Rozdział 2.

143 20 93
                                    

Po długim błaganiu lisiczki, a raczej grożeniu jej nożem przez Hanako i sugerowaniu, że skończy jako potrawka z lisa, w końcu przemierzali jej Granicę, by dostać się do Cudu Trzeciego. Szli w milczeniu. Kou zastanawiał się, jak tym razem Mitsuba zareaguje na nich. Czy znowu będzie słuchać Tsukasy i zaatakuje ich? Nie chciał, by tak się stało. Bardzo pragnął, by ten przypomniał sobie coś z ich przyjaźni. Co z tego, że ta trwała niecały dzień. Gdy widział, jak chłopak się uśmiechał, na jego sercu od razu robiło się cieplej. Przyjemnie mu się patrzyło, gdy ten był szczęśliwy i robił coś, co kochał.

— Spokojnie chłopcze, przypomni sobie o tobie. Ja już o to zadbam — zapewniał duch.

Te słowa nie uspokajały blondyna. Cały czas miał wątpliwości. A co jeśli Mitsuba sobie nie przypomni o nim i nie polubi go? Co wtedy ma zrobić? Odpuścić sobie i wrócić do uczucia, które żywił do Yashiro? Nie, to nie był dobry pomysł. Wiedział, że ta nigdy nie zwróci na niego uwagi, więc nie miał zamiaru brnąć w to. Niech ta znajdzie sobie chłopaka, który doceni ją i nie będzie jej wykorzystywać. Nawet jeśli miałaby skończyć z Hanako, chociaż na to było małe prawdopodobieństwo. W końcu traktowała ducha jak przyjaciela i kota w jednym. W końcu zachowywał się jak typowy sierściuch, lgnął do niej cały czas i domagał się atencji.

W końcu dotarli do miejsca, z którego dostaną się do Granicy Mitsuby. Blondyn lekko się zawahał. Domyślał się, że chłopak nie chce ich widzieć. Obawiał się, że znowu zareaguje agresywnie i będzie próbować ich zmiażdżyć. Nie miał zamiaru skończyć jako pasta z egzorcysty. Niestety, jego broń nie pomoże mu, w końcu ten przeklęty duch z damskiej toalety przykleił na nią pieczęć. Obiecał sobie, że gdy tylko się jej pozbędzie, wsadzi mu swój trójząb głęboko w tyłek, o ile jest to możliwe, by zapamiętał na wieki, by nie ruszać go. Może by pomogło.

— Ziemia do Kou, słuchasz mnie? — Duch trzynastoletniego chłopca latał wokół niego. — O czym tak rozmyślasz, mój przyjacielu?

— O tym, jak bardzo chciałbym wsadzić ci w dupę parasolkę i otworzyć ją — wycedził przez zęby.

— Jakiś ty zabawny — Hanako zaśmiał się głośno. — Od zawsze uwielbiałem twoje poczucie humoru, chłopcze.

— Teoretycznie, to jestem od ciebie starszy, w końcu masz trzynaście lat, a ja czternaście — zauważył chłopak.

Nigdy nie zastanawiał się wcześniej, jak określać wiek Siódmego Cudu. W chwili śmierci miał w końcu tylko trzynaście lat, jednak jako zjawa już przeżył ich minimum pięćdziesiąt. Mentalnie za to miał maksymalnie pięć, więc to też nie ułatwiało sprawy. To wszystko było zbyt skomplikowane dla niego. Mógł zawsze zapytać brata o to, ale pewnie też by wysłuchał monologu na temat tego, że nie powinien zadawać się z Hanako, bo w końcu ten jest złą zjawą. Jednak nie popełnił żadnej zbrodni, a nawet pilnował, by naprawić reputację zjaw, którym zmieniono plotki. Dla jego brata to nie wystarczyło, stał uparcie przy swoim. Gdyby poznał Mitsubę, to pewnie utwierdziłby się w przekonaniu, że cała Siódemka Cudów jest zła i niestabilna, więc trzeba się ich pozbyć.

— Oj tam, to tylko drobny szczegół. Chodźmy tam, póki mamy czas — popędzał go duch. — Lisiczka zaraz się wkurzy i wyrzuci nas stąd, a wtedy nie będzie fajnie. Znowu zostałbyś szmacianą laleczką — zaśmiał się wrednie. — W końcu nie spotkasz się ze swoim kochanym duszkiem, który ostatnio próbował nas zabić.

— Nie musisz mi o tym przypominać — warknął. Miał dosyć jego docinek.

Po paru krótkich chwilach już byli w jego Granicy. Trochę czasu minęło, odkąd byli tu ostatni raz. Teraz już nie było zwłok byłego Trzeciego Cudu. Pewnie Tsukasa coś z nimi zrobił, to było w jego stylu. Mógł je nawet upchać gdzieś, by potem znalazły się nagle na szkolnym korytarzu i przestraszyły uczniów, a jego asystentka wymyśliłaby do tego jakąś okropną i obrzydliwą plotkę. To by było w jego stylu. Pewnie też by siedział gdzieś w ukryciu i obserwował zamieszanie, które wywołał. Na dodatek by się z tego cieszył.

Śmiertelna miłośćWhere stories live. Discover now