Rozdział 2

21 3 0
                                    


Popatrzyłam zdenerwowana na zegarek umieszczony na swoim prawym nadgarstku. Nienawidzę się spóźniać, a tak zapewne się stanie. Brawo, Aurora.

- Co ci przyszło do głowy dziewczyno aby drugiego dnia od przylotu do miasta organizować sobie rozmowę o pracę? - spytałam sama siebie zatrzymując się zdyszana na przejściu dla pieszych.

Podniosłam swoją głowę do góry podpierając się dłońmi o kolana i ciężko dysząc. Zgarnęłam z twarzy swoje brązowe kosmyki włosów. 

W oddali mogłam zobaczyć duży, oszklony wieżowiec. JYP Enterteiment. Wytwórnia, której założycielem jest Park Jin-Young. Brzmi jak spełnienie marzeń czyż nie? 

Dobra Lola, mamy zielone. Przepchnęłam się przez tłum ludzi idących wraz ze mną przez pasy. Podbiegłam do drzwi i dłonią chciałam złapać za klamkę, lecz kogoś ręka zagrodziła mi te możliwość. Zdezorientowana podniosłam swój wzrok, a moje brązowe oczy napotkały rozbudowaną, a bardziej powiększoną posturę, by nikogo czasem nie urazić jednego z dwóch ochroniarzy. Spodziewałaś się kochaniutka, że łatwo wejdziesz na budynku? Cóż, marz dalej.

Widząc wzrok mężczyzny, ukłoniłam się delikatnie, a włosy opadły mi na twarz:

- Dzień dobry. Ja jestem umówiona na rozmowę z prezesem wytwórni. Oczekuje mojego przyjścia - wyjaśniłam, prostując się i spoglądając na faceta. Zmarszczył lekko brwi, a ja westchnęłam w myślach

- Pani imię i nazwisko? - spytał w języku angielskim zabierając do dłoni swój telefon

- Aurora Engel - powiedziałam, a ten odszedł na bok zaczynając dzwonić zapewne do prezesa

Jęknęłam pod nosem, będąc pilnowana przez drugiego ochroniarza, który wydawał się mniej przyjaźnie nastawiony do ludzi od pierwszego, z którym miałam przyjemność poprowadzić żywą konwersacje. Uśmiechnęłam się sympatycznie do mężczyzny w myślach, gotując się z nerwów. Panie nie mam całego dnia.

- Prezes każe ją wpuścić - powiedział ochroniarz  wracając do nas

Uśmiechnęłam się, a drzwi wytwórni zostały dla mnie otwarte. Podziękowałam mężczyzną i życząc miłego dnia praktycznie wbiegłam do budynku o mało nie zabijając się o własne nogi. 

Wbiegłam po schodach na pierwsze piętro wieżowca, a przede mną rozciągał się długi korytarz z masą oszklonych drzwi. Wokół słychać było muzykę oraz śmiechy przez co zaczęłam domyślać się, że znajduję się na piętrze gdzie rozmieszczone są sale treningowe dla zespołów.

Przystanęłam na chwilę, chcąc unormować swój oddech. Wiedziałam, że jestem już spóźniona kilka minut co mnie niestety nie pocieszało i miałam cichą nadzieję, że moja szansa na dostanie pracy przez to nieprzepadła. Stwierdziłam, że zapytanie się kogoś o drogę do biura prezesa nie będzie głupim pomysłem, a na pewno mądrzejszym niż bieganie sobie po wytwórni w poszukiwaniu szczęścia. Rozejrzałam się naokoło siebie po czym podeszłam do pierwszych lepszych drzwi. Zapukałam delikatnie do nich po czym kilka sekund po tym złapałam za klamkę i otwarłam je wchodząc do środka:

- Przepraszam...- odparłam niepewnie w języku koreańskim, dostrzegając ósemkę chłopaków którym zapewne przeszkodziłam w treningu, gdyż ci jak tylko mnie zobaczyli wyłączyli swoją muzykę.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 05, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

My christmas time with you.Where stories live. Discover now