Część 29

138 11 0
                                    

Pierwszy dzień w szkole po zamknięciu był wyjątkowo leniwy. Przynajmniej dla Petera, Lizzy i Neda, którzy mieli w swoich zadaniach domowych dosłownie wszystko, co było na dzisiejszych lekcjach. Skończyło się na postanowieniu, że zamiast robić notatki, drugi raz wydrukują swoje zadania i dołączą do swoich szkolnych papierów.

Lizzy stała oparta o ścianę, pisząc SMSy do swojego przyrodniego brata, który teraz chyba zrobił sobie wagary, bo chociaż w Los Angeles nie było żadnej śnieżycy i chodził normalnie do szkoły, to prac domowych miał niewiele mniej.

- Mam plan. - za jej plecami znienacka stanęła MJ, ale ona nawet za bardzo się nie poruszyła. - Jej, nawet się nie przestraszyłaś...

Mówiła swoim normalnym, statycznym tonem. Lizzy uśmiechnęła się pod nosem i pokręciła głową. Fakt, zwykle kiedy MJ podchodziła w taki sposób do innych ludzi, oni podskakiwali niemal pod sufit. Lizzy spojrzała na nią przez ramię i zmarszczyła brwi.

- Jaki plan? - zapytała, biorąc głęboki oddech.

- Za tydzień będzie wycieczka. Peter mówił, że jedziecie oboje. - wyjaśniła. - Jedna grupka podaje, że będzie protest. Piszesz się?

- Jaki protest? - zadała kolejne pytanie.

- Dziewczyny będą walczyć o zerwanie ze stereotypami. Mamy pokazać, że dziewczyny mogą być silne, czaisz... - wyjaśniła, nie pokazując żadnej oznaki podekscytowania.

- Czaję i nie, nie piszę się. - westchnęła.

- Tak, a to niby dlaczego?

Lizzy przerwała pisanie i podniosła głowę. Znała całkowitą odpowiedź na to pytanie, ale nie mogła tak po prostu powiedzieć, że CIA jest to zwyczajnie na rękę, bo to zwiększa skuteczność agentek.

- Kiedyś Ci wytłumaczę. - powiedziała, mając nadzieję, że to wystarczy, żeby ją zbyć.

Mimo to, nie wydawało jej się, że to wystarczy, a fakt, że wie takie rzeczy już był podejrzany. Cud, że Peter wiedział o jej pracy i pracy dla rządu, obecnie w stanie spoczynku.


Tony wszedł do jednego z biednych biurowców w Hell's Kitchen. Kancelaria Nelsona i Murdocka miała kolejne problemy, ale tym razem nie wystarczyło po prostu przelać im więcej kasy na konto, bo ich zwyczaj pracy pro-bono i przyjmowania symbolicznych wynagrodzeń czasami wychodziło im bokiem. Dlatego miał dla nich zlecenie, które będzie niezłym pretekstem ofiarowania im solidnej sumki.

- Co tu się dzieje? - zapytał, kiedy zobaczył, że w sekretariacie nie ma klientów, a jest tylko jakiś urzędnik, w dodatku nie za bardzo zadowolony ze swojego zajęcia.

- Wydano nakaz eksmisji. - odpowiedział Nelson zrezygnowanym tonem. - Nic nie można zrobić.

Pokręcił głową, kiedy Karen Page wyjęła ze sterty dokumentów jakiś papier i podała go mężczyźnie w drogim garniturze.

Tony zmarszczył czoło i spojrzał na urzędnika pytająco. Nie wyglądał na skorego do współpracy, ale to go nigdy nie zraziło.

- Państwo nie zapłacili kary za nielegalną organizację wiecu przeciwko podwyższeniu czynszu wspólnocie mieszkaniowej. - wyjaśnił, chowając do teczki otrzymany dokument. - Alternatywą jest natychmiastowa eksmisja.

Tony zastanowił się na chwilę. Nie wydawałoby się, żeby już zupełnie niczego nie dało się w tej sprawie zrobić. To wszystko było dla niego zbyt przyziemne, żeby nie można było sobie z tym poradzić. Wszystko zależało od odpowiedniego podejścia.

- Jak duża jest ta kara? - zapytał, nic sobie nie robiąc z kręcenia głową Matta. - Można ją jeszcze zapłacić? Pieniądze nie grają roli.

Między nami Mścicielami | MCUWhere stories live. Discover now