Rozdział 3

221 3 5
                                    

-Ale w tym tempie, zajmie ci to co najmniej 5 lat, aby zostać egzekutorem.– Pomiędzy brwiami Chuuyi pojawiły się zmarszczki. Zacisnął zęby.

-Nawet nie waż się powiedzieć więcej na ten temat.

-Nie, powiem.– Uśmiecha się chłodno Pianista.
-Od Szefa dowiaduję się prawie wszystkiego.

-Co?– Chuuya odpowiada gniewnie.

-To był rozkaz. Aby upewnić się, że będę cię obserwował natychmiast po tym, jak przygarnę cię do grupy. Miałem zobaczyć, czy przypadkiem nie znajdziesz jakichś nowych informacji. Albo jeśli sam spróbujesz zdobyć jakieś ściśle tajne informacje.

-Obserwować..... Mnie.....?

Pianista przytaknął.

-To tylko środek zapobiegawczy. Kiedy już nie będziesz miał potrzeby oglądania plików, nie wiadomo, kiedy zwrócisz się przeciwko Szefowi. Jesteś osobą, która wcześniej należała do wrogiej organizacji. Powiedziano mi, że jest to również powód. To jest to, co można nazwać szokującym ujawnieniem.

-.....przestań.– Chuuya jęknął stłumionym głosem.

-"Arahabaki". Znany również jako "Prototyp nr 258". To właśnie ty. Podejrzewasz, czy rzeczywiście jesteś sztucznym tworem, a nie prawdziwym człowiekiem. Podstawą tego jest to, że... że nie śnisz.

Chuuya wydał z siebie nieopisany ryk. Stało się to w ułamku chwili. Ręka Chuuyi otworzyła się jak paszcza węża, chwytając ramię Pianisty i niszcząc znajdujące się pod rękawem urządzenie do nawijania. Lewą ręka podniósł odłamek złamanego kija, wbijając jego czubek w gardło Pianisty. Wszystko wokół Chuuyi poruszyło się równie szybko. Lippmann wyciągnął z kieszeni płaszcza pistolet maszynowy i wymierzył go w Chuuyę.
Nóż Kukri Albatrosa zatrzymał się tuż przy szyi Chuuyi.
Doktorek wyciągnął strzykawkę i umieścił jej końcówkę między jego skronią.
Iceman podniósł stłuczony kieliszek do szampana, aby przyłożyć jego ostrą krawędź do oka Chuuyi.

Nastała cisza. Nikt się nie ruszał, ani nawet nie oddychał. Jak na zdjęciu. Jedynie  uniesione drobiny kurzu wirowały w powietrzu, połyskując w porannym świetle słońca.
Każdy z nich mógł jednym ruchem zabić. A jednak nikt się nie poruszył.

-Zrób to.– Powiedział Chuuya. Jego głos drżał jak cięciwa naciągniętego łuku.

-Który z was chciałby zacząć.

-Cóż, możemy, ale najpierw dokończmy nasz zaplanowany występ.– Pianista powiedział spokojnie.

-Co?

-Czy nie mówiłem ci, że mamy prezent rocznicowy?– Wyciągnął go z kieszeni na piersi.
-Oto on.– Chuuya spojrzał z ostrożnym wyrazem twarzy. Następnie... zamarł.

-................................................ co?– Nie powiedział nic więcej, nie ruszał się. Jego oddech, a nawet bicie serca, zdawały się ustać.
Chuuya stracił siłę w dłoniach. Odłamek, który trzymał, spadł na podłogę.
Zupełnie zapomniał o otoczeniu
Chuuya niepewnie sięgnął po zdjęcie.
Była to pojedyncza fotografia.

-Czyż nie jest to dość cenny przedmiot? Ciężko było go zdobyć.

Chuuya przybliżył swoją twarz do fotografii, jakby zafascynowany nią. Nie słuchał nawet co mówi Pianista. Pozostali cofnęli broń, chichocząc do siebie. Chuuya też ledwo to zauważył.

-Następnym razem, gdy ktoś zada ci tak głupie pytanie, pokaż mu to.

Na zdjęciu był pięcioletni Chuuya. Gdzieś w porcie. Na tle oceanu widać jego i mężczyznę ubranych w yukaty. Obaj trzymają się za ręce i stoją obok siebie zwróceni twarzą do fotografa.
Mężczyzna uśmiecha się, a jego oczy są przymknięte, jakby słońce było zbyt jasne dla niego. Młody Chuuya wpatruje się w aparat nieobecnym wzrokiem, nie bardzo rozumiejąc, co się dzieje.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 05, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Bungou Stray Dogs: Storm Bringer (Tłumaczenie PL)Where stories live. Discover now