Rozdział 2. Ja cię zabije.

21 0 0
                                    


Kiedyś Katherine myślała, że najważniejsze funkcje pełnią mężczyźni. Nie tyle co w domu, co i w pracy. Gdy była mała, podziwiała ich. Fascynowali ją, jednocześnie na każdym kroku zaskakując. Zawsze wyglądali elegancko. Mama zawsze twierdziła, że tak powinien wyglądać każdy dobry mężczyzna; czarny, dopasowany garnitur, płacz, teczka i broda na twarzy, pomyślała. Wtedy tak powiedziała. Jej mama zaśmiała się szczerze i poklepała ją po maleńkiej główce z lekkimi iskrami w niebieskich tęczówkach i stwierdziła ,że gdy dorośnie zrozumie więcej. Była zdezorientowana. Każdego późnego wieczora od tamtego momentu, zakradała się po cichu na schody, przykucając przy poręczy, by tylko zobaczyć tatę i zrozumieć słowa mamy. Jednak dalej nie wiedziała o co jej chodziło.

Garnitur, buty, teczka, płaszcz, lekko ogolona broda; wyliczała na palcach. Przecież wszystko się zgadza. Lecz dlaczego mama tak zareagowała, zamiast pochwalić jej sposób myślenia. Wtedy zaczęła boleć ją głowa, więc natychmiast przestawała o tym myśleć.

Oczywiście dopóki ból ustał. Wtedy ponownie rozmyślała, badając swoje przypuszczenia.

Jednak nie trwały one dla mniej zbyt długo. Zaczęła coraz to mniej widywać taty. Mimo dobranocki i tak schodziła delikatnie na dół zerkając, szukając jego osoby. Nie przychodził. Następnego razu przyłapała ją jej mama, która nie była zbyt z tego zadowolona. Katherine była wtedy smutna. Po raz pierwszy zdenerwowała mamę. Rozpłakała się, wyznając jej prawdę. Lecz ku jej zdziwieniu jej mama popatrzyła na nią z lekkim smutkiem, a po złości nie było śladu. Oznajmiła wtedy.

- Tata ciężko pracuje.

Było dla niej, siedmioletniej dziewczynki niezbyt istotne. Nie mogła tego zrozumieć.

- Ale dlaczego?! Dlaczego tatuś mnie nie odwiedza?

Wtedy mama objęła jej policzki delikatnie, obiema drżącymi dłońmi. Popatrzyła na nią z smutnym uśmiechem.

- Skarbie... Tatuś ciężko pracuje i mogą być dni, w których go nie będzie.

Pocałowała ją w główkę, przytulając do siebie. Jednak Katherine nie wiedziała, że ona również nie potrafiła powstrzymać spływających łez po policzkach.

Mijały dni. Miesiące.

Zaczął się rok szkolny. Mimo sytuacji z jej tatą, musiała chodzić do szkoły. Jednak nie miała żalu do swojego ojca. Wiedziała, że ciężko pracował. Widziała to wtedy, gdy wracał dawniej z pracy. Mimo nienagannego stroju, jego twarz wyrażała ogromne zmęczenie. Katherine nie przejmowała się tym. Miała nadzieję, że tylko gdy skończy pracę, wróci. A od tamtego dnia same opiekowały się domem. Katherine pomagała mamę w obowiązkach domowych mimo swojego jeszcze małego wieku. Sprzątała, a czasami nawet coś ugotowała. Za każdym udanym razem, mama mimo problemów z dłońmi, klaskała w nie, uśmiechając się promiennie. Wtedy na jej twarzy pojawiał się duży uśmiech. Czuła się w takich chwilach szczęśliwa.

Jednak wszystko co szczęście szybko się kończyło. Mijały lata. Tata jej nadal nie wrócił. Lecz pieniądze na koncie mamy się nie kończyły. Dzięki temu chodziła na różnorodne dodatkowe zajęcia, mimo jej sprzeciwów. Jednak jej mama była nieugięta. Dlatego właśnie stała w ogromnej sali gimnastycznej. Skończyła podstawówkę z wyróżnieniem. Wpatrywała się w dyplom z lekkim zadowoleniem. Pomyślała wtedy o mamie i nie zważając na pomysły jej znajomych o wyjściu na miasto, udała się prosto do domu. Weszła do niego nawet nie siląc się by zadzwonić dzwonkiem.

Jednak wchodząc do salonu, zatrzymała się w połowie, wypuszczając dyplom z dłoni.

Zastała mamę klęczącą na podłodze, trzymającą się jedną ręką o blat stołu jadalnego. Nie wahając się nim się spostrzegła, klęczała już obok niej. Nie sądziła, że to co teraz powie, zniszczy ją doszczętnie, tak jak zniszczyło życie jej mamy.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 24 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

EMILLIANOWhere stories live. Discover now