Rozdział XLIV

Zacznij od początku
                                    

Draco odwrócił głowę i spojrzał na zadowoloną Fressange. Z pozycji przy wejściu, najpewniej nie zauważyła, że Hermiona leży na jego kolanach, stąd jej zachwyt tym, że wreszcie znalazła go bez towarzystwa.

Draco nie mógł nie odczuć satysfakcji, widząc jak jej uśmiech blednie, gdy podeszła bliżej i zauważyła, że jednak wcale nie był tu sam.

- Znów traktuje cię jak swój materac? - prychnęła z pogardą na widok Hermiony, która przekonująco udawała swój sen. – Nie masz dość tego, że jest ciągle taka przytulna? Wczoraj kleiła się do ciebie tak, że to było aż niesmaczne.

- Wiedziałaś, że zazdrość sprawia, że jesteś brzydsza? – zapytał drwiąco. – A jej nigdy nie mam dość, zapamiętaj to sobie – odpowiedział zgodnie z prawdą, patrząc Fressange w oczy. Wiedział, że może powiedzieć wszystko, co zechce, bo Hermiona i tak weźmie to za część jego udawania i gry. Dlatego też, nie miał zamiaru się powstrzymywać.

- Draco... - Philipa przysunęła krzesło i usiadła na wprost niego. – Proszę cię! Ja naprawdę muszę z tobą porozmawiać!

- Przecież rozmawiasz – parsknął.

- Ale na osobności – Philipa z niechęcią popatrzyła na Hermionę. – Może moglibyśmy odesłać ją przez jej skrzata do komnaty albo chociaż rzucić zaklęcie wyciszające...?

- Nie. Cokolwiek masz mi do powiedzenia, nie jest to z pewnością coś, co zamierzałbym ukrywać przed moją narzeczoną – wyjaśnił bezkompromisowo.

Philipa na chwilę zacisnęła usta, ale szybko zrozumiała, że nie ma sensu dalej się kłócić. Spojrzała jeszcze raz ze złością na śpiącą Hermionę, po czym zaczęła mówić szeptem:

- Wiem, że to co zrobiłam wtedy z Theodorem, mogło cię zdenerwować...

- Dobrze zaczynasz – Draco posłał jej złośliwy uśmiech. – Wspominanie o tej chwili sprawia, że mam ochotę na dalszą rozmowę z tobą, tak samo bardzo, jak na włożeni dłoni w legowisko wkurzonych, ognistych krabów.

- Czyli, że to dla ciebie coś znaczyło! – podchwyciła szybko Philipa. – Wiem, że musiało i bardzo przepraszam...

- Znaczyło tylko tyle, ile musiałem zapłacić za dezynfekcję ogrodu. Przykro mi ci to mówić Fressange, choć powtarzam się już po raz kolejny – ty nigdy nic dla mnie nie znaczyłaś.

- Ale... - W oczach Philipy błysnęły łzy. – Przecież powtarzałeś mi wtedy, że jestem piękna i że jest ci ze mną wspaniale!

Draco nie wiedział, czy to był przypadek czy Granger naprawdę na chwilę zesztywniała na jego kolanach.

- Przez większość czasu, jaki spędziliśmy razem byłem kompletnie zalany – Draco skrzywił się lekko. – I jeśli dobrze pamiętam, to ty też. Cokolwiek wtedy mówiliśmy, nie miało żadnego znaczenia i nie zawsze było prawdziwe. Pamiętam, że raz nazwałem nawet Zabiniego seksowną, gorącą czekoladką i naprawdę nie sądzę, by wziął wtedy moje słowa na poważnie.

Granger zakaszlała przez sen, chyba chcąc zamaskować w ten sposób swoje parsknięcie śmiechem. Draco przeciągnął palcami po jej włosach, tak by wyglądało to, że na nowo ją usypia, a tak naprawdę dawał jej znać, że ma na razie nie wychodzić ze swojej roli śpiącej królewny.

- Nie traktuj tego, co było pomiędzy nami, jako nic nieznaczącej wakacyjnej przygody! – warknęła Philipa.

- A jak mam to traktować, skoro to właśnie tym było? – zapytał spokojnie Draco. – Przysięgam, że gdybym wiedział, że ty potraktujesz to inaczej, to nawet bym nie zaczynał. Pomysł żeby tu przyjechać, narzucać mi się - mimo wyraźnej odmowy i denerwować moją narzeczona, w czasie intensywnych przygotowań do ślubu, był naprawdę kompletnie niedorzeczny. Nie byłem, nie jestem i dobrze wiesz, że nigdy nie będę zainteresowany czymkolwiek z tobą na poważnie, Fressange – Draco miał nadzieję, że zabrzmiało to tak ostatecznie, jakie było. Już nigdy nie miał zamiaru zbliżyć się do tej dziewczyny. Nawet, gdy ten cały układ się skończy. Nawet, gdy Hermiona w końcu od niego odejdzie.

Dramione - Przyrzeczona [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz