Deus Ex Machina

1.6K 84 180
                                    

Słońce stało już wysoko na niebie, gdy Tadeusz się obudził. Przez okno kamienicy wlatywał do środka zimny wiatr świszcząc. Łóżko na którym leżał było wygodne, całe pomieszczenie przypominało Tadeuszowi mieszkanie jego babci w Toruniu. Zza ściany usłyszał lekko szumiącą muzykę z radia. 

         Kilka starych szmat bym na tyłku siadł.

Tadeusz uchylił sklejone ropą powieki. Zebrał ślinę w ustach i szybko połknął próbując w ten sposób zwilżyć gardło. Przyniosło to prawie odwrotny skutek uświadamiając Tadeusza jak bardzo chce mu się pić. Próbował sobie przypomnieć wczorajszy wieczór, ale wszystko zatrzymywało się przy czwartej piosence w klubie. Wstał zrzucając z siebie kołdrę i wyszedł z przytujnego pomieszczenia. Postanowił pójść w kierunku bajmu. Kiedy wszedł do kuchni gość od kwiatów, Fabian-Marcel popijał herbatę patrząc w okno. Spojrzał w stronę przybysza i uśmiechnął się pokrzepiająco.

-Dzień dobry.

-Cześć. - Tadeusz nie wiedział co powinien ze sobą zrobić. Na pomoc przyszedł mu "nieznajomy" kiwając głową na krzesło obok siebie. -Mam kilka pytań.

-Spodziewałem się.

-Ymmm...czy my.. coś...

-Nie.

-Och, uch... to dobrze. Bo ja tak jakby...

-Jestem zakochany, a mój luby okazał się być okropnym przyjacielem chociaż tego w sumie nie wiadomo.

-Skąd to wiesz?

-Sam mi powiedziałeś. - Tadeuszowi mignęło przed oczami jakieśmgliste wspomnienie poprzedniej nocy. Rozmowa nocą podczas jakiegoś spaceru i historia, która niechcący wypadła z jego ust.

-Już pamiętasz?

-Powinienem Ci podziękować. Gdyby nie ty, nie wiadomo co mogłoby się stać 

-Fakt. CO teraz zrobisz?

-Nie mam pojęcia.

-Nie wiem jak duży autorytet w twoich oczach ma dwudziestotrzyletni kurier, ale moim zdaniem powinieneś z nim porozmawiać.

-Każdy zawsze radzi rozmowę.

-Rozmowa to jedna z niewielu rzeczy, które odróżniają człowieka od zwierzęcia 

* * * 

Kolejka przy kasie była okrutnie długa. Torby ważyły po jakieś siedem kilo jedna, a ich rączki paskudnie wbijała się w Janowi ręce.Wiatr wiał coraz mocniej, a jego nogi zaczynały odmawiać posłuszeństwa. Czuł, że za chwilę zemdleje.Usiadł na ławce i próbował ustabilizować oddech. Już prawie odlatywał, gdy poczuł, że ktoś szturcha go za ramię.

-Masz jakiś specjalny powód dlaczego mdlejesz na ławce w parku czy to takie hobby?

-Nie próbuj być zabawny w tej chwili, Kamil.

-Powinieneś się cieszyć, że w ogóle z tobą rozmawiam.

-Faktycznie, wybacz mi tę niezwagę! - Janek spróbował otworzyć oczy, które musiał zmrużyć przez światło. - Co ty tuta robisz?

-Pilnuje twoich zakupów i pomimo przysięgania sobie, że nie będę z tobą rozmawiać to to robię?

-Czemu wszyscy nie chcecie ze mną rozmawiać?!

-Bo zamiast pożegnać swojego najlepszego, podkreślam najlepszego, przyjaciela wolałeś spać ze swoją ,,kochaną" dziewczyną?

-To nie tak, że wolałem.

-Stawiałeś opór?

-Tak, ale ona sobie nic z tego nie robiła.

-Zdajesz sobie sprawę, że to gwałt?

Rośka sąsiedzi AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz