LXXIX

226 12 0
                                    

Trochę mną wstrząsnęło. Od razu domyśliłam się, że chodzi o mnie. Ostatnio powiedziałam dziewczynie trochę za dużo, bo nie potrafiłam się pohamować i dość szybko dopadły mnie konsekwencje tego. Czyżby była donosicielem Czarnego Pana?

- Co jej mówiłaś? - zapytała Laura. Zaczęłam głęboko się zastanawiać żeby jak najwięcej sobie przypomnieć. Jednak w mojej głowie czułam, że wielu szczegółów totalnie nie pamiętam.

- O imprezie coś na pewno - powiedziałam. Było to pierwsze co przyszło mi do głowy. Od tego właściwie zaczęła się nasza rozmowa. - Ja nie pamiętam nic więcej.

- Może coś ci podała albo rzuciła zaklęcie - wystraszyła się Laura. Taki scenariusz był dość możliwy. Czyżbym znowu przejechała się na ludziach? Rose zawsze wydawała się miła, skromna i pomocna. - Piłaś coś wcześniej?

- Herbatę, sama mi ją podała - powiedziałam. Teraz to nabrało sensu. W końcu zaczęłam łączyć fakty i przypomniało mi się, że przecież Alex jest chłopakiem Ellie i może on też jest donosicielem. - Muszę pilnie porozmawiać z Ellie.

Wybiegłam z dormitorium w stronę piwnicy, w której był pokój wspólny hufflepuffu. Dzięki odwiedzinom u siostry umiałam już doskonale wystukiwać słowa na beczce. Szybko weszłam do środka ignorując zdenerwowane spojrzenia innych.

Z lekkim problemem dotarłam do drzwi od dormitorium dziewczyn. Zapukałam raz po czym nie czekając nawet kilku sekund złapałam gwałtownie za klamkę i weszłam do środka. Ellie siedziała przy biurku nieco wystraszona moim wtargnięciem i na szczęście nikogo innego nie było w pomieszczeniu.

- Musimy porozmawiać - powiedziałam poważnym tonem. Wiedziałam, że dla dziewczyny będzie to potężny cios i wielka zmiana. - Dowiedziałam się czegoś o Rose i Alexie. Najprawdopodobniej są donosicielami Czarnego Pana i mówią mu wszystko o nas. Ile on wie?

- Poczekaj - rzuciła stanowczo. Zatrzymałam się na chwilę i złapałam oddech. - To jakiś żart? Niemożliwe żeby mi to zrobił.

- Musisz uwierzyć mi na słowo - mruknęłam. Nie brzmiałam ani trochę przekonująco, ale liczyłam, że siostra mi zaufać i przyjmie do siebie fakt, że naprawdę tak było.

- Sophie, naprawdę cię kocham, ale to nie ma najmniejszego sensu. Czemu akurat my? Z resztą nie chcę tym zaprzątać głowy. Możesz mnie zostawić? Chciałabym się pouczyć.

- Naprawdę, nie żartuje - rzuciłam. W oczach zebrały mi się łzy. Martwiłam się o nią i nie chciałam żeby cokolwiek jej się stało. - Nie wiem czemu akurat my, ale na pewno coś jest na rzeczy. Proszę, nie mów mu już nic.

- Idź stąd, po prostu idź - wygoniła mnie. Wyczułam w jej głosie złość i wiedziałam, że ma mnie już dość.

Niechętnie wyszłam z dormitorium. Poddałam się. Nigdy taka nie byłam, zawsze dążyłam do osiągnięcia danego celu, nie poddawałam się po chwili, a w szczególności gdy chodziło o moich bliskich.

Weszłam do pokoju wspólnego i zasmucona rzuciłam się na fotel. Łza spłynęła mi po policzku. Czułam się okropną siostrą. Wiedziałam, że Jacob tym bardziej tego nie zrozumie. Nawet nie miałam ochoty na rozmowę z nim o tym wszystkim.

Już chwilę później obok mnie usiadła Laura.

- Nie uwierzyła? - zapytała. Skinęłam jedynie głową. Przyjaciółka położyła dłoń na moim kolanie i przegryzła wargę. - Po co Czarnemu Panu akurat informacje o was? Zrobiliście coś?

- Nie wiem. Wykonałam swoje zadanie tak jak powinnam - mruknęłam opierając głowę o skórzane oparcie. Może jednak coś zrobiłam źle i jeszcze o tym nie wiem. Jestem pewna, że Pansy tego nie pamięta.

Miłość nie zna granic |Draco Malfoy| PRZERWANETempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang