Wiecie jak to jest być wychowywaną przez człowieka zaślepionego rządzą zemsty, nie?
To już wam mówię jak to moim przypadku wyglądało. Kolorowo niestety nie było ale mogło być gorzej. Mimo iż codziennie musiałam ćwiczyć ponad moje siły na barbarzyńskich treningach, miałam przy sobie jednego z największych wariatów jakich poznałam w swoim życiu, który przy okazji był moim najlepszym przyjacielem chyba od zawsze ...naprawdę zawsze.
Ponieważ urodziłam się rok po nim a nasi rodzice byli najlepszymi przyjaciółmi, przez co spędzaliśmy od urodzenia razem dużo czasu, w sumie nawet mieszkaliśmy obok siebie, więc każdą wolną chwilę spędziłam z nim, a później i z jego młodszą siostrą.
Niestety moja dziecięca sielanka trwała tylko kilka lat, ponieważ moja matka została zamordowana pewnej zimy wraz z matką Xu Shang-Chi aka mojego przyjaciela, a ojciec zmarł rok wcześniej na niezidentyfikowaną chorobę. I właśnie wtedy moje beztroskie dzieciństwo dobiegło końca, w dniu śmierci mojej matki. Ojciec mojego przyjaciela wziął mnie pod opiekę. Niestety był tak pogrążony w smutku, że zatracił się w zemście, wziął mnie i mojego przyjaciela, żebyśmy pokazali mu kto zabił nasze mamy i zabił ich na naszych oczach.
Zapytał nas wtedy czy pomścimy smierć naszych mam i pomożemy mu zabić osobę odpowiedzialną za zlecenie zabójstwa. Właściwie jedno słowo, a moja zgoda zmieniła całe nasze dotychczasowe życie.
Przez kilka lat byliśmy ostro trenowani. Uwierzcie mi, naprawdę ostro, aż doszliśmy do perfekcji. Nikt nie mógł nas pokonać no chyba że staruszek Shang-chi ze swoimi pierścieniami. To było po za naszym zasięgiem nie żebyśmy kiedyś próbowali się z nim bić co to, to nie.
W dniu kiedy Szef zabójców naszych mam został znaleziony ja i mój przyjaciel dostaliśmy misje zabicia go. No i tu właśnie zaczyna się cała jazda. Musieliśmy wyjechać i zostawić młodszą siostrę Xu Shang-chi, Xu Xialing .
Miałam wtedy zaledwie 13 lat i nie było to dla mnie łatwe. Potem ja i mój przyjaciel uciekliśmy zostawiając wszytko za sobą. Miejscem, do którego wyjechaliśmy było San Francisco. Tu tez się działo dużo rzeczy choć w ogóle innego typu. Nasz język angielski nie był idealny, więc jak zaczęliśmy uczęszczać tam do szkoły nie było zbyt kolorowo. Ludzie czepiali się o byle gówna, a my chcąc pozostać w ukryciu nie mogliśmy się wychylać, co skutkowało brakiem reakcji przy bójkach.
Z pomocą przyszła nam nasza najlepsza super hiper genialna przyjaciółka Katy Chen. Ta kobieta wymiata. Pewnego dnia znów pewna grupa w szkole zaczęła nas zaczepiać i próbowali nas pobić. Wtedy nagle wkroczyła ona śpiewając ,,Hotel California", po czym skutecznie odwróciła ich uwagę i zaciągnęła nas na parking szkolny, gdzie pokazała nam kluczyki zabrane jednemu z awanturników.
Jeździliśmy jego autem po mieście na pełnym gazie. Ahh, to była zabawa, nigdy tego nie zapomnę. Aniołkiem nie byłam ale kto by się dziwił, przy takim wychowaniu nie da się nim być .
A teraz hmm, cóż pracujemy całą trójką w hotelu, witamy gości oraz odwozimy auta na parking. Oczywiście nie od razu, najpierw trzeba zrobić rundkę po mieście tymi super furami, bo co to byłaby za praca, jak byśmy pojechali od razu na parking.
A przez tą całą historie o moim dzieciństwie zapomniałam się wam przedstawić. Nazywam się Wei Rin, a moje zmienione imię brzmi Raven. Mam azjatycką urodę, czarne długie proste włosy i to co mi się najbardziej podoba to moje czarno-czerwone oczy. Oczywiście nie jest to taki mocny czerwony niczym u wampira. Jest to bardziej taki ciemny czerwony z brązem, ciężko to wytłumaczyć.
Są one dość wyjątkowe, ponieważ moi rodzice oboje mieli jasno brązowe oczy, ale podobno moja babcia ze strony mojej mamy miała takie same. Posiadanie ich jest dziedziczne w mojej rodzinie co kilka pokoleń. Pierwszy raz się zdarzyło, żeby były one przekazane tak szybko. Najczęściej są to trzy/cztery pokolenia, więc są dla mnie czymś wyjątkowym.
Wiem to mimo iż mojej babki nigdy nie poznałam, ponieważ zmarła gdy miałam roczek, a mama nie zdążyła ze mną odwiedzić wioski w której się wychowała, lecz opowiadała mi o niej tyle, ile mogła. Te wszystkie legendy, historie są dla mnie czymś niesamowitym.
Zanim moja mama odeszła zostawiła mi wisiorek, który był przekazywany z pokolenia na pokolenie. Jest to czerwony kamień, nieoszlifowany rubin nazywany sercem smoka. Wszytko to sprowadziło mnie właśnie do małego mieszkanka w San Francisco, gdzie moim sąsiadem z naprzeciwka jest mój najlepszy przyjaciel Shang-Chi, który tak jak ja zmienił imię. W Stanach nazywany jest Shawn.
Dobra od teraz zaczynamy tą historie. Czas START!
CZYTASZ
To find yourself
FanfictionPowiem wam, tak moje życie było ciężkie i skomplikowane do czasu mojej ucieczki. Potem było dość spokojne, do chwili aż kilku gości z autobusu nie zechciało zabrać pewnej błyskotki należącej do mojego przyjaciela. No i od tego czasu to już za spoko...
