mogę cię spuścić ze smyczy - odwrócił się w jego stronę. - W końcu jesteś moim psem na zawsze, Tadashi.

 Mężczyzna się mocno zarumienił na słowa Ainosuke i powoli do niego podszedł. Popatrzył na jego usta, a ten, jakby czytając mu z oczu, pochylił się w jego stronę muskając je delikatnie.

 Z Tadashim z dnia na dzień było coraz lepiej. Dzięki szczerej rozmowie z Ainosuke po wyścigu, pozbył się obrzydlistwa znanego jako Hanahaki. Choć wciąż, czasami czuł kłucie w płucach, jednak było to normalne, w końcu kwiaty od razu nie usychały, jednak powoli się cofały, aż w końcu, pewnego dnia, samo ziarno uschnie, znikając całkowicie z jego ciała.

Gwiazdka i komentarz?

Słów 1021 - samego fanfiction. 

Kwiaty miłości || Adam x TadashiWhere stories live. Discover now