please, don't go

556 57 35
                                        

Był to dość mroźny dzień, lekko roztopiony już śnieg leżał na trawie, a chodniki sprawiały wrażenie brei błotnej. Sunghoon szedł wolnym krokiem, zapatrzony przed siebie, a w słuchawkach słuchając swojej ulubionej piosenki. „Lost Child". Piosenka przypominała mu o jego dawnym przyjacielu, do tej pory pamiętał, jak siedzieli razem w środku nocy na dachu jakiejś budki na śmietniki i Jake zaczął nucić słowa. Do teraz wspomina tę noc ze łzami w oczach, w zasadzie sam nie wiedząc czemu. To było dawno, czemu więc Sunghoon nie umie zamknąć tego rozdziału w swoim życiu? Codziennie widząc Jake'a na korytarzu lub przy ich stoliku czuje w sobie przypływ złości i smutku. Jednocześnie jednak cieszy się, że chłopak wrócił. Mimo to nie umiał się do niego odezwać, zbyt duży ból zadawało mu samo wspomnienie o nim. Bo w głębi duszy nadal coś do niego czuł i bał się, że znowu go zostawi.

Poczuł klepnięcie w ramię i jego myśli się rozproszyły. Wyciągnął słuchawki z uszu, zatrzymując tę wzruszającą piosenkę. Wiedział, że to Sunoo, wiedział też, że jeśli usłyszy, czego słucha, to znowu będzie zły i zmartwiony. Chłopak był jedyną osobą, przed którą otworzył się Sunghoon tak bardzo, po zniknięciu Jake'a. Próbował przy pomocy młodszego stłumić swoją tęsknotę, a za to on mógł go wspierać. Byli razem, ale Sunoo wiedział, że jego chłopak nie jest w nim zakochany. Jednak w ten sposób, próbował pomóc mu zapomnieć o jego pierwszej miłość.

- Czego słuchasz, Hoonie - zapytał Sunoo, łapiąc dłoń rozmówcy. Był uśmiechnięty, ale w jego oczach było widać troskę. Już wiedział, co kryje się w głowie jego chłopaka.

- Nic takiego, jakieś relaksujące piosenki - skłamał Sunghoon, wpatrzony w swoje buty.

- Znowu ta piosenka IU? - Oburzenie w głosie Sunoo był wyraźne, z resztą jak zawsze. Miał to do siebie, że był bardzo szczery i potrafił wyrazić wszystkie swoje emocje poprzez jedno krótkie zdanie.

- To już dwa lata - wykrztusił, łamiącym się głosem. - Ja nadal za nim tęsknię, Sunoo.

- Wiem, ale sam podjąłeś decyzję, żeby nie odnawiać z nim kontaktu po powrocie. Idąc tym tokiem myślenia, sam sobie zapracowałeś na ten ból - rzucił bezmyślnie Sunoo, zaraz zatykając sobie usta ręka i starając się ubrać to w inne słowa. - Nie zrozum mnie źle, chodzi mi o to, że możesz naprawić tę relację, patrząc na Jake'a, myślę, że raczej nie miałby nic przeciwko.

- Nie mów jego imienia, bo mi się robi słabo - stwierdził cichym głosem. - Chodzi o to, że mam wrażenie, jakby dzisiaj znowu miał wyjechać, znowu mnie zostawić, bez pożegnania.

- Nie gadaj głupot, na pewno nie wyjedzie, to tylko twoja głowa, kochany. Chodź lepiej do szkoły, bo zaraz się spóźnimy.

- Masz rację.

~❄️~


Po wejściu do budynku obydwu chłopaków zalała fala ciepła, a na wejściu przywitała choinka z lampkami i bombkami, na jej samej górze umieszczono gwiazdkę. Sunghoon pamiętał, jak Jake obiecał mu, że ubierze z nim choinkę w wigilię, ale nie było go już wtedy w kraju. Znowu fala wspomnień zalewała jego głowę, może było to spowodowane tym, jak wiele emocji przeżył tamtego dnia, gdy jego przyjaciel usunął wszystkie social media, oraz zablokował jego numer telefonu?

Starał się nie myśleć o nim, robił to jednak mimowolnie. Tak samo szukał go w tłumie, mimo że nie miał zamiaru z nim rozmawiać. Robił to odruchowo jakby z przyzwyczajenia.

Dzisiaj jednak nie widział go w holu, a tu zwykle czekał na Heeseunga z dwoma kubkami kawy. Pomyślał, że może się przeziębił, jednak coś mówiło mu, że są to podejrzane okoliczności, w końcu dokładnie tego samego dnia zostawił go poprzednim razem. Może myślał zbyt paranoicznie, a może po prostu miał dobre przeczucie.

please, don't go; jakehoon Where stories live. Discover now