Rozdział XVIII

Zacznij od początku
                                    

- Nie mam pojęcia, co on tu robi – szepnął do niej Draco, czekając chwilę, aż para się od nich oddali. – Przez cały wieczór trzymaj się zawsze blisko mnie lub Zabiniego, ewentualnie mojej matki – poprosił z dziwnym napięciem w głosie.

- Mam ze sobą różdżkę – Hermiona delikatnie poklepała się po udzie, gdzie za podwiązką spokojnie spoczywał jej magiczny atrybut.

- Dobrze, ale i tak nie opuszczaj pokoju bez eskorty.

- W porządku – zgodziła się, łapiąc go pod ramię.

Wzięła kolejny głęboki oddech. Zapowiadał się naprawdę ciężki wieczór...


💍💍💍


Jadalnia była już pełna. Kilka osób siedziało przy długim stole, ale większość w kilkuosobowych grupach stała rozstawiona po całej długości sali z drinkami w dłoniach.

Hermiona uśmiechała się i witała z nowo przedstawionymi jej osobami, w duchu wiedząc, że w życiu nie zapamięta ich imion, a nazwiska na pewno jej się pomieszają. Zapamiętała jednak niskiego, przysadzistego mężczyznę o ponurym spojrzeniu, którym okazał się ojciec Pansy – Edmund Parkinson oraz wysokiego chudzielca, który był praktycznie klonem Terenca Higgsa z kilkoma zmarszczkami. Tata Tracey Davis był bardzo przystojny i wesoły, gdy praktycznie porwał ją w ramiona z entuzjazmem mówiąc o tym, że córka właśnie mu przekazała, że będzie jej świadkiem, a Alessandro Neviani, nowy mąż Almy, był eleganckim, starszym Włochem o czarującym uśmiechu i zabawnym akcencie. Przekazał Draco po włosku, że jego narzeczona jest: „Bella come una rosa", za co blondyn ze śmiechem mu podziękował, również po włosku.

Hermiona odetchnęła z ulgą, gdy Draco wreszcie odprowadził ją na ich miejsca. Siedzieli u szczytu stołu, któremu przewodził Lucjusz. Syn zajmował miejsce po jego prawej stronie, a Narcyza po lewej. Hermiona siedziała dziś pomiędzy Draco, a Zabinim, który odprowadził do stołu Tracey. Obok Narcyzy siedział nikt inny, tylko sam Jonathan Savage, główny sędzia Wizengamotu, który dopilnował przegłosowania nowego prawa małżeńskiego. Towarzyszyła mu szczupła i bardzo ponura żona, która patrzyła na wszystko ze słabo skrywanym grymasem zazdrości. Bogactwo Malfoyów najwyraźniej dość mocno kuło ją w oczy.

Cieszyła się, że Rowle i jego narzeczona zostali posadzeni przy drugim końcu stołu, tak daleko, że Hermiona praktycznie ich nie widziała. Pozwoliło jej to odprężyć się na tyle, by nie zwracać uwagi na takie drobnostki, jak ocieranie się ramienia Draco o jej własne, gdy pochylał się, by zapytać o coś Zabiniego. Widziała przez chwilę po wejściu, jak Blaise i Malfoy wymienili porozumiewawcze spojrzenia, patrząc wymownie na Rowla i już wiedziała, że przyjaciel blondyna najpewniej też nie spuści jej dziś z oczu. To było poniekąd budujące, wiedzieć, że martwią się o nią i troszczą niczym Harry i Ron. Nigdy by się tego nie spodziewała, zwłaszcza po Draconie.

Kolacja była oczywiście wykwintna i w każdym calu doskonała. Narcyza z ciepłym uśmiechem przyjęła kilka komplementów od sędziego i innych gości, chwalących wszystko – począwszy od wystroju, a skończywszy na poziomie wysmażenia jagnięciny.

Hermiona po dość intensywnym dniu, była wściekle głodna, starała się jednak jeść grzecznie, jak na damę przystało. Wiedziała, że jest dziś dość intensywnie obserwowana. Lucjusz, który tylko sporadycznie brał udział w rozmowie jego żony z Savagiem, również raz na jakiś czas rzucał na nią krótkie spojrzenie. Miała nadzieję, że nie będzie mógł się niczego przyczepić względem jej zachowania.

Po obfitym posiłku Narcyza zaprosiła wszystkich do dużego salonu, w którym Hermiona jeszcze wcześniej nie była. Wszędzie stały kanapy i niewielkie kilkuosobowe stoliki, a pod dużymi na całą długość ściany oknami, rozstawiono bufet z alkoholem i przekąskami.

Dramione - Przyrzeczona [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz