Moje nowe hobby

324 21 4
                                    

Wróciłam do domu jak zwykle po drabince na zewnątrz i oknem wprost do mojego pokoju. Taki nawyk. Może to komuś wydawałoby się dziwne ale czasem bardziej obawiałam się tego co może mnie spotkać wewnątrz zamiast intruza z zewnątrz, zresztą nie posiadałam nic cennego, śmiało więc zostawiałam uchylone okno a zamykałam drzwi do pokoju na zamek od środka. Przekręciłam go i weszłam do mieszkania.

Zastałam Clair na miejscu. Szczupła, wysoka blondynka krzątała się po naszej niewielkiej kuchni z salonem, który służył jej też za sypialnię czyniąc przy tym wiele zamieszania i mówiąc wprost bałaganu. Stanęłam oparta w progu i zaśmiałam się pod nosem. Ciągle nie mogłam wyjść z podziwu jak kobieta o posturze i gracji baletnicy, która w młodości tańczyła, była tak bezradna w kuchni a jej ruchy bynajmniej nie przypominały teraz wdzięcznych ruchów tancerki. Swoją drogą miłość do tańca to jedyne geny jakie dzieliłyśmy, wyglądem różniłyśmy się kolosalnie, jak i talentem kulinarnym. Podeszłam bliżej żeby się przywitać i ewentualnie ratować sytuację.

- Cześć! Co robisz? - zapytałam.

- Oh! Przestraszyłaś mnie! Nie możesz jak zwyczajni ludzie używać drzwi wejściowych? – Zbeształa mnie i kontynuowała. - A widzisz Mała pomyślałam, że może coś ugotuję i zjemy razem. Wiesz ty ciągle się uczysz albo pracujesz a ja znów ostatnio jestem tylko darmozjadem.

- Ej daj spokój! Nawet tak nie myśl! – zaprzeczyłam. – A kto zmarnował swoje najlepsze lata na użeraniu się z nastolatką?

- Sugerujesz, że swoje najlepsze lata mam już za sobą? - zażartowała Clair.

- Clair ale poważnie gdyby nie ty wylądowałabym w jakimś sierocińcu.

- Gdyby nie ja nie byłoby też tego. – Skinęła na moją rękę i tatuaż. Odruchowo obciągnęłam rękaw i zmieniłam temat.

- A co ty tam gotujesz? Nie przypala ci się?

- Spaghetti. - Chwyciła za łyżkę i zaczęła szybko mieszać makaron, który przed chwilą chciał jej uciec z garnka. A potem wzięła nóż i zabrała się za krojenie pomidorów ale zrobiła to zbyt energicznie i niestety jej długie kościste palce na tym ucierpiały.

- Auć! Cholera skaleczyłam się! – krzyknęła.

- Wiesz co, może ja to zrobię? – Wzięłam od niej nóż i dokończyłam. - A ty weź to opatrz. Czemu nie kupiłaś gotowego sosu?! - krzyknęłam za kobietą, która opatrywała swój palec w łazience.

- Przestań zrzędzić, chciałam dać coś od siebie! - odkrzyknęła.

- I musiało to być twoje DNA? 

Clair nie była nigdy dobra w gotowaniu, w przeciwieństwie do babci czy mamy. Najczęściej zamawiałyśmy coś gotowego albo jadłyśmy na mieście. Kiedy później trzeba było trochę zacząć oszczędzać zaczęłyśmy pichcić same ale mnie to lepiej wychodziło. Nauczyłam się trochę z telewizji, trochę metodą prób i błędów a i tak radzę sobie o niebo lepiej od niej.

Pociągnęłam nosem.

- Piłaś? - zapytałam stojącej już przy mnie kobiety.

- Tylko troszkę. Jedną, no może dwie lampki wina – zaczęła się tłumaczyć. - Wiesz, dzwonili dziś do mnie z tej nowej restauracji – szybko zmieniła temat - no tej na przeciw piekarni, gdzie mają te rogale z czekoladą, które tak lubisz i zaprosili mnie na rozmowę. Szukają managera.

- No ale z twoim talentem kulinarnym to może odpuść sobie – zaśmiałam się nerwowo.

- Oj przestań! Ale na reklamie znam się świetnie.

Zamilkłyśmy na chwilę aż Clair znów podjęła temat.

- Słuchaj Tony się nie pokazał?

- Nie, nie widziałam go – skłamałam ale nie chciałam jej martwić.

13Where stories live. Discover now