Rozdział 1. Co do kurwy...

40 0 0
                                    

Rok 2020
Anglia, Manchester

-Ty suko...

Niezbyt przejęta Katherine oparła się o oparcie fotela z lekkim uśmiechem czającym się na jej pomalowanych na bordowo, ustach. Z nieukrywaną satysfakcją wpatrywała się w kobietę, która zakłuwana w kajdanki, otoczona ochroną sądową. Kobieta wpatrywała się w nią z gniewem i furią w oczach, podczas gdy ona siedząc na stanowisku adwokata prowokacyjnie odbijała w rytm swoje nowo zrobione w tamten poniedziałek paznokcie , które że swoim charakterystycznym stukotem opadały na ciemne drewno.

Udawała niby znudzoną i wogóle nie przejętą kamienną miną, lecz w środku aż drzała z podekscytowania i samozadowolenia.

Wprowadziła zaa kraty córkę szanowanego polityka w tym kraju, który jakby tylko chciał to by i ona tam trafiła.

Jednak rozprawa toczyła się na żywo i wszystkie jej brudne sekrety wyszły na światło dzienne razem z dowodami i opinią publiczną oraz ze świadkami. Niestety nielegalne interesy kiedyś zawsze wyjdą na powierzchnię. Nawet gdyby jak w tej sprawie trwały lata obserwowania każdego ruchu. Katherine przez niecałe 2 lata obserwowała każdy jej ruch, próbując wyłapać jej wszystkie szemrane interesy. Niestety nie było to takie proste, z powodu pomocy swojego ojczulka , więc miała dwa razy ciężej pod górkę.

Więc nie chcąc stracić w oczach osób publicznych podziw i szacunek z pewnością nie odważy się na taki ruch. I nie mogła nic zrobić na to jak  pełen zadowolenia uśmiech wpłynął na jej pełne wargi.

Kolejna wygrana sądowa. I ponnowne opijanie zwycięstwa.

- Proszę się uspokoić. To sala sadowa. - oznajmił jej policjant trzymając ją za jedno ramię w ciasnym uścisku.

- Pieprzy mnie to. - wycharczała i poruszyła głową tak, że jej blond włosy za kryły jej prawie całą połowę twarzy. Rozbawiona Katherine spojrzała na nią z udawalną skruchą, gdy kamerzysta podszedł do niej ze swoim sprzętem, niemal wtykając go w jej twarz, kręcąc na żywo.

Trzeba zachować pozory, pomyślała, jednak aż ją korciło ,by parsknąć na całą salę śmiechem. Wyglądała żałośnie.

- Spokojnie, w każdej chwili ma Pani prawo do adwokata i wznowienia kolejnej rozprawy. - oznajmiła  z udawaną skruchą w głosie i pochyliła lekko  głowę w bok spoglądając na nią. - Lub odsiedzenia za swoje czyny. To nie całe życie zaa kratkami. Tylko 25 lat i ponnowie bedzie Pani mogła żyć swoim dawnym życiem. - wstała z gracją, poprawiając swój beżowy płaszcz, biorąc do ręki również swoje rzeczy i akta , ponnowie na nią spoglądając z lekkim zadowoleniem. - Niestety za swoje czyny trzeba płacić.

Spojrzała na nią jak rozwścieczona gorylica. Lecz na jej ustach pojawił się nagły mały psychopatyczny uśmiech, lecz Katherine dostrzegła go zanim zniknął.

- Pożałujesz tego.

Katherine niezbyt przejęta ,  patrzała jak wyprowadzają młodą kobietę z sali sądowej. Z lekkim westchnięciem zudzenia ogarnęła swoje długie , czarne włosy na plecy. Szybkim, żwawym krokiem wyszła z sali rozpraw w odgłosie jej czarnych szpilek ,wybijających się w płytki. Chciała jak najszybciej poczuć smak dobrego, czerwonego wina w nocnym barze.

- Kattie!- znajomy, niemal wydzierający się na cały sąd, wesoły męski głos , rozbrzmiał z dosadnie echem.  Z jękiem odwróciła lekko głowę do tyłu, postrzegając Hermana, który ubrany w elegancką, czarną koszulę i w tym samym kolorze garniturowych spodniach z wesołym szerokim uśmiechem i błyskach w zielonych oczach. Szybkim krokiem znalazł się obok niej z zadziornym uśmieszkiem.

- Czego chcesz? - on jedynie wywrócił oczami przyciągając ją do swojej klatki piersiowej jednym ruchem, nie dając jej czasu na uniknięcie uścisku. Zdziwiona z rozłożonymi rękami po bokach, zmrużyła oczy ,zauważając bark przyjaciela.

EMILLIANOWhere stories live. Discover now