Rozdział 8

329 14 2
                                    

Obudził mnie czyjś płacz. Myśląc, że to tylko sen, zacisnęłam powieki, próbując się tym nie przejmować. Oczy mnie piekły, wciąż byłam zmęczona. Natrętny dźwięk jednak nie ustawał.

Niechętnie otworzyłam oczy i sięgnęłam po komórkę, żeby sprawdzić godzinę. Po pierwszej, niedługo będzie obiad. Chciałam wstać, lecz najpierw spojrzałam na podłogę, żeby nie przewrócić się o stosik książek, który zazwyczaj tam leżał. Miałam rację, że to zrobiłam. O ile nie potknęłabym się o lektury, przez Shauna mogłabym zaliczyć bliskie spotkanie z podłogą. Nie spodziewałam się go tutaj, zwłaszcza leżącego na ziemi, z książką w dłoni i łzami w oczach.

- Ty płaczesz? - zapytałam zszokowana.

- Absolutnie – rzucił, szybko wycierając łzy.

Położyłam się na plecach i ostrożnie zjechałam w dół łóżka. Gdy poczułam, że czubkiem głowy dotykam podłogi, spróbowałam ustawić się pod odpowiednim kątem, żeby dostrzec tytuł książki. „Mechaniczna księżniczka" Cassandry Clare. Uśmiechnęłam się, bo moja reakcja na fabułę była taka sama.

- Nie sądziłam, że w ogóle potrafisz czytać.

- Odważne słowa, patrząc na to, jakie mam twoje zdjęcia.

- Jakie?!

Przytrzymał swój telefon kilka centymetrów przed moją twarzą. Zdjęcie, które mi pokazał, przedstawiało mnie i Hana śpiących w salonie, przytulających się do siebie. Spadłam z łóżka, próbując zabrać mu komórkę.

Dopiero wtedy sobie przypomniałam, że faktycznie nie zasnęłam u siebie w pokoju, a w salonie. Skąd w takim razie się tu wzięłam? Nie pamiętałam, żebym się obudziła i po prostu tu przyszła.

- Daj to – warknęłam.

- Nie ma szans – wyszczerzył się i już go nie było.

Zaczęłam za nim biec. Był szybki, ze schodów niemal zeskoczył. Miał o wiele dłuższe nogi niż ja, ale nie poddałam się tak łatwo. Wybiegł na zewnątrz. Byłam tak przejęta pościgiem, że dopiero na kamykach zorientowałam się, że przecież jestem boso, jednak dalej uparcie podążałam za chłopakiem. Nie patrzyłam pod nogi ani nawet przed siebie, nie spuszczałam wzroku z Shauna, przez co na kogoś wpadłam.

- Niezłe powitanie – mruknął DK. Odskoczyłam od niego, jakby parzył.

- Powinienem być zazdrosny? - roześmiał się Han, który stał obok.

- Przepraszam – wydukałam. - Shaun, nogi ci z dupy powyrywam, tylko cię dorwę! - krzyknęłam już w biegu.

Zrobiliśmy kilka kółek wokół domu, a i tak nie zdołałam go złapać. Czułam się, jakby ktoś wyrwał mi płuca, ledwo mogłam oddychać. Położyłam się na miękkiej trawie, próbując choć minimalnie odzyskać siły. Gdyby ktoś pytał, mogłam swoją słabą kondycję zrzucić na brak śniadania, ale oczywiście nikt nie miał zamiaru, a tłumaczenie się przed sobą było bez sensu. Chyba pora zacząć biegać.

- Co ci ten biedny chłopak zrobił? - zaśmiał się Han, stając nade mną.

- Masz większy ogród niż sądziłam – wysapałam. - Nie! Nie przesuwaj się, robisz idealny cień.

Chłopak pokręcił ze śmiechem głową i wyciągnął do mnie rękę. Trzymał ją tak jakiś czas, dopóki nie chwyciłam. Ostatkiem sił i całą determinacją zamiast wstać, pociągnęłam Hana na ziemię. Nie spodziewał się tego, więc poszło łatwiej, niż myślałam, przez co nie zdążyłam się przesunąć i spadł na mnie.

- Wiesz, ja nie mam nic przeciwko, ale zaraz przywiozą pizzę – zamruczał mi do ucha. Nie tak to planowałam.

Kątem oka zauważyłam Shauna, który na swoją niekorzyść zapomniał wyłączyć flesza w komórce. Z drugiej jednak strony mógł go włączyć specjalnie i wcale nie musiał chcieć ukrywać faktu, że znowu zrobił nam zdjęcie.

Tokio Drift - Inna Historia IIWhere stories live. Discover now