IX

41 11 8
                                    

Obudził mnie Sms, więc wstałam z łóżka i ruszyłam do biurka by zobaczyć kto zakłóca mój sen.
Ups? 11:30, trochę pospałam.
Na ekranie miałam dwie wiadomości, jedna z dziś i druga z wczoraj.
2 nowe wiadomości od „Debil E" i „Cam"
Nie wiem czemu ale mimo wszystko najpierw zajrzałam w wiadomość od Luka.
*Debil E*
No chyba żartujesz? Wiesz z iloma laskami ja gadam!  I jestem ciachem, wiem, że tak myślisz, jestem tego bardziej niż pewny.

Skromniś z ciebie Evans.

*Ja*
Cóż mój głos słyszałeś wiele naprawdę wiele razy Luke. I przy okazji to miłego dnia słońce!

Kurwa! Jakie słońce nie no, nie. Ja naprawdę z kołyski wypadłam. Dobra jebać, teraz Cam.

*Cam*
Nie zabij mnie...
*Ja*
Co odjebałeś? I tak cię będę kochać :*
*Cam*
Zobaczysz. A ja ciebie!

Wywróciłam oczami, przejrzałam social media i ruszyłam w stronę łazienki żeby się ogarnąć. Wszystko zajęło mi pół godziny, więc poszłam obudzić Simona i poszłam szykować nam śniadanie.
Gdy byłam w trakcie wymyślania posiłku ktoś zapukał do drzwi. Nie patrząc przez wizjer otworzyłam drzwi.
- Kurwa. - jedynie tyle byłam w stanie z siebie wykrztusić.
Nie Cam, ja cię nie zabije ja cię zamorduje. Albo lepiej ja cię najzwyczajniej w świecie cię zatłukę.
- Nie kurwa tylko Evans, Luke Evans. - zaśmiał się, ukazując szereg białych i prostych zębów.
- Czego chcesz? - zapytałam oschle.
- Mogę wejść? Mieliśmy pogadać- zapytał patrząc mi w oczy. Miał coś w tych oczach co zmusiło mnie do wpuszczenia go. Nie mówiąc nic otworzyłam mu szerzej drzwi, na co chłopak z uśmiechem wszedł do pomieszczenia.
- Nic się nie zmieniło- uśmiechał się co odwzajemniłam.
Chłopak usiadł na kanapie w salonie a ja na wprost niego na fotelu.
- Dobrze Luke, zapytam prosto z mostu. Co chcesz?
- Wysłuchaj mnie dobrze? - zapytał z smutkiem w oczach.
-O czym mam słuchać? O twoich miłosnych rozterkach? - zakpiłam jedynie z niego. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, wiedziałam, że pokaże swoją słabość i się popłacze. A tego nienawidziłam.
- Bardzo zabawne Mel naprawdę haha zobacz jak się śmieje. - zaśmiałam się pod nosem.
- Dobrze wysłucham cię ale nic ci nie obiecam. - usiadłam wygodnie i zaczęłam bawić palcami.
Chłopak wyglądał jakby się zastanawiał, a ja siedziałam i czekałam. Nagle wziął głęboki oddech i zaczął mówić.
- Na sam początek chce cię przeprosić, i wiem, że zwykle przepraszam nie wystarczy, należą ci się wyjaśnienia. Od małego byłaś dla mnie najważniejsza, gdy widziałem jak płaczesz miałem ochotę zajebać każdego kto sprawił, że twój piękny uśmiech zanikł a na twarzy widziałem ból. - chłopak wstał z kanapy, przeszedł obok stolika i ukucnął naprzeciw mnie niepewnie kładąc ręce na moje kolana. - Pamietam nasze pierwsze spotkanie, naszą pierwszą kłótnie, nasz pierwszy wspólny wyjazd, nasze zabawy w przedszkolu, nasz domek nad jeziorkiem, naszą bazę, naszą obietnice na mały paluszek, naszą zabawę „ no chyba, że wymiękasz", nasze pierwsze wspólne spanie w jednym łóżku. Pamietam każdą chwile jaką z tobą siedziałem. - nie byłam w stanie już wstrzymywać łez, byłam pewna, że o mnie zapomniał, że miał mnie w dupie i dla niego stałam się niewidzialna. - Nie płacz proszę, nie płacz słoneczko. Ale wracając, nigdy nie chciałem cię zostawić, nigdy nie chciałem cię stracić, nie chciałem stracić naszej przyjaźni, dla mnie zawsze byłaś i będziesz moją Mel. Wiem, że się zmieniłem, wiem, że zjebałem, wiem, że cię zraniłem, wiem ile przepłakałaś z mojej winy. Ale.. - zatrzymał się na chwile intensywnie nad czymś myśląc.
- Ale? Luke ja nie wiem co myśleć, i proszę cię skończ co chciałeś powiedzieć bo aktualnie mój mózg nie wie co robić, mam w głowie jeden wielki harmider. - patrzyłam to na niego i to na jego ręce. Sama nie wiedziałam co myśleć, byłam w totalnie rozsypce, a w mojej głowie kłębiło się tysiące myśli.
- Ale ehh.. Pamiętasz moje ostatnie urodziny przed pójściem do liceum? Wtedy na imprezie pierwszy raz tak dużo wypiłem. Gdy ledwo kontaktowałem ze światem podszedł do mnie Ron, zaczął opowiadać o tym, że przychodziłaś do niego mówiłaś mu wszystko to co ci mówiłem, o ojcu u No wiesz, że tak naprawdę zawsze byłem dla ciebie zabawką, że...
- I ty w to uwierzyłeś? Po tylu latach przyjaźni? Nie umiałeś podejść do mnie i spróbować tego wytłumaczyć? Nie ufałeś mi? - nie powiem zabolała mnie myśl, że mi nie ufał.
Ron był chłopakiem który po rozpadzie naszej przyjaźni zaczął się do mnie przystawiać, próbował wymusić na mnie związek. Wtedy z pomocą przyszedł mi Cameron, udawał mojego chłopaka, tylko po to aby Ron się odwalił ode mnie. I tak tylko wspomnę, że ja i Cam bardzo dobrze bawiliśmy się udając związek.
- Nie nie nie, to nie tak. Ufałem ci i ufam dalej, ale on mi coś dosypał, nie myślałem racjonalnie, potem było mi wstyd więc cię unikałem. A potem... potem gdy chciałem wyjaśnić ci wszystko dowiedziałem się, że ty i Cam jesteście razem. Nie wiedziałem co mam myśleć, poczułem się oszukany jeszcze bardziej i poczułem, że nie ufasz mi gdyż nie mówisz mi takich rzeczy.
- Ale Luke, ja i Cameron nie byliśmy, nie jesteśmy i nie będziemy razem. Nigdy nic nie było. Przysięgam Ci. - spojrzałam mu w oczy, nie uciekałam wzorkiem bo chciałam żeby wiedział, że mówię szczerze. Streściłam mu cała historie z Ronem i Cameronem. Wiedziałam po jego oczach, że zrozumiał. I widziałam też, że żałował tego co zrobił, ale dostrzegłam też potężny wkurw.
A ja? Nie wiedziałam co myśleć, naprawdę.
- Potem czułem się jak chuj i bałem się podjeść do ciebie, nigdy cię nie ignorowałem, zawsze na ciebie patrzyłem, ale nie jak jakiś stalker, rzucałaś mi się w oczy.
Słuchałam go w ciszy jednak w mojej głowie cały czas były słowa „Moja Mel".
Nigdy nie byliśmy razem, zawsze łączyła nas przyjaźń, nasze chodzenie za rękę, przytulanie, spanie razem, karmienie się zawsze było w formie przyjacielskiej.
Ale gdy usłyszałam te słowa zrozumiałam, że on nie był mi obojętny, naprawdę. Ja coś do niego czułam, i to nie było zwykle przyjacielskie uczucie, ja byłam w nim zakochana.
Gdybym mogła cofnąć się w czasie do rozmowy z kuzynką moja odpowiedz była by inna.
- A więc musisz widzieć jedno Melania - jego zdenerwowany a zarazem spokojny głos sprawdził mnie na ziemie. - Tęskniłem, przepraszam cię i zrozumiem jeśli każesz mi wyjść. Ale zawsze będziesz dla mnie najważniejsza. I teraz mam pytanie, zabijesz mnie jak coś zrobię? - zapytał w pełni poważny.
Eeee nie podoba mi się to pytanie. Jeśli nagle w drzwiach pojawi się ktoś z telefonem to go zajebie przysięgam, i każdy sąd mnie uniewinni. A jak nie to trudno, 25 lat za zabójstwo to nie dużo, naprawdę.
- Raczej nie, a co?
Nie zdążyłam odpowiedzieć a chłopak mnie przytulił. Na samym początku nie wiedziałam jak mam zareagować. co zrobić. Jedna po chwili moje ręce same go objęły. Chłopak położył swoją głowę w wgłębieniu w mojej szyi, gdy oddałam jego gest poczułam, że się uśmiecha. Ale wiedziałam, że będę musiała z nim porozmawiać i to dość poważnie. Chciałam żeby wiedział co działo się u mnie, jak się czułam i co myśle o tej sytuacji.
- Też tęskniłam Luke, ale to wszystko jest dziwe. Z dnia na dzień cię tracę a potem ty magicznie pojawiasz się w moich drzwiach. Zawsze byłeś dla mnie najważniejszy, to dla ciebie wymykałam się z domu po nocach żeby ci pomóc czy pogadać. Byłam pewna, że cię znam, byłam pewna, że mu ufasz. A teraz? Teraz nie wiem nic, nie wiem co mam myśleć o tym, czy mówisz prawdę? Czy to jakieś żarty? I uwierz mi też chce żeby było jak dawniej, brakuje mi cię. Tęskniłam każdego dnia, każdego dnia zadawałam sobie to samo pytanie „Co zrobiłam źle". A teraz okazuje się, że chuj który mnie nękał przez dobre pare miesięcy jest w to wszystko zamieszany, i jestem pewna, że odsunął nas od siebie specjalnie tylko dlatego, że wiedział jedno. Gdy byłeś obok nikt nie mógł mnie skrzywdzić. A gdy odszedłeś nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, leżałam i płakałam. Miałam zawsze ze sobą Williama, Lydię i Tray. Ale brakowało mi ciebie, nawet bardzo.
Cały czas mnie przytulał, nie po wiem po jakimś czasie nie było mi za wygodnie. Chciałam go puścić ale on jedynie zmienił naszą pozycje. Mianowicie ja siedziałam mu na kolanach a on usiadł na fotelu.
- Mam teraz bardzo ważne pytanie Mel, i niw oczekuje od ciebie odpowiedzi już tu teraz. - zaczął dość nie pewnie i nie bardzo wiedziałam czego mogę się po tym kretynie spodziewać.
Właśnie siedzę z kretynem który w wieku ośmiu lat był w stanie zjeść błoto wmawiając mi, że to czekolada...
- Jesteś wstanie mi wybaczyć?
O cię chuju złoty..
- Chciałbym znów móc nazwać cię swoją przyjaciółką, najlepszą przyjaciółką. Chce znów gdzieś z tobą wychodzić jak kiedyś.
Patrzyłam mu z oczy i nie bardzo wiedziałam co odpowiedzieć. Czy chciałam tego? Tak i to bardzo.
Ale bałam się, cholernie bardzo się bałam, że udaje i robi sobie ze mnie żarty.
Cholera totalne bagno zamiast mózgu.
Czułam na sobie jego wzrok, spojrzałam na jego twarz.
Jebany był przystojny...
Uśmiechnął się do mnie i patrzył na mnie. Nie naciskał, czekał aż się zastanowię. Nie wiem czemu ale w mózgu coś mi się zaświeciło, jednak serce mówiło abym się zgodziła.
Popatrzyłam mu w oczy o powiedziałam.
- Luke nie uważam... - przerwał mi w połowie zdania.
- Kurwa wiedziałem, co ja sobie myślałem, debil ze mnie. - puścił mnie jedną ręką opadł całym ciałem na fotel, zasłonił sobie oczy jedną ręką i wyglądał na załamanego.
——————————————————
Widzimy się niedługo!
Mam nadzieję, że wam podoba!!
Buziaki❣️

You Save MeWhere stories live. Discover now