*Chodź tu do mnie dziubasku*

1.5K 28 0
                                    

-Jadę na paznokcie, do fryzjera i na zakupy, bo lodówka aż piszczy...-rzekłam, wzdychając.

-To wieczorem albo w nocy, nie odpuszczę ci-pocałował mnie w nos-A dzisiaj będziesz miała powtórkę z nocy poślubnej...-

Wiecie za co go pokochałam? Christian nie jest taki gburowaty, nie myśli wiecznie o jednym, pamięta, że ja też mam życie i przeżywam niektóre rzeczy. Może wam się wydawać, że jest uzależniony od seksu, ale... Christian ma mnie na pierwszym miejscu w swoim życiu, zna moje potrzeby, zna mnie na wylot. Obiecał mi, że mnie nie skrzywdzi ani nie wykorzysta. Mój mąż to opiekuńczy, odpowiedzialny, inteligentny oraz cudowny mężczyzna, jaki kiedykolwiek wtargnął do mojego życia. Podchodzi do mnie czule, nawet, gdy mam chęć wybić połowę ludzkości (jak mam okres to szczególnie...).

-No dobrze... To ja lecę na pazurki, a ty wracaj do pracy... I myśl o pracy, a nie o tym co będziemy później robili...-szepnęłam, całując go w czubek głowy.

-Postaram się, miłego dnia kochanie-mruknął, uśmiechając się.

Pojechałam na paznokcie, które robi Blanca. Wybrałam wzór jaki ma być, moja przyjaciółka zaczęła go robić. Po dwóch godzinach skupienia skończyła.

-Zakochałaś się w 38 latku...-westchnęłam, podsumowując tą historię.

-No taaak... On jest taki przystojny...-wydukała rozmarzona.

Nie miałam już sił na to, co ona mi mówi...

-Wiesz co? Jedź na zakupy, kup sobie bieliznę koronkową, wyciętą sukienkę i będzie twój. Serio-doradziła, ubierając kurtkę.

-To nie jest zły pomysł... Jim, nadchodzę!-krzyknęła radośnie.

Zaraz, zaraz... Jim?

-Kto kurwa?!-pisnęłam zdziwiona.

-Jim, ten 38 latek-powtórzyła początek swojej historii.

-Czy ty wiesz z kim masz doczynienia?! Wiesz w ogóle kim jest?!-zaczęłam wrzeszczeć na nią.

-Nie...-spuściła głowę.

-Brawo dla ciebie! Jim to ten facet co się uczepił mnie po śmierci mamy! Umawiasz się z typami, których nie znasz! Dzięki za paznokcie, radź sobie sama. Wykorzysta cię jak każdą inną-odparłam, wychodząc.

Jak najszybciej wsiadłam do auta, pojechałam do domu. W trakcie drogi zaliczyłam rozmowę z Lucy, umówiłyśmy się na wieczór filmowy i winowy. Weszłam do domu, na widok marynarki mojego męża na wieszaku aż się uśmiechnęłam. Nie było go nigdzie na dole, to skierowałam się do jego gabinetu na piętrze.

-Jak tam, słońce?-spytałam, wchodząc do pomieszczenia.

-A w porządku... Czytam raporty-kreślił coś agresywnie na kartkach-Co za chuje... Mylą nazwy ulic...-

-Mhm... To nie przeszkadzam...-odparłam, łapiąc za klamkę.

-Nie przeszkadzasz, nie miałaś być u fryzjera?-zapytał, podnosząc na mnie wzrok.

-Odwołałam wizytę... Blanca mnie wkurzyła, dlatego straciłam humor-odpowiedziałam, opierając się o zimne drzwi.

-Chodź tu do mnie dziubasku-rozłożył ręce, odsuwając się od biurka.

Bez słowa podeszłam do czarnowłosego, usiadłam mu na kolanach i wtuliłam się. Zawsze jego przytulasy mi pomagały... 

-Chcesz o tym porozmawiać czy nie?-spytał cicho, opierając głowę na mojej.

-Nie chcę...-odpowiedziałam, wzdychając.

Po tym jak oderwaliśmy się od siebie, usiadłam na biurku przed Christian'em. Zawsze, ale to zawsze zapominałam w sukienkach, żeby nie rozchylać nóg. I teraz też o tym zapomniałam.

-A jak ci minęła praca?-zmieniłam temat.

-A bardzo dobrze-podniósł się, stanął pomiędzy moimi nogami-Pamiętasz co ci obiecałem?-

-Nie pamiętam-szepnęłam, uśmiechając się zadziornie.

Christian wbił mi się w usta, zaczął całować zachłannie i namiętnie. Jedną ręką trzymał mnie, bym się nie odsunęła, a drugą drażnił moje wrażliwe miejsce pod sukienką. Sapnęłam mu w usta, na co on przygryzł moją wargę. Sytuacja na tyle się rozwinęła, że wszystko zleciało z biurka, a nasze ubrania leżały porozrzucane po całym pokoju. Wieczorem pojawiłam się u Lucy, miałyśmy pić razem wino, ale straciłam chęci. Moje myśli krążyły wokół Blanci i Jim'a, boję się, że on ją skrzywdzi.

Noc jest nasza, kochanieWhere stories live. Discover now