Fajerwerki, motylki, amorki

315 16 3
                                    

W czterech ścianach

I zapełniają ulice

W umysłach ukryte

Za maskami

W słowach

Tam gdzie krzyczą

Między nami

Tam gdzie szepczą

I toczy się życie

Przemilczana

Zapomniane

Tajemnice


Nie przeczę, byłam podekscytowana tym całym wyjazdem. Już nie pamiętam kiedy gdzieś ostatnio wyjeżdżałam, a właściwie to pamiętam ale nie chcę o tym rozmyślać. To było już bardzo dawno temu, z rodzicami i wróciłam z przezwiskiem Miki, bo cały dzień w parku rozrywki uganiałam się za moją ulubioną postacią.

Cieszyłam się bardziej wyjazdem niż towarzystwem, no może częściowo bo Hannah przecież lubiłam, Ethan był mi obojętny no a Coleman... jak to Coleman. Gdzieś tam z tyłu głowy martwiłam się o Clair, której nie zostawiałam jeszcze na tak długo ale obiecałam jej, że będę się dobrze bawić. Ciotka była przecież dorosłą kobietą i od niedawna miała nową pracę. Powinnyśmy zacząć się przyzwyczajać jeśli miałabym niebawem wyjechać na studia czy po prostu zniknąć z jej życia. Mogłam mieć tylko nadzieję, że Tony nie pojawi się w pobliżu. Z lotniska zadzwoniłam do Clair raz jeszcze obiecałam dbać o siebie, ciepło ubierać i dobrze się bawić. Może faktycznie powinnam trochę zluzować. To miał być taki prezent świąteczny od siebie dla siebie. A jeśli już o prezentach mowa wyciągnęłam pudełeczko i wręczyłam Hannah.

- Proszę, spóźnione "Wesołych świąt!"

- Co to? Znaczy dzięki. O kurde nie spodziewałam się...

- Tak wiem, ludzkich odruchów po Vicat – wcięłam się.

- Nie o to mi chodzi...

- No już otwórz, to takie tam, nic specjalnego. Zobaczyłam to kiedyś na wystawie i pomyślałam, że to cała ty.

Ale Hannah była naprawdę wzruszona. Od razu wyciągnęła z ozdobnego pudełeczka breloczek w postaci maleńkiego słoiczka z jeszcze mniejszym kolorowym motylkiem w środku. Przyglądała mu się dłuższą chwilę powtarzając za mną:

- Cała ja... Dostałam w życiu wiele prezentów ale żaden nie był taki... – szukała odpowiedniego słowa – trafiony.

Gdzieś między słowami wiedziałyśmy, że tak było. Ja dostrzegłam to coś czego inni nie widzieli, ona dostrzegła, że ja to widzę.

Jakoś tak mnie chyba chwyciła i jeszcze trzymała świąteczna atmosfera. Popatrzyłam na drzemiącą w fotelu obok dziewczynę. Przypomniało mi się jak cieszyła się na ten wyjazd i prosiła mnie żebym jej pomogła spędzić chociaż kilka chwil sam na sam z Ethanem. Później spojrzałam na chłopaków siedzących klika miejsc dalej i szybko zdecydowałam, że jakkolwiek się to skończy muszę zacząć działać. Coleman akurat zerknął w naszym kierunku, zaczęłam mu dawać znaki ale kretyn nic oczywiście nie łapał. Wstałam i poszłam w kierunku toalet. Po drodze kopnęłam go w kostkę i raz jeszcze kiwnęłam znacząco zanim ruszyłam dalej.

*

Poszedłem za tą kretynką. Nagle wciągnęła mnie do toalety i zamknęła w środku.

13Where stories live. Discover now