CARLOS

6 0 0
                                    


Obudził go dźwięk budzika. Poderwał się, nie do końca pamiętając gdzie jest ani co się wczoraj wydarzyło. Zajęło mu chwilę przypomnienie sobie wczorajszych wydarzeń, skrzywił się, wolałby tego nie pamiętać, Jednocześnie poczuł mocny ból głowy. -Świetnie, jeszcze kac – wyszeptał zrezygnowanym głosem.

Jak zawsze był pierwszy w biurze, włączył komputer spoglądając na zdjęcie syna na ekranie telefonu. Nie wiedział że będzie aż tak tęsknił. Do biura zaczęli wchodzić inni pracownicy, robiło się coraz bardziej gwarno. Założył słuchawki, nie włączył muzyki, po prostu nie miał ochoty z nikim rozmawiać. Chociaż musiał przyznać że ostatnio mało kto go zagadywał, czyżby ludzie go nie lubili? Szybko potrząsnął głową chcąc pozbyć się tej irracjonalnej myśli.

Spojrzał niecierpliwie na zegarek, już po 8 a Jim nadal nie zjawił się w biurze. Nie zdążył jeszcze skończyć swojej myśli gdy w drzwiach pojawił się Jim. Przygarbiony bardziej niż zwykle, nieogolony i we wczorajszym ubraniu. Rzucił ciche cześć i pomaszerował w stronę swojego biurka. – Cześć – wysyczał Carlos z pogardą w głosie, a jego skroń zaczęła niebezpiecznie pulsować. Ciśnienie uderzyło mu do głowy, poczuł że zaraz zemdleje z gniewu który nim zawładnął.

Wściekłość spotęgował dźwięk uderzeń obcasów o płytki na korytarzu oraz coraz głośniejszy śmiech. To one. Najlepiej ubrane, najatrakcyjniejsze współpracownice Carlosa. Och jak on ich nie cierpiał. W drzwiach pojawiła się wysoka szatynka o długich prostych włosach, szarych oczach i oliwkowej cerze, na jej nosie nienaturalnie symetrycznie układały się piegi. Na sobie miała krótką skórzaną spódnicę w kolorze karmelu i białą szyfonową koszulę, czarny krótki płaszcz powiewał niezapięty gdy stawiała krok za krokiem w szpilkach od Jimmiego Choo. Na ramieniu zwisała torebka Gucci a w ręce mieniącej się od złotych pierścionków trzymała kubek z kawą na wynos. To Molly Crash, arcywróg Carlosa. Kiedyś byli przyjaciółmi jednak Carlos nie mógł znieść że Molly jest równie dobra, a może nawet i lepsza od niego, a dodatkowo jako dusza towarzystwa potrafiła zdobyć w łatwy sposób przychylność osób które on do siebie przekonywał przez lata. Za Molly, wyłoniła się jej najlepsza przyjaciółka – Zeo Parker. Zoe rozejrzała się z pogardą po biurze. Zmrużyła niebieskie oczy a jej wzrok przez ułamek sekundy zatrzymał się na Jimie. – Mógłby się w końcu wykąpać- pomyślała zarzucając za ramię długie, gęste, lekko falowane na końcach blond włosy. Długie czerwone paznokcie zaniknęły w morzu złotych włosów by przenieść się na idealnie płaski brzuch lekko wygładzając krótką elegancką czarną sukienkę. Miała idealną figurę. Jej stylizacje dopełniał karmelowy długi płaszcz oraz czarne szpilki i mała torebka od Valentino. Zmarszczyła swój mały zgrabny nosek i wydęła pełne różowe usta przechodząc koło stażysty Jacka który miał poważny problem z zachowaniem higieny osobistej. Kiedy zbliżyły się do swoich miejsc Carlos zakaszlał czując mieszankę dwóch znanych zapachów. Nie rozumiał jak można używać tak mocnych perfum w pracy, ale jedno musiał przyznać pachniały cudownie.

-Wszystko w porządku? – spytała Molly wpatrując się w jego pulsującą skroń. Carlos rzucił jej chłodne spojrzenie– Tak – wycedził przez wciąż zaciśnięte usta. Wstał gwałtownie, poprawił koszulę i skierował się w kierunku biurka Jima. - Co mu jest?- spytała Zoe ściągając płaszcz. Molly nie odrywając wzroku od telefonu rzuciła sucho – Jest sobą.

Carlos podszedł do biurka Jima i przykucnął, chociaż czuł że tak bardzo chciałby teraz usiąść na jego kolanach i wtulić się w jego szyję, a bicie ich serc zsynchronizowałoby się. Odrzucił tę myśl głośno przełykając ślinę. – Zrobiłeś to? – szepnął wściekły. – Carlos, nie tutaj – Jim jęknął rozglądając się po biurze. – Później porozmawiamy.

-Później? Niby kiedy? Jak wyjdziesz z pracy i wyłączysz telefon? – Carlos prawie krzyknął.

- Pójdziemy do kantyny na obiad, razem. Obiecuję. – Wyszeptał Jim jeszcze bardziej kuląc się za biurkiem.

-Jim nie pogrywaj ze mną. Mieliśmy pakt, mieliśmy to zrobić razem. Dlaczego mnie wystawiłeś?

- Nie mogę zostawić dzieci z Peggy, przecież wiesz że nadużywa alkoholu. Co jeśli coś im się stanie?

- Przestań szukać wymówek Jim! – Carlos nie wierzył w to co usłyszał – mówiłem ci ze dzieci to nie problem, możesz zabrać je ze sobą. Możesz walczyć o nie w sądzie, mogą zamieszkać z nami. Pomogę ci je wychować.

- To nie takie proste. – Jim spuścił wzrok i nerwowo zaczął skubać skórki przy paznokciu wskazującego palca lewej dłoni.

- Jesteś jebanym tchórzem Jim! – wycedził Carlos przez zaciśnięte zęby. – Jeszcze tego pożałujesz.

Carlos podniósł się gwałtownie, widząc wchodzącą do biura Patricie Hormann.

Patricia była ich szefową, chociaż wątpliwości budził fakt, że udało jej się zdobyć posadę managera. Była głośna, jej żarty zawsze byłby okraszone rasizmem, seksizmem i niestosownością. Sama o sobie mówiła, że posunęłaby się do wszystkiego byle tylko awansować i zdobyć przychylność managerów wyższego szczebla. Mężczyźni omijali ją szerokim łukiem, bo mimo że była wyjątkowo nieatrakcyjną osobą zachowywała się jakby mogła przespać się z każdym z nich na pstryknięcie palcami. Była niska, drobna, jej twarz była bardzo pociągła z wąskimi ustami i szeroko rozstawionymi niebieskimi oczami. Włosy w kolorze mysiego blondu nosiła ścięte niemodnie z wyszarpaną krótko grzywką która odsłaniała wyskubane cienkie brwi. Zdawało się jakby zatrzymała się we wczesnych latach dwutysięcznych.

- Hej wszystkim!- krzyknęła wchodząc do biura. Carlos skrzywił się i odszedł od biurka Jima, licząc że minie się z Patricią bez konieczności wymiany zdań. Niestety nie udało mu się to, Patricia głośno skomentowała jego obecność - Co tam Carlos, nie wyspałeś się? Źle wyglądasz. Trzeba się cieszyć, jutro wypłata! – Carlos spojrzał na nią z niechęcią, ale zmusił się do słabego uśmiechu. Wiedział, że jeśli szefowa poczuje się urażona, on nie będzie miał życia. Zrobi wszystko by utrudnić mu życie, a tego nie chciał. Komplikacje w życiu osobistym wystarczyły mu aż nadto. Z reszta przydałaby mu się podwyżka, żeby porozpieszczać Tima, może jakiś wyjazd razem. Może chociaż trochę udałoby mu się wynagrodzić synowi rozłąkę na jaką go skazał.

Kiedy przyszła pora lunchu Jim nie wstał od biurka, skulił się jeszcze bardziej chcąc się ukryć przed wzrokiem Carlosa. Carlos spojrzał na niego z pogardą. Zawsze jedli lunch razem o tej samej porze, wygląda na to że ta tradycja właśnie dobiegła końca.

Kiedy wszedł do kantyny, czekało go następne rozczarowanie. Przy stole siedziała Molly i Zoe, przed nimi niedojedzony lunch, a one szeptały nachylone ku sobie. Molly która pierwsza go zobaczyła odchyliła się i pomachała mu ręką – Carlos, chodź do nas! – To ostatnia rzecz na jaką miał ochotę, ale inne stoły również były zajęte, więc powoli pomaszerował w ich stronę. -Smacznego. – powiedział oschle siadając obok Zoe.

- Słyszałeś, że Jim leci na Patricie? – Zoe nie wytrzymała i rzuciła pytaniem zanim zdążył chwycić za widelec.

-Co?- popatrzył na nią jak na idiotkę.

-No, tak wczoraj gdy większość ludzi już wyszła do domu, zapytał ją co robi po południu, a kiedy odpowiedziała, że musi wymienić olej w samochodzie zapytał czy może jej pomóc.

- Może po prostu chciał być miły. – wtrąciła Molly.

- Nie no coś ty, jakby mu się nie podobała to nie proponowałby pomocy. – odpowiedziała urażona Zoe.

- Ale on ma żonę, poza tym wyobrażasz sobie on i zdrada, serio? – Molly skrzywiła się.

- W sumie masz rację – zachichotała Zoe.

Carlos zaczerwienił się. Tak ludzie postrzegają Jima? Jako kogoś nie zdolnego do zdrady, kogoś nieatrakcyjnego? Gdyby tylko wiedziały jak Jim potrafi być stanowczy w łóżku to skończyłby się ten głupkowaty chichot. Jego myśli przerwał głos Molly. – A co u ciebie? Nie najlepiej wyglądasz, dobrze się czujesz?- spojrzała na niego badawczo.

- Chyba się wczoraj czymś zatrułem. – odpowiedział chcąc ją zbyć. Molly spojrzała na zegarek i pośpiesznie zaczęła zbierać swoje rzeczy. -Ok musze lecieć, za chwile mam spotkanie. Idziesz? – rzuciła w stronę Zoe. Poczuł ulgę kiedy odgłos dwóch par obcasów zaczął cichnąć. W końcu został sam i mógł skupić się na zaplanowaniu zemsty. Jednego był pewien, Jim pożałuje tego w jaki sposób go potraktował. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 23, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Korpo DramaWhere stories live. Discover now