Rozdział 7

337 15 0
                                    

Dochodziła północ, kiedy wyszłam spod prysznica. Wysuszyłam włosy, wcisnęłam się w obcisłą sukienkę, którą zostawił mi DK. Stwierdził, że mam dobrze wyglądać, bo go reprezentuję. Też mi coś. Nie wyglądałam w niej najlepiej, ani nie czułam się komfortowo. Była za krótka, zbyt obcisła, a ostry czerwony kolor w ogóle do mnie nie pasował. Nie był to rozmiar Neeli, ale wolałam nie prowokować go dodatkowymi pytaniami, do kogo należała. Dobrze, że przynajmniej pozwolił mi zostać w trampkach, bo w szpilkach pewnie bym się cała połamała.

Wolałam zostać we własnych, przemoczonych ciuchach. Wolałam jechać prosto na wyścig i mieć go już za sobą. Nikt mnie jednak nie pytał o zdanie.

Poszłam w kierunku, z którego dobiegał zapach kawy. Fuj. Aż mnie mdliło na myśl, że będę musiała wypić to czarne paskudztwo.

Weszłam do kuchni. Neelę zastałam siedzącą na wysokim stołku przy blacie, mieszała w jednym z kubków przed sobą. Dźwięk moich kroków wyrwał ją z zamyślenia. Posłała mi blady uśmiech, omiatając mnie spojrzeniem z góry na dół. Też była zmęczona, może nawet bardziej niż ja. Usiadłam obok niej, a ona przysunęła mi kubek z parującym płynem, osobny z mlekiem i miseczkę z cukrem. Skrzywiłam się, ale przyjęłam napój.

- Nie wiedziałam, z czym lubisz, więc nie dodałam nic.

- W ogóle nie lubię.

Dolałam mleka i dosypałam cukru, żeby choć trochę złagodzić gorzki smak. O dziwo nie wyszło takie złe, ale z drugiej strony, jak coś jest z wyższej półki, to zawsze będzie lepsze.

Po wszystkim, co się wydarzyło, siedzenie z Neelą przy kawie, w domu DK'a i taka zwykła, lekka rozmowa, wydawały mi się absurdalne, nierealne i nie na miejscu. Czułam, jakby była to cisza przed burzą, która przed chwilą się skończyła. Miałam nadzieję, że przestało również padać. Nie jeździłam jeszcze w deszczu i nie chciałam na razie próbować, zwłaszcza tak gęstym, jaki był podczas pościgu.

DK pojechał zmienić samochód i odstawić mężczyznę w odpowiednie miejsce. Wypowiadał się o nim, ale również o innych, jakby byli tylko pionkami w jego własnej grze, jedni droższymi, inni bezwartościowymi.

- Han się bardzo zmienił, odkąd cię odnalazł – zagadnęła Neela.

Westchnęłam i pokiwałam głową. Nie pierwszy raz to usłyszałam i już nie byłam pewna, czy to dobrze, czy źle. Chociaż pewnie jedno i drugie, w zależności dla kogo. Zdziwiło mnie, że użyła słowa „odnalazł" zamiast „poznał", ale to prawdopodobnie była zasługa Shauna. Naprawdę spodobała mu się historia z „odnalezieniem po latach", jak się wyraził.

- Od tamtej pory żadna... - kontynuowała.

- Neela – przerwałam jej. - Shaun miał rację, wiedziałam o tym.

- Skoro mowa o Shaunie – podłapała na zmianę tematu – pisał do mnie, żebyś mu odpisała.

Zmarszczyłam ze zdziwienia brwi i sprawdziłam komórkę. Faktycznie, było kilka wiadomości od Shauna, z czego w większości po prostu jęczał o odpowiedź na tę pierwszą.

Mia ciągle stoi w oknie i się o ciebie martwi. Blondasek próbuje ją pocieszać, ale słabo mu wychodzi. Myślisz, że mam u niej szansę?"

Roześmiałam się, kręcąc przy tym głową. Schowałam jednak telefon do kieszeni, nie odpisując.

- Nie odpowiesz? - zdziwiła się Neela.

- Nie. Ostatnia wiadomość jest sprzed dwóch godzin, nie będę go budzić.

- Myślisz, że śpią? Mia pewnie nie i tylko wyczekuje pod drzwiami jak wierny pies. Albo raczej...

Tokio Drift - Inna Historia IIWhere stories live. Discover now