- Nie możesz pokazać Rose, że wiesz. Udawaj, że nic się nie zmieniło, ale nic jej już nie mów - powiedziała spokojnie dziewczyna. Lekko się uśmiechnęłam. Miała rację. Rose nie może dowiedzieć się o tym, że wiem. W takim wypadku dowiedziałby się o tym Czarny Pan i mogliby coś zrobić czego raczej nie chcę. 

***

- Straciliśmy kontakt, to trochę moja wina. Przepraszam - powiedziałam. Cole i Lucas nieco się skrzywili na tą wiadomość.

- Nie prawda, po prostu nikt z nas nie starał się o tą przyjaźń - rzucił Lucas. Zgryzłam policzek od środka i skinęłam głową po czym napiłam się piwa kremowego. - Możemy to odnowić.

- Chętnie - zaśmiałam się. Było mi smutno, że tak nagle urwał nam się kontakt, ale każdy z nas miał dużo na głowie. Chłopcy kończyli w tym roku szkołę i naukę, ja miałam do wykonania zadanie, skupiałam się na Draco i moich myślach przez co trudno było nam się zgrać. - Co po Hogwarcie?

- Ahh... - westchnął Cole. - Nie mam bladego pojęcia co ze sobą zrobić. 

- A nie chciałeś iść do ministerstwa? - zapytałam. Chłopak odkąd pamiętam mówił, że chce pracować w ministerstwie do departamentu międzynarodowej współpracy czarodziejów. 

- To chyba nie dla mnie - mruknął. Wydawało mi się, że coś nie gra i nie chce mi tego powiedzieć. - Lucas planuje iść do departamentu kontroli nad magicznymi stworzeniami. 

- Naprawdę? To fantastycznie - rzuciłam wesoło. Nie wiedziałam jak zacząć temat smutku u Cole'a. Nie wydawało mi się żeby to było spowodowane przez ich związek. 

- A ty już myślałaś co chciałabyś robić po szkole?

- Właściwie to zastanawiałam się nad nauczycielem od eliksirów w Hogwarcie, a aurorem - powiedziałam. Jeśli jako auror mi nie wyjdzie to zostanę nauczycielem, ale niezbyt wiem, który z zawodów bardziej mi się podoba. 

- Ciekawie - rzekł Cole uśmiechając się od razu. Stwierdziłam, że pogadam z nim o tym kiedy indziej na osobności. 

Minęło kilka godzin, spędziliśmy razem sobotę tak jak kiedyś. Rozeszliśmy się na jednym z korytarzy w Hogwarcie. Szłam sama do pokoju wspólnego, nie miałam żadnych planów na dzisiejszy wieczór aż do teraz. 

Poczułam mocny uścisk na moim nadgarstku i już chwilę poczułam jak moje plecy uderzają o kamienną ścianę. Nie musiałam rozmyślać kto mnie zaatakował na korytarzu. Wpił swoje usta w moje, a ja nie odmawiając oddałam pocałunek. Był delikaty choć w niektórych momentach czuć było zachłanność ze strony chłopaka. 

- Na wieżę? - zapytałam po chwili. 

- Chciałbym - mruknął wolno oddychając. Odsunął się wolno ode mnie, a ja lekko skrzywiłam. - Do ukończenia mojego zadania już blisko i muszę wszystko dobrze zaplanować. 

- To do zobaczenia jutro na imprezie - powiedziałam odchodząc.

Mimo, że była niedziela nie przeszkadzało nam to w zorganizowaniu imprezy urodzinowej księcia Slytherinu. Draco od razu obiecał, że się napije i to porządnie, a ja, że dotrzymam mu towarzystwa. 

***

Wyjęłam z szafki białą koszulkę z bufiastymi rękawami i czarne jeansy. Szybko weszłam do łazienki tak aby wyprzedzić dziewczyny. Przebrałam się i związałam włosy w luźnego koka. Jakoś nie miałam ochoty bardzo się dziś wyróżniać.

Weszłam do pokoju wspólnego, który był strasznie pusty jak na dzień imprezy. Kilka osób kręciło się to tu, to tam. Widziałam jak ktoś przygotowuje barek i wycisza całe pomieszczenie. Nigdy nie przyglądałam się temu od takiego zaplecza.

- Czego tu szukasz? - zaśmiała się Astoria stając obok. Westchnęłam i oparłam się o jedną ze ścian.

- Nie wiem, może szczęścia - prychnęłam. W tym momencie zaczęłam rozmyślać nad tym ile imprez rocznie urządzają ślizgoni licząc te w swoich dormitoriach. - W sumie to Blaise'a, widziałaś go gdzieś?

- Nie, pewnie przygotowuje się na ten kabaret - parsknęła w moją stronę i odeszła. Widać było, że humor zdecydowanie jej nie dopisywał.

Ruszyłam się i poszłam w stronę dormitorium chłopaków. Już na korytarzu czułam zapach męskich perfum i wydaje mi się, że nie tylko oni się przygotowywali. Zapukałam i nie czekając na odpowiedź weszłam do środka.

- Gdybym znów był nago? - warknął Teodor odkładając na szafkę perfumy. Od razu czułam ten intensywny zapach po wejściu do środka, bardzo go lubiłam.

- Nie przypominaj, proszę - westchnęłam rzucając się na łóżko Blaise'a, który przeszukiwał szafę. - Co ty właściwie robisz?

- Szukam drugiego buta - rzucił podirytowany. Położyłam się na drugim boku i kątem oka zauważyłam właśnie but Zabiniego leżący pod łóżkiem Draco. Nachyliłam się łapiąc obuwie i rzuciłam nim w przyjaciela. - Gdzie on był?

W odpowiedzi się tylko cicho zaśmiałam i rozejrzałam po pomieszczeniu. Jak zwykle wyglądało tak samo, dość znajomo, a jednocześnie nie. Jak zawsze ten sam brud, nieład i dobrze znany mi zapach chłopaków, a z drugiej strony tajemnicze szafy, szafki, łóżka, kufry i inne skrytki.

- Teo, chodź to mi pomożesz - powiedział diabeł zabierając ze sobą niechętnego Notta. Już chwilę później z łazienki wyszedł Draco. Ubrany był w czarną koszulę niezapiętą na dwa guziki, a jego włosy były w nieładzie i wyglądał niesamowicie.

- Ciebie się tu nie spodziewałem - powiedział podchodząc do mnie. Położył się obok i objął ramieniem. Od razu wyczułam te perfumy i mocny uścisk.

- Wszystkiego najlepszego - szepnęłam mu na ucho. Również się do niego przytuliłam. Chciałabym móc to robić to na co dzień bez zmartwień, że ktoś nas zobaczy i rozgada... A jak już o tym mowa...

- Blaise mówi, że...

Momentalnie się od siebie odepchnęliśmy tak, że Draco spadł z łóżka, a ja leżałam na samym rogu. Teo uniósł wyżej brwi i prychnął coś pod nosem.

- Może jednak pójdę - powiedział zamykając drzwi. Spojrzałam na Malfoya i oboje zaczęliśmy się śmiać. Nie martwiłam się, że powie wszystkim, że jesteśmy razem, bo każdy pomyśli, że Nott pił jeszcze przed zaczęciem imprezy. Z resztą on taki raczej nie był i zachowywał takie informacje dla siebie.

- Poczekaj tu chwilę - rzuciłam w stronę chłopaka. Wyszłam z pomieszczenia i szybkim krokiem ruszyłam w stronę swojego dormitorium. Zatrzymałam się przy szafie i wyjęłam spod ubrań małe, czarne pudełeczko owinięte szarą wstążką. Wróciłam do Dracona i podałam mu prezent. - Jeszcze raz wszystkiego najlepszego.

- Dziękuję, ale nie musiałaś - powiedział. Uśmiechnęłam się lekko, a blondyn rozwinął wstążkę. W środku był sygnet i spinki do mankietu. Prezent niby skromny, ale nie mogłam wpaść na żaden lepszy pomysł. 

Chłopak przytulił mnie w podziękowaniu. Wyjęłam z opakowania srebrny sygnet i włożyłam mu na palec. Lekko wyróżniał się wśród reszty jego pierścieni. Draco odłożył pudełko i razem poszliśmy na imprezę.

Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANEWhere stories live. Discover now