Rozdział 6

329 12 0
                                    

DK miał dobry humor. Wszedł jak do siebie, rozsiadł się przy stole, jako pierwszy sięgnął po jedzenie, przez co Dom kazał mu odmówić modlitwę. Mężczyzna początkowo nie dowierzał, ale ostatecznie machnął ręką i wydukał parę słów. Ciągle kogoś zagadywał, żartował, był duszą towarzystwa. Zachowywał się całkiem inaczej niż do tej pory, choć nadal wulgarnie. Przeszło mi nawet przez myśl, że jest całkiem w porządku, ale z drugiej strony Han nie przyjaźniłby się z kimś złym, prawda?

- Dużo was tu – zaczął kolejny temat DK. - Za każdym razem więcej. Chyba nie przyjechaliście po Cornelię, co?

- A jeśli tak, to co? - zapytał Dom, który siedział naburmuszony przez cały ten czas.

- Nie mówiła wam? Musi odrobić trzy czwarte długu, zanim wypuszczę ją z Japonii.

- Jakim cudem cię do tego przekonała? - zdziwił się Han.

- No, lalka, nie sądziłem, że się nie wygadasz. Dlaczego dług wzrósł, pewnie też nie zdradziłaś?

Wszyscy obecni zaczęli się we mnie wpatrywać, czekając na wyjaśnienia. Czułam, jak pod wpływem strachu, odpływa mi krew z twarzy. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego to robi. Umówiliśmy się, że to będzie sekret, a teraz robił przedstawienie i bawił się świetnie cudzym kosztem. Odchylił się wygodnie na krześle, upijając łyk piwa.

- Widzę, że nie tylko Han ma jakąś dziwną słabość akurat do Korony – zagadnął znowu DK, po czym zwrócił się bezpośrednio do wywołanego chłopaka. - Jak bardzo byłeś wkurwiony?

- Co?

Nie rozumiałam, co się dzieje. DK prowadził jakąś dziwną grę, skacząc po tematach, bawiąc się uczuciami, po pozornym zrobieniu dobrego wrażenia. Widocznie dążył do jakiegoś celu, tylko jakiego?

- Oj, no proszę, wiesz, o czym mówię. Nie puszczasz jej ręki, ciągle tam między wami są jakieś drobne gesty. Musiałeś być zajebiście wkurwiony, przyznaj.

Patrzyłam się to na Hana, to na DK'a, z każdą chwilą zmieszana coraz bardziej. Chłopak widocznie nie zamierzał dać się podpuścić, za to ja przypomniałam sobie wczorajsze pytanie i miałam wrażenie, że mam szansę uzyskać na nie odpowiedź.

- Był – powiedziałam, czekając na ciąg dalszy.

- Dobrze. - Uśmiechnął się chytrze DK. To on rozdawał tu karty. - Długo?

- Kilka godzin?

Atmosfera była tak gęsta, że można było kroić ją nożem. Słyszałam, jak Han zgrzytał zębami, jakby wiedział, gdzie ta wymiana zdań doprowadzi. Cała reszta nie śmiała się odezwać, każdy czekał na rozwój wydarzeń. Byłam coraz bardziej ciekawa, o co chodzi i czego się zaraz dowiem.

- A potem pewnie czułe słówka i gesty, co?

Popatrzyłam na Hana zdziwiona tym, co usłyszałam. Pokiwałam twierdząco głową.

- Widzisz – ciągnął, zdecydowanie z siebie zadowolony – twój facet już tak ma, że im bardziej się wkurwi i szybciej mu przejdzie, tym później jest czulszy. Nie wiedziałaś? Nie słyszałaś plotek? Całe Tokio aż huczy o tym, jakie cuda potrafi, jak już się uspokoi. A każda laska czuje się przy nim jak księżniczka, chociaż później nawet nie pamięta imion.

- DK, wystarczy – do gry wkroczyła Neela. Rzuciła mi współczujące spojrzenie, po czym wstała od stołu. - Mieliśmy chyba jeszcze coś załatwić, nie?

- Siadaj. Mamy czas. To przecież nie tajemnica, ile się tutaj przewinęło różnych dziewczyn.

Napiłam się stojącego przede mną piwa. Było niedobre, ale wiedziałam, że ludzie próbują w ten sposób zagłuszyć uczucia. Nie pomogło. Wypiłam do końca.

Tokio Drift - Inna Historia IIWhere stories live. Discover now