1. Wizyta znajomego z przeszłości

4 0 0
                                    

-Wychodzę! - krzyknęłam by usłyszała mnie z drugiego końca domu.

-Dobrze! Spakowałaś kanapki do szkoły? -krzyknęła z salonu.

-Tak! Idę z dziewczynami na zakupy wiec wrócę później!

-Miłego dnia! -odpowiedziała donośnym oraz pełnym troski głosem.

Pożegnałam się i wyszłam z domu. Zamknęłam drzwi na klucz. Otworzyłam drzwi od samochodu i wsiadłam za kierownice. Torebkę z książkami rzuciłam na siedzenie obok (jak to zawsze robiłam), przekręciłam kluczyki i wyjechałam z podjazdu. Było bezchmurne niebo a promienie słońca ocieplały moje ciało. Najlepszą decyzją w kupnie własnego auta był rozsuwany dach, o którego wykłócałam się z tatą przy jego kupnie. Twierdził, że nie będzie mi on potrzebny i to tylko strata pieniędzy. Martwiłby się tylko o pieniądze. W każdym razie, była to idealna pogoda na spędzanie czasu na dworze. Na pójście do parku, na lody i spacerowanie wśród natury w idealnych 25 stopniach. Lecz przypomniałam sobie, że musze jechać do szkoły.

Wjechałam na parking i już zaczynałam odliczać sekundy do ostatniego dzwonka. Mieliśmy mało lekcji, bo odwołali nam dwie ostatnie lekcje polskiego. Dyrektorka napisała, że, Pan Murphy "zachorował', a każdy i tak wie, że trzy dni temu wyleciał na Hawaje, czym chwalił się chyba przez tydzień. On opalał się na plaży, a my siedzieliśmy w tym budynku tortur. Zobaczyłam przyjaciółki w oddali korytarza czekające na mnie przed salą.

-Gotowa na kolejną dawkę nauki, która nigdy nie przyda nam się do życia? -zapytała ironicznie Kate.

-Jak nigdy - odpowiedziałam wzdychając.

Po trzech lekcjach chciałam już stąd uciec. Na szczęście była przerwa śniadaniowa, więc mogłam trochę odsapnąć na świeżym powietrzu. Poszłyśmy na stołówkę by coś kupić i zjeść na murku przed szkołą. Było to nasze ulubione miejsce do jedzenia. Jadłyśmy tam, odkąd się zaprzyjaźniłyśmy. To one przygarnęły mnie, gdy byłam nowa w klasie i do tej pory trzymamy się razem. Zawsze były po mojej stronie i mogłam na nie liczyć. Kate była sarkastyczną i pesymistyczną osobą, ale była bardzo życzliwa dla wszystkich i zawsze chce wszystkim pomóc. Na pewno wiedziała o życiu więcej niż ktokolwiek w tej szkole. Czasami nazywamy ją naszym prywatnym psychologiem, bo zwierzamy jej się ze wszystkich problemów i zawsze nam pomaga. To w niej uwielbiam najbardziej. Za to Ash jest najsłodszym, najbardziej empatycznym i optymistycznym człowiekiem na tej planecie. Nie wyobrażam sobie dnia bez jej pięknego uśmiechu, którego tak wszyscy jej zazdroszczą. I jej śmiesznych żartów czy GIFów o poranku. Ash ma dużo znajomych, ale nigdy nie stawia nas na drugim miejscu.

Wskoczyłyśmy na kawał kamienia i delektowałyśmy się naszymi przekąskami. Dziewczyny gadały o czymś ze sobą, a ja z zamkniętymi oczami próbowałam poczuć świeży powiew wiatru na skórze. Ash i Kate zaczęły mówić coraz ciszej, ciszej i w końcu zamilkły, jakby ktoś odebrał im zdolność mówienia. Poczułam na sobie wzrok osoby stającej naprzeciwko mnie. Odruchowo otworzyłam oczy i kierując je ku górze. Na początku ujrzałam czarne poszarpane dżinsy i szarą koszulkę na krótki rękaw, która nie pozwalała przykrywać tatuaży na wyćwiczonych rękach niczym u Herkulesa. Na samej górze ujrzałam twarz, jakby wyrzeźbioną. Oczy czarne jak węgiel, włosy tego samego koloru, jakby nieułożone, ale i tak wyglądały idealnie i egoistyczny uśmiech z nutą spokoju i szczęścia na twarzy.

Gdy go ujrzałam, zamarłam. Wszędzie rozpoznałabym ten uśmiech. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. W to co właśnie stoi przede mną i najwyraźniej ma chęć się odezwać. Nie widziałam go 4 lata a on tak o, podchodzi do mnie, jak gdyby nigdy nic się nie stało.

-Znów się spotykamy. -powiedział z uśmiechem na twarzy.

Poczułam krew w żyłach i zaczynało mi się robił gorąco. Musiałam się odezwać, bo wyjdę na idiotkę. Kurde co mam mu powiedzieć? Hej to ja, tą którą potraktowałeś jak szmata i zniknąłeś z jej życia od tak? Boże, czemu on? Czemu teraz?

-Cześć Justin. -odpowiedziałam sucho, jednak panikowałam w środku.

Dziewczyny patrzyły się na mnie jak wryte w ścianę. Żadna z nich nie wiedziała kim on jest i czemu ze mną rozmawia. W sumie skąd miały wiedzieć, skoro zawsze to przed nimi ukrywałam. Wiedziały jedynie, że mam trudną przeszłość i jest ona związana z pewnych chłopakiem. Bardzo nalegały bym im opowiedziała, ale ja się uparłam i po czasie odpuściły. Już więcej o niego nie pytały. Najwyraźniej teraz nie dadzą mi spokoju.

-Nieźle wyglądasz. Widzę, że kupiłaś sobie okulary. Od zawsze ci mówiłem, że jesteś ślepa jak kret.

Wstałam, złapałam go za rękę i odciągnęłam kilka metrów dalej, by dziewczyny nic nie usłyszały.

-Co ty tu robisz?

-To już przywitać się nie można?

Przewróciłam oczami.

-Nie widziałam cię od kąd.....(pokłóciliśmy się) ...wyprowadziłeś się z Lakewood. Jem sobie spokojnie śniadanie a ty przychodzisz do mnie po czterech latach, jak gdyby nigdy nic.

-Będę tu mieszkał.

Zamurowało mnie. Totalnie się tego nie spodziewałam. Pewnie wyglądałam jakbym zobaczyłam ducha.

-J-jak to?

-Tak to. Będziemy mogli się częściej widywać. - jego arogancki uśmieszek nie zmywał mu się z twarzy.

-Przeprowadzasz się do Lakewood?

-Do zobaczenia. -odwrócił się i odszedł bez słowa.

Jak on mi działał na nerwy. Kiedyś był mniej irytujący. Nie chciałam się nawet odwracać. Wiedziałam, że za moimi plecami siedzą moje przyjaciółki, które zabiją mnie swoimi pytaniami. Postanowiłam nie wracać do nich. I tak została nam ostatnia lekcja, więc czemu nie mogę jej sobie odpuścić. Jedna nieobecność, nic się nie stanie. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 19, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Two People One StoryWhere stories live. Discover now