szkoła przetrwania

7 0 0
                                    

No i zaczeła się zima...ugh nienawidze jej. Za oknem mróz, śnieg i -10. Ale musiałam wstać do szkoły i przeżyć tam kolejny dzień.

Ubrałam sie standardowo w czarna bluzę, ciemne szerokie jeansy i założyłam moje ulubione pierścionki. Pomalowałam sie i zeszłam na dół, mieszkam sama z mamą i starszym bratem. Mój tata zostawił nas 10 lat temu. Na dole siedział mój brat Nathan, jadł śniadanie i czekał na mnie.

- O nareszcie wstałaś, mama kazała cię odwieźć do szkoły więc sie zbieraj- powiedział znudzony.

- Już sie zbieram- odpowiedziałam z uśmiechem, lecz w środku aż mnie skręcało na samą myśl o szkole.

W szkole jestem cicha i staram sie nie udzielać, dlatego zazwyczaj jestem po prostu pomijana lub wyzywana.

Ubrałam buty i weszłam do samochodu Nathana i pojechaliśmy, w głowie miałam pełno obaw co się dzisiaj stanie... Bałam się.

- Oo hejka Cassie- usłyszałam krzyk. Była to moja przyjaciółka Eve.

Eve to niska, niebieskooka brunetka. Znamy sie od dzieciaka, odkąd skończyłyśmy 4 lata jesteśmy nierozłączne. Chodzimy razem do klasy w naszym liceum.

- Hej- odparłam na przywitanie.

- Słyszałaś o dzisiejszej imprezie?- zapytała podekscytowana Eve.

- Jakoś sobie nic o tym nie przypominam a
co?- zapytałam ciekawa.

- Melanie mówiła, że otwierają nowy klub i dzisiaj w nocy jest impreza. Pójdziemy?- spytała z niecierpliwością Eve.

Nie byłam do tego zbytnio przekonana, nie lubię chodzić po klubach po nocach. Tym bardziej że na dworze jest potwornie zimno.

- Sama nie wiem.- odparłam niepewna i ruszyłam w stronę wejścia do szkoły.

Weszłam i udałam się w stronę szafek. Przy szafkach stał Tony. Tony to wysoki szatyn z pięknymi brązowymi oczami, jest moim przyjacielem od dawna, niestety chodzimy do innych klas.

- BOO!- krzyknęłam żeby go wystraszyć.

- O hej Cassie- odwrócił sie i odparł.

Zaczęliśmy rozmawiać i akurat zadzwonił dzwonek na pierwszą lekcje... wiedziałam ze zaraz zacznie się ten cyrk. Weszłam po schodach i udałam się w stronę klasy. Przy drzwiach stał największy koszmar czyli Olivia... zaraz za Oliwią stała jej przyjaciółka Grace. To te ,,popularne" dziewczyny, które przypierdalają się do wszystkiego co się rusza.

- No prosze kto przyszedł haha- powiedziała żartobliwym głosem Olivia.

Starałam się to zignorować, ale nie wychodziło mi to za bardzo. Weszłam do klasy lekko szturchając Grace przez przypadek.

- Patrz jak chodzisz szmato.- krzyknęła zdenerwowana.

Usiadłam z Eve, wszedł nauczyciel i rozpoczęła się lekcja. Pierwszą lekcją była Biologia. W połowie lekcji nauczycielka stwierdziła ze będziemy pracować w grupach. Bałam się do kogo mnie przydzieli... I stało sie najgorsze. Kazda grupa była 4-osobowa, oprócz mnie i 2 osob z klasy była tam Grace... Nie mogło sie to potoczyć dobrze.

- Dobra to mamy zrobić te 6 zadań tak? Haha jak skończycie to dajcie znać.- oznajmiła Grace wyciągając telefon na ławkę.

Wszyscy siedzieli cicho wiec postanowiłam sie odezwać.

- Dlaczego my mamy to robić? Praca w grupie polega na tym żeby każdy się przyłożył a nie siedział i czekał na ocenę dzięki innym .- powiedziałam. W srodku strasznie sie bałam.

- Co ty powiedziałaś? Nie będziesz mi mówić co mam robić! - krzyknęła Grace uderzając mnie w ramie.

Po lekcji poszłam do łazienki trochę ochłonąć.

- Co się stało? Dlaczego jesteś taka roztrzęsiona?- Zapytał znajomy głos. Była to Melanie.

Melanie to moja dobra koleżanka, jest wysoką, szczupłą dziewczyną o lekko kręconych fioletowych włosach. Mel słynie głównie ze sprzedawania trawki i narkotyków.

- Nic szczególnego, to co zwykle Olivia i Grace...- powiedziałam z bólem w oczach.

- Przypierdalają się do wszystkich i są siebie warte, musze już iść a i łap.- powiedziała Melanie rzucając mi jakiś woreczek i wyszła.

Poszłam na ostatnią lekcje i wreszcie minęło. Wyszłam z Eve ze szkoły i poszłyśmy do mojego domu. Weszłyśmy i zobaczyłam Nathana z jego dziewczyna Kattie siedzących przy stole.

- Jak było w szkole?- zapytał Nathan.

- Jak zawsze- odparłam. Chwyciłam Eve za nadgarstek i zabrałam do mojego pokoju.

Miałam dosyć tego dnia, Eve musiała już iść do domu pomóc w czymś. Wyszłam z domu i poszłam w stronę parku. Otworzyłam woreczek od Melanie i były to papierosy z karteczka ,,na odstresowanie" bez zastanowienia wyjęłam je z woreczka z zapalniczka i zapaliłam.

Reszta w kolejnej części... <3

cassie...Where stories live. Discover now