Dalej, w kolejce pojawiali się inni, wysoko postawieni urzędnicy ministerstwa – sędziowie Wizengamotu, szefowie departamentów, ambasadorzy – wszyscy wraz z rodzinami. Każdy chciał zamienić z nimi kilka słów – gratulując cudownego przyjęcia oraz chwaląc ich zaangażowanie w nowe prawo małżeńskie. Hermiona po dwudziestym powtórzeniu tych samych podziękowań i zapewnieniu, że ufa w decyzję ministerstwa, poczuła się trochę, jak nakręcana lalka.

Niemniej wkrótce pożałowała, że Malfoyowie nie zaprosili jeszcze więcej urzędników – bowiem zaraz po nich, zaczęli do nich podchodzić członkowie magicznej arystokracji – w większości będący jednocześnie śmierciożercami. Wielu z nich Hermiona zdążyła już poznać, na proszonych kolacjach we dworze, ale kilku widziała po raz pierwszy – przynajmniej oficjalnie.

Zauważyła, jak Antoine Dolohov zmierzył ją lubieżnym spojrzeniem, nim szepnął coś do ucha stojącego obok niego Rowla. Obaj złowrogo zachichotali, a Hermiona poczuła, jak uścisk Draco na jej talii się lekko wzmacnia. Blondyn nagle pochylił się do niej tak blisko, że jego usta musnęły jej ucho.

- Nie daj się im sprowokować, ale też nie okazuj słabości – wyszeptał, choć dla postronnych mogłoby to wyglądać, jakby całował ją z czułością po szyi.

Hermiona ostatkiem sił zmusiła się, by nie wzdrygnąć się od jego bliskości i skupić na tym co powiedział. Przywdziała na twarz maskę spokoju i uśmiechnęła się lekko do zbliżających się do nich śmierciożerców. Obaj mężczyźni mieli uwieszone na ich ramionach prawdziwe piękności. Xandria Rosier pogratulowała im jako pierwsza, a Hermiona w duchu ucieszyła się, że wśród arystokracji, to tylko kobiety wymieniały się pocałunkami w policzek. Już sam fakt, że usta tego przeklętego Rowla miały dotknąć jej dłoni, wprawiał ją w obrzydzenie.

- Moje gratulację, piękna Nino – Thorfinn przesunął ustami po jej ręce, jakby chcąc jej skosztować, po czym wyprostował się, nadal nie wypuszczając jej dłoni ze swoich oślizgłych palców.

- Serdecznie dziękuję, panie Rowle – Hermiona uśmiechnęła się do niego uprzejmie.

- Śliczna bransoletka. Należy do pani? – mężczyzna obrócił jej nadgarstek tak, by bliżej przejrzeć się brylantom. Hermiona wiedziała, że w ten sposób, próbował tylko dość bezczelnie nawiązać do afery z bransoletą Aurory Malfoy, której był pośrednim sprawcą.

- Dziękuję. Owszem jest moja. To prezent zaręczynowy, który otrzymałam od moich cudownych, przyszłych teściów – odpowiedziała z lekkością i uśmiechem.

- Kolejny klejnot rodowy Malfoyów... - Rowle uparcie nie puszczał jej dłoni, więc Hermiona sama nią szarpnęła i wymownym gestem położyła na torsie Draco, tak by jej pierścień zaręczynowy, mógł być dobrze widoczny.

- Wszystkie ich klejnoty są piękne, ale bledną przy najlepszym z nich, który zgarnęłam... A raczej, to on zgarnął mnie dla siebie przed innymi, prawda skarbie? – Hermiona zachichotała, opierając głowę na ramieniu Malfoya.

Na oblicze Thorfinna natychmiast wystąpił grymas najczystszej złości. Śmierciożerca spojrzał na Malfoya z taką nienawiścią, że Hermiona poczuła gwałtowną ochotę, by natychmiast wyjąć różdżkę i rzucić na nich zaklęcie tarczy.

- Oczywiście. Któż mógłby się oprzeć takiej pokusie, by zdobyć dla siebie najpotężniejszą czarownicę tego pokolenia?  Nawet najwięksi twardziele, nie mają z tobą szans, kochanie – Draco złożył mały pocałunek na jej włosach, a Hermiona zastanawiała się, czy nie posuwają się za daleko, w prowokowaniu tego mężczyzny. Jawne przypomnienie mu, że Draco pokrzyżował jego plan,y co do jej osoby, to jedno, ale przypomnienie mu również, że Hermiona zdołała go pokonać i odebrać mu wspomnienia, wyraźnie mocno ubodła jego dumę, patrząc po wyrazie jego twarzy.

Dramione - Przyrzeczona [Zakończone]Where stories live. Discover now