ROZDZIAŁ VII

4 3 0
                                    

Następnego dnia z samego rana Hane, kiedy tylko chwyciła swój telefon zobaczyła wiadomość od Nikino.

- [Miałabyś czas, żeby się jutro spotkać?] - zadał pytanie.

- [Chciałbym ci coś pokazać] - Dziewczyna zastanawiała się co chce jej zaprezentować jej przyjaciel.

- [A co konkretnie?]

- [Niespodziankę]

- [Nie mogę ci teraz powiedzieć] - Brzmi podejrzanie, ale co takiego może się stać?

- [Niech ci będzie] - przystała na jego propozycję.

- [Okej, to jutro pod twoim mieszkaniem o 8.00]

- [Czemu tak wcześnie?] - zdziwiła się na jego słowa. Zazwyczaj spotykali się gdzieś koło popołudnia, bo wtedy było najwygodniej. Co on może kombinować?

- [No niestety, musisz mi poświęcić cały dzień] - mimo tego, że nie słyszała teraz jego głosu, doskonale wiedziała z jak beztroskim tonem by wypowiedział te słowa.

- [Mam nadzieje, że nie wymyślisz nic głupiego]

- [Ja? Nigdy w życiu.]

Hane czasami nie była w stanie zrozumieć jakie motywy kierują chłopakiem i czego on tak naprawdę chce. Jej głowę, zaprzątały także myśli i domniemania o tym co to on wymyślił, może zabierze ją na jakieś dobre jedzenie? Albo w jakieś ładne miejsce? A może pójdą do kina lub na kręgle? Kto wie? Na Pewno nie Hane.

Kolejnego dnia, dziewczyna otworzyła niechętnie oczy, nie śpieszy się jej, w końcu jest sobota, ale chwila, przecież miała spotkać się z Nikino. Spojrzała na zegarek i widząc, że pozostała jej tylko godzina do ósmej, wstała z zawrotną prędkością z łóżka, co okazało się być niezbyt roztropną decyzją, ponieważ zakręciło jej się w głowie i musiała ponownie usiąść na pościeli, ale po przywróceniu swoich zmysłów do normy znów się podniosła i ruszyła do kuchni. Udało jej się przygotować siebie nawet dziesięć minut przed czasem. Wyszła z mieszkania, oczywiście żegnając kota i stanęła przed budynkiem w tym samym miejscu, w którym czekała na poprzednie spotkanie.

Stała tak i czekała cierpliwie do ustalonej godziny, ale nic. Nie pojawił się jeszcze, a więc wyczekiwała go kolejne piętnaście minut i nadal nic. No nie, nie można się tak podle spóźniać! W pewnym momencie swoich rozmyślań i śledzenia na ulicy różnych pojawiających się i znikających aut, jej wzrok przykuło jedno szczególne, było w pięknym odcieniu czerwieni a lakier błyszczał się w porannym słońcu. Jak na to, że było to auto sportowe, jechało podejrzanie wolno. W pewnym momencie to "fajne auto" zaczęło coraz to bardziej zwalniać, aby to końcowo zatrzymać się zupełnie na przeciwko Hane. A ona ani trochę nie miała pojęcia co zrobić ze sobą, a co gorsza z całą tą sytuacją. Zazwyczaj takie akcje w filmach kończyły się niezbyt przyjemnymi zdarzeniami. Może ktoś chce ja porwać??? Na tę myśl przeszył ją zimny dreszcz od samiuśkiego czubka głowy do palców u stóp, nie mogła wykonać najmniejszego ruchu, przez paraliż spowodowany strachem, oj nie radzi ona sobie za dobrze w stresujących sytuacjach... A może to jakaś pomyłka i nikt jej wcale nie uprowadzi? Starała się pocieszyć samą siebie dziewczyna, ale wtedy drzwi auta, od strony ulicy, się otworzyły, na co się wzdrygnęła i pobladła jeszcze bardziej. Jednak, okazało się, że osobą, która wychodziła z auta był dobrze jej znany kobaltowo-oki chłopak.

- Wsiadasz? - zadał spokojnie pytanie. Jego głos pozbawił Hane wszelkich zmartwień jakie pojawiły się przed paru sekundy, jednak w tem pojawiło się pełno pytań, jednym które z nich wszystkich dominowało było: CO TUTAJ SIĘ DZIEJE??? Dziewczyna tylko stała i wgapiała się tępo w twarz Nikino, nie racząc odpowiedzieć mu na pytanie.

MONEY DOESN'T MATTERWhere stories live. Discover now