Cel, #3

197 24 9
                                    

Po deszczowym poranku, nastało piękne przedpołudnie i popołudnie, i to wcale nie dla tego, że ani Harry, ani pani z kotem, ani listonosz, czy też dziewczynki z ciastkami, nie zakłócili mi te kilka godzin z Sherlock'iem Holmes'em. Wcale.

Po deszczu, pojawiło się słońce i tęcza, a ja usłyszałam jak ktoś krzyczy „Ej, ludzie tęcza! Zróbmy sobie selfie!”, po czym wybiega z domu Harry'ego. Tak, wiem że to od niego bo usłyszałam jego krzyk „TĘCZA!”, a zaraz po tym pisk.

I tak właśnie mogę przypuszacz, że albo on i jego przyjaciele były na haju, lub urwali się z wariatkowa. Żadnej opcji nie wykreślam.

Podniosłam swój tyłek z kanapy i ruszyłam do kuchni, bo naparwdę miałam wielką ochotę na lody.

Otworzyłam lodówkę, a to co zobaczyłam totalnie mnie zasmuciło. Nie ma lodów. Czemu? Czemu to mnie i mojej zamrażarce musiało się przytrafić?

Jęknęłam żałośnie i wyciągnęłam z jednej szafek, porcelanowego kotka, który skrywał w sobie wszystkie moje pieniądzę. Wzięłam 10 funtów i uprzednio sprawdzając czy nie pada, wyszłam z domu.

Tak, mam teraz cholerną chcice na lody i nawet jeśli będę musiała się z kimś bić, to i tak przyniosę je do domu, lub będę je jadła w więzieniu, gdzie trafię jeśli ktokolwiek, będzie chciał mi je zabrać.

Weszłam do sklepu na rogu i od razu skierowałam się do zamrażarki, gdzie przeglądałam różne rodzaje lodów. Jakie lepsze truskawkowo-cytrynowe czy czekoladowo-waniliowe? A mniejsza, biore oba. Co mi tam. Wzięłam dwa pudełka i ruszyłam do kasy, uprzednio chwytając jeszcze zieloną herbatę.

Po zapłaceniu, spakowałam to do torby i ruszyłam do domu.

Szczerze, nie chce mi się iść jutro do pracy, ale Luke ma mi oddać Merlina, którego wziął na laseczeki. Tak to jest, jak dajesz swojemu jedynemu przyjacielowi papugę na weekend, a on ją uczy tekstów na podryw.

-Miranda!- kurwa, tylko nie on.

-Madison. Jestem Madison- warknęłam w stronę Harry'ego, który nagle pojawił się koło mnie, kiedy otwierałam drzwi.

-Widzę, że masz lody. Mogę je z tobą zjeść?

-Nie.

-Proszę- wszedł za mną do domu.

-Nie, Harry wyjdź- wzięłam dwa opakowania lodów i otworzyłam zamrażarkę.

-Madison, co ty taka jesteś.

-Niby jaka?

-No, taka smutna, trzeba cieszyć się życiem!

-Będę cieszyć się życiem, kiedy stąd pójdziesz.

-No, weź, jestem zabawny!

-Nie, nie jesteś.

-A właśnie, że tak! Spytaj mojej mamy!

-Skąd mam znać twoją matkę?!

-Nie wiem! Możemy do niej zadzownić!

-Myślisz, że nie mam nic innego do roboty?!

-No nie wiem?!

-Jesteś nieznośny Harry!

-Ja?!

-A kto inny! Jarałeś się tęczą idioto!

-Tęcza jest fajna! I kolorowa! Nie moja wina, że ty widzisz świat w szarych kolorach! Gdybyś zauważyła, trzeba cieszyć się z małych rzeczy! Ale widzę, że ty antyspołeczna dziewczyno tego nie umiesz! Do tego, jesteś dla wszystkich wredna, myślisz, że nie widzę, jak spławiasz te małe dziewczynki lub starszą panią?

Okej, to bolało. Wiedziałam, że jestem suką i wiedziałam, że ludzie o tym wiedzą, ale Harry mógł mi to powiedzieć jakoś delitakniej, co nie

Chegaste ao fim dos capítulos publicados.

⏰ Última atualização: Mar 28, 2015 ⏰

Adiciona esta história à tua Biblioteca para receberes notificações de novos capítulos!

Cel |h.s|Onde as histórias ganham vida. Descobre agora