Podeszła do rodziny Woodlandów, chociaż miała ochotę odejść w drugą stronę. Przywitała się z hrabiną, która nie ukrywała, że nie lubi jej „stylu" życia, ale hrabina Devon w ogóle się tym nie przejęła. Uśmiechnęła się tylko z wyższością i kiwnęła kobiecie głową, podobnie uczyniła z Whitney i Victorią, lecz ta odwróciła twarz i wbiła wzrok w coś poza nią.
Hrabina prawie parsknęła, tak bardzo chciała wygarnąć tej dziewczynie, żeby w końcu wzięła się w garść.
– Jakie urocze przyjęcie – zagadnęła hrabina Cawdor, na co Diana uśmiechnęła się i kiwnęła głową. Kątem oka dostrzegła jakiś ruch i odwróciłam w tamtą stronę głowę. W oddali dostrzegła księcia Graftona, który parł w jej stronę.
Oddaliła się więc szybko i poszła powitać przyjaciela, który nie powinien mieć styczności z tą rodziną. Hrabina poczuła się w obowiązku, żeby go odciągnąć od tych ludzi.
– Cieszę się, że już jesteś – powitała go i uśmiechnęła się, a potem ujęła go pod ramię i poprowadziła do stołu z napojami i przekąskami, które miały zająć czas ludziom oczekującym na kolację.
– Coś się stało? – zapytał, kiedy zobaczył, że Diana rzuca za siebie niespokojne spojrzenia. Zerknął w tamtą stronę i niemal wstrzymał oddech, gdy napotkał znękane, szare oczy tej samej dziewczyny, która chowała się w ogrodzie.
Tuż obok niej stała jej młodsza wersja, lecz z gładką twarzą, roześmianymi oczami i szerokim uśmiechem. Niewątpliwie młodsza siostra przyciągała swą urodą, szerokim uśmiechem, który olśniewał. Starsza siostra wyglądała natomiast przy niej dość smutno i bezradnie.
Odwrócił się do niej plecami, bo nie zamierzał jej obserwować, lecz doskonale widział przez tę jedną chwilę, jak bardzo dziewczyna chciała uciec z tego balu.
– Nie, nic. – Kobieta machnęła ręką i wzięła od księcia kieliszek ponczu. Upiła łyk i razem z mężczyzną zwróciła się w stronę bawiącego się tłumu.
Asher widział, jak ludzie szepczą między sobą, pokazują go palcami i kręcą głowami, chociaż nikt nie śmiał jawnie okazać mu afrontu, nie mogli się powstrzymać od szeptów. Ale nie zwracał na to uwagi i tak wiedział, że większość z nich chciałaby choć trochę uszczknąć z jego fortuny.
Hipokryzja. Niemal prychnął na głos, kiedy zrozumiał, że jest tak samo pożądany, jak i gardzony.
Wzrok skierował na kobietę, która stała po drugiej stronie sali, chowając się za plecami matki. Jezu Chryste, pomyślał zniesmaczony. Nie obchodziła go, ale irytowało go to, że ona w ogóle nie ma żadnego charakteru, że woli chować się, niż patrzeć na innych z wyższością, na jaką zasługiwała ta głupia hołota.
W końcu odwrócił wzrok i spojrzał na Dianę, która przypatrywała mu się z zaciekawieniem.
– O co chodzi? – zapytała i zerknęła w stronę, w którą sam patrzył.
Asher pokręcił głową, lecz Diana nie dała się zwieść i wbiła w niego poważne spojrzenie przynaglające do odpowiedzi. Nie chciał nic mówić, ale nie miał przed nią żadnych tajemnic i może dzięki tej rozmowie dowie się coś o Victorii.
– Kilka dni temu przez kilka chwil rozmawiałem z Victorią Woodland.
– Naprawdę? I co ci powiedziało to przerażone stworzenie? – dopytywała drwiąco, co Asher skwitował uśmiechem.
– Niewiele. Musiałem ją ukryć w ogrodzie, żeby nas nie nakryli. Jej własna siostra naśmiewała się z jej wyglądu. Myślałem, że to z moją rodziną było coś nie tak, a tu jednak proszę, jednak są gorsze.
YOU ARE READING
Szczyt perfekcji (Blizny #1)✓
Romance• TEKST PRZED KOREKTĄ • Victoria Woodland nie sądziła, że kiedykolwiek wyjdzie za mąż, a jeśli już jej się to uda, na pewno nie będzie to małżeństwo z miłości. Matka nieustannie karciła ją i strofowała za to, że nie potrafiła przyciągnąć uwagi żadne...
Rozdział 2
Start from the beginning