(6) Nagła zmiana

699 76 8
                                    

  Po zakończeniu się wszystkich zajęć, wyszedłem z klasy i ruszyłem w strone szatni. Szedłem przez korytarz, szukając słuchawek w plecaku, aż nagle na kogoś wpadłem. Był to Will, a obok niego stał Clay oraz George. Patrzyli na mnie jak na swoją ofiarę. Stałem przez chwile na środku korytarza, czując się jakby mieli mnie zaraz pobić. 


- Idziesz z nami - odezwał się Clay

- Hę? Że co proszę? - wypowiedziałem zmieszany

- To próba porwania twojej osoby- oznajmił chłopak z okularami

- Tak jasne, nie bawię się w wasze gierki - mówiłem, próbując wyminąć trójkę osób, jednak zatrzymano mnie

- Jak masz już przyjaciół to może byś się z nimi spotkał hm? - powiedział Clay

- Przyjaciół? - spojrzałem pytająco na George'a

- Jeśli wyjdziesz z nami na miasto to będę twoim przyjacielem - oznajmił z uśmiechem


Chciałem zadać więcej pytań, ale nie zdążyłem, ponieważ chłopacy zaczęli mnie ciągnąć za bluzę, abym szedł z nimi. Posłusznie poruszałem się krok w krok z grupką chłopaków. Dopiero kiedy wyszliśmy z budynku szkoły, zacząłem dopytywać się o co chodzi.

- Gdzie mnie porywacie? - udawałem wielce przerażonego

- No na miasto, mówiłem już - powiedział brunet

- A gdzie dokładnie, jeśli można wiedzieć? - przewróciłem oczami

- Współrzędne geograficzne chcesz, czy jak? - uniósł jedną brew Clay

- Powiesz, gdzie mnie prowadzicie po dobroci, czy mam zacząć uciekać?

- Nie mamy jeszcze planu, piwnica u mnie w domu będzie dla ciebie odpowiednia? - spytał Will

- Piwnica u niego w domu, jest równoznaczna z pizzą w jakiejś restauracji - wyjaśnił mi blondyn


Podczas kiedy spokojnie szliśmy na pizzę, ja uważnie obserwowałem George'a. Bardzo podejrzana dla mnie była nagła zmiana jego zachowania w stosunku do mnie. Niegdyś nigdy z własnej woli nie spotkałby się ze mną, a dziś był z tego wręcz zadowolony. Był kilkanaście centymetrów ode mnie i nie próbował mnie zabić, co prawda morderstwa nie planuje się głośno (a był dość hałaśliwy) aczkolwiek pozostawałem czujny.

Weszliśmy do restauracji i wybraliśmy wolny stolik. Oglądaliśmy menu zanim nie podeszła do nas kelnerka. Złożyliśmy zamówienie, które składało się z dwóch pizz, peperoni oraz caprocciosy. Czekając na jedzenie rozmawialiśmy we czwórkę tak jakby George wcale mnie nie nienawidził. Brunet był dla mnie tak okropnie miły, że pomyślałem, że Clay wyznał mu już miłość. Długo nie myśląc wyciągnąłem telefon oraz lekko kopnąłem blondyna sygnalizując mu co chce.


Nick:
Powiedziałeś już George'owi co do niego czujesz?

Clay:
Jeszcze nie a co

Nick:
To niby czemu jest dla mnie tak cholernie miły?

Clay:
No widzisz, moja ostatnia próba, przekonania go do ciebie, się powiodła ;)


Odłożyłem z powrotem telefon do plecaka, ale nadal wiadomość od chłopaka, nie tłumaczyła mi o co chodzi George'owi. Czemu niby akurat ta próba miała zadziałać, skoro inne nie zadziałały? Zastanawiałem się co on musiał mu powiedzieć, ale postanowiłem spytać go o to w drodze powrotnej do domów.  Mieszkaliśmy razem z Clay'em najdalej, więc ostatnie kilkadziesiąt metrów będziemy iść tylko we dwoje. Jednak ta sprawa nie dawała mi spokoju. Patrzyłem prosto w ciemnobrązowe oczy George'a z pogardą. On tylko niepewnie się uśmiechnął oraz przykuł wzrok w stół. Nie mogąc zrozumieć jego dzisiejszego zachowania, w końcu odezwałem się.


- George, czy mogę cię o coś spytać?

- Jasne, o co tylko zechcesz – nadal denerwująco się uśmiechał

- Czemu tak nagle zmieniła ci się opinia o mojej osobie?

- To znaczy? 

- Oh proszę cię nie udawaj głupiego Gogy, tak bardzo mnie nie lubiłeś przez ostatnie miesiące, a niecałą godzinę temu ci się to po prostu zmieniło za pstryknięciem palca Clay'a?- mówiłem coraz bardziej poirytowany

- Nick, dlaczego przerywasz miłą atmosferę, daj mu wreszcie szanse - wtrącił się Will

- A to ty już nie pamiętasz co mi mówiłeś na ławce? Nie uważasz, że jego zachowanie jest podejrzane? - patrzyłem pytająco na okularnika

- Pamiętam, ale błagam, sam też się do niego przekonaj, jakoś Clay potrafi z nim wytrzymać a ty nie umiesz? George z tobą dziś też daje radę i dobrze mu wychodzi bycie miłym - kontynuował Will


Nie chciałem już nic mówić. Clay spoglądał na moją osobę załamany moim zachowaniem. Stwierdziłem, że tę sytuację wytłumaczę mu również w drodze do domów. Około 10 minut później nasze jedzenie zostało przygotowane i przyniesione do stolika. Każdy z naszej czwórki zjadł po połowie pizzy. Kiedy miało dojść do rozliczenia rachunku, przypomniałem sobie, że przecież nadal nie mam przy sobie pieniędzy. Po małej sprzeczce naszej całej grupy ostatecznie za całość zapłacił Will. Stwierdził, że skoro on wymyślił to spotkanie to i on będzie płacił. Zapisałem sobie w pamięci, aby oddać mu w najbliższym czasie, za pożyczony dziś hajs na stołówkę oraz za moją część pizzy.

Powolnym krokiem szliśmy tylko w trójkę, ponieważ chłopak w okularach mieszkał w innej części miasta i szedł sam w inną stronę. Poruszaliśmy się po całej szerokości chodnika, Clay i George razem rozmawiali. Ja wycofałem się z konwersacji, bo bałem się, że znowu okrzyczę bruneta. Kiedy zostałem już sam na sam z moim przyjacielem blondynem praktycznie od razu rozpocząłem temat, który zaplanowałem wcześniej.

- Teraz wytłumacz mi co nagadałeś temu zjebowi, że tak się do mnie przymilał - powiedziałem z irytacją w głosie

- Wspomniałem tylko o tym, że ostatnio się lepiej z tobą dogaduje i mu też radze to zrobić, nic więcej - zaakcentował mocniej ostatnie dwa słowa

- I to już niby podziałało? Serio nie uważasz, że to podejrzane? - kontynuowałem mówienie moich wątpliwości

- Podejrzane jest bardziej twoje zachowanie niż jego. Na chuj się tym tak przejmujesz? Zapomnij i żyj dalej szczęśliwy, z myślą że już nie będziesz obrażany na każdym kroku - wzruszył ramionami blondyn

- On nawet nie wyzwał mnie podając mi sosy do pizzy, rozumiesz to? Nie wytknął mi, ile to ma kalorii i nie patrzył chamsko jak jem - wymieniałem

- No i czemu się z tego nie cieszysz? Siedział naprzeciwko ciebie i ani razu nie powiedział niczego nie miłego w twoja stronę. Zluzuj już


Zauważyłem, że Clay jest na mnie zły z powodu mojego zachowania. Resztę drogi przeszedłem nie odzywając się żadnym słowem, nawet się nie pożegnałem. 

W domu byłem chwilę po godzinie siedemnastej. Zastanawiając się jak wykorzystać resztę czasu tego dnia wpadłem na pomysł. Udałem się do mojego pokoju i uruchomiłem już dawno nieużywany komputer. Kiedyś grałem codziennie i przez całe noce, ostatnio byłem bardziej zajęty płakaniem i użalaniem się nad sobą. Odpaliłem Valorant'a i grałem zapominając o świecie rzeczywistym. Kiedy stwierdziłem, że pora skończyć grać, ponieważ moje zdenerwowanie sięgnęło maksimum, za oknem była kompletna ciemność. W rogu monitora sprawdziłem godzinę. Zobaczyłem tylko rozmazane cyferki, byłem tak zmęczony, że ledwo widziałem. Wyłączyłem komputer, wstałem od biurka i rzuciłem się na łóżko. Przez dłuższą chwilę nie mogłem jeszcze zasnąć. W moich myślach wtedy zagościł Karl. Przypomniałem sobie jak to z nim kiedyś grałem na przykład w Minecraft'a. Zacząłem poważnie się zastanawiać w jaki sposób mógłbym odnowić naszą przyjaźń. W głowie miałem najróżniejsze pomysły, które wiedziałem, że nie wypalą. Na marne próbować zaczepiać go na przerwach w szkole, czy pisać wiadomości wszędzie, gdzie się da. Odrzuciłem każdy plan, pomyślałem, że najlepiej będzie jak nareszcie go sobie odpuszczę i się poddam.

====================================
1123 słowa

Trochę krótszy bo nie miałam pomysłu. Następne powinny być lepsze.

Miłego ranka/dnia/wieczoru/nocy <3

Silly Sentence || DSMPWhere stories live. Discover now