Widać źle wysuszyła dziś włosy, bowiem te gorące krople znów pojawiły się zupełnie nieproszone na jej policzkach, powoli spływając w dół i wsiąkając w jej poduszkę.

💍💍💍

Obudziła się dziwnie zmęczona, co nie powinno mieć miejsca, po takiej dawce eliksiru, jaką wczoraj zażyła. Starała się nie przypisywać swojego nastroju niczemu konkretnemu. I co z tego, jeśli naprawdę poczuła się zazdrosna i zraniona? To nie tak, że ktoś mógłby się o tym naprawdę dowiedzieć...

Drobny niepokój przeszył jej ciało, gdy przypomniała sobie, jak świetny w Legilimencji był Malfoy. Jak na razie tylko raz próbował wedrzeć się do jej umysłu. Szarpiąc przed lustrem - za pomocą szczotki - swoje niesforne loki, rozmyślała o tym, że teraz musi pilnować się jeszcze bardziej. Chyba by umarła, gdyby on odkrył, że zaczęła o nim myśleć zupełnie inaczej, niż tylko jak o wrednym dupku, który nieustannie uprzykrzał jej życie.

Gdy Strzałka się pojawiła, Hermiona nie była nawet pewna, czy ma dziś ochotę by w ogóle coś zjeść. Szybko jednak okazało się, że nie miała specjalnie wyboru. Narcyza Malfoy poprosiła o jej obecność przy dzisiejszym śniadaniu w jadalni.

Hermiona z drobnym westchnieniem irytacji, udała się do swojej garderoby, by wybrać jakiś strój. Właśnie szukała pasującej pary szpilek do swojej sukienki w kolorze cynamonu, gdy nagle coś sobie uświadomiła.

A co jeśli to zaproszenie naprawdę oznaczało, że Malfoy już porozmawiał z rodzicami i wzywali ją tylko po to, by jej oznajmić, że zaręczyny zostają natychmiast zerwane i ma się wynosić z ich domu? Jeśli to miałaby być prawda, to miała chociaż nadzieję, że pozwolą jej wezwać kogoś z Zakonu, by bezpiecznie ją stąd zabrał. Na samą myśl o czającym się gdzieś za rogiem Thorfinnie Rowlu, cierpła jej skóra. Ten mężczyzna naprawdę był nieobliczalny. Jeśli tylko wpadłaby w jego ręce...

Z duszą na ramieniu schodziła na dół. W jadalni zastała siedzących już przy stole Lucjusza i Narcyzę, ale sądząc po ilości nakryć, Draco również był tam oczekiwany.

- Dzień dobry – przywitała się nieco nieśmiało.

- Dzień dobry, kochanie – Narcyza spojrzała na nią ciepło, a Hermiona od razu nieco się rozluźniła. – Czy dobrze spałaś?

- Tak, dziękuję – opowiedziała z wymuszonym uśmiechem. – Czy wszystko w porządku? – zapytała, patrząc uważnie na Lucjusza, który właśnie zajmował się czytaniem porannej gazety.

Malfoy senior uniósł na nią swój wzrok i rzucił jej krótki uśmieszek.

- W jak najlepszym, ale miło że pytasz, Hermiono.

Dziwnie było słyszeć, jak ojciec Malfoya tak swobodnie wypowiada jej imię, ale coś jej mówiło, że powinna się do tego przyzwyczaić. Nie wiedziała, dlaczego mężczyzna zmienił zdanie w kwestii mówienia do niej po imieniu, ale nie sądziła, by mu się to z powrotem odwidziało.

- Lucjusz wrócił wczoraj późno, więc jest trochę niewyspany – Narcyza z czułością popatrzyła na męża.

- A ktoś akurat dziś się uparł, by zjeść wspólne śniadanie – burknął pod nosem, sięgając po swoją filiżankę z herbatą.

- Nie zjedliśmy od kilku dni razem kolacji, a dziś wieczorem przychodzą do nas państwo Burke i Fawley, więc pomyślałam, że porozmawiamy chociaż przy śniadaniu – Narcyza uśmiechnęła się delikatnie. – Rodzina powinna jeść razem przynajmniej jeden posiłek dziennie.

- Wszystko, czego tylko sobie zażyczysz, moja droga – Lucjusz powrócił do czytania gazety, a Hermiona ledwo zdusiła uśmiech, widząc jak Narcyza marszczy złowrogo brwi, patrząc na dość protekcjonalne zachowanie swojego męża.

Dramione - Przyrzeczona [Zakończone]Where stories live. Discover now