𝟎𝟎𝟎. prolog

1.4K 68 46
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

𝐓𝐎 𝐙𝐀𝐃𝐙𝐈𝐖𝐈𝐀𝐉Ą𝐂𝐄, jak bardzo życie umiłowało sobie dręczenie młodych, próbujących się ustatkować ludzi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



𝐓𝐎 𝐙𝐀𝐃𝐙𝐈𝐖𝐈𝐀𝐉Ą𝐂𝐄, jak bardzo życie umiłowało sobie dręczenie młodych, próbujących się ustatkować ludzi. Jednostki niby to jeszcze zwane podlotkami, świeżo opuszczającymi rodzinne gniazdo. Próbujące ostatkiem sił godzić zdobywanie zarówno wiedzy, jak i zarobków. Tak, młodzi ludzie zdecydowanie nie mogli zwać się wybrankami losu.

Właśnie do takiej wewnętrznej konkluzji doszła (Imię) po chwili zamyślenia. Ostatnimi czasy często bywała pogrążona głęboko w odmętach czeluści swych myśli, czując się jakby czas nagle się zatrzymywał, a ona pozostawała na ringu z kłębiącym się boleśnie pod czaszką myślami. Takie odcinanie się od rzeczywistości często interpretowała jako nieznośny objaw przemęczenia, spowodowany niczym innym jak mieszanką jej problemów ze snem oraz godzenia studiów wraz z dorywczą pracą. Co było, nie oszukujmy się, cholernie trudne. Można było nawet opisać to jak łączenie namiętnych zbliżeń z kochanką i późniejszym całowaniem żony w policzek na dobranoc.

(Imię) była tym typem osoby, od której zawsze w mniejszym bądź większym stopniu można było wyczuć przyjemną woń kawy. Ów napój stanowił bowiem zbawienny środek zaradczy, pomagający jej w walce z nieprzespanymi nocami i ich konsekwencjami. Jeśli rycerze mogli mieć miecze, (Nazwisko) mogła mieć kawę.

𝐎𝐍𝐄𝐈𝐑𝐀𝐓𝐀𝐗𝐈𝐀 → bonten x f!readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz